Sukcesy i porażki - podsumowanie V weekendu Ligi Światowej

Zdjęcie okładkowe artykułu: Taras Chtiej w 2011 roku zdobył złoty medal Ligi Światowej
Taras Chtiej w 2011 roku zdobył złoty medal Ligi Światowej
zdjęcie autora artykułu

Rezultaty V rundy fazy grupowej zadecydowały o tym, że Stany Zjednoczone i Rosja są pierwszymi, obok gospodarzy – Brazylijczyków, uczestnikami finałowego turnieju Ligi Światowej, który rozegrany zostanie w dniach 23 - 27 lipca. Obie reprezentacje mają na swoim koncie po dziewięć zwycięstw i bez najmniejszego stresu będą mogły przystąpić do swoich ostatnich pojedynków.

W tym artykule dowiesz się o:

Należy jednak zauważyć, iż te dwie drużyny, mimo identycznego bilansu wygranych i porażek, zastosowały w tegorocznych rozgrywkach Ligi Światowej zupełnie inną taktykę. Amerykanie od pierwszych spotkań grają w niemal optymalnym składzie, wyraźnie traktując kolejne konfrontacje jako mocne, meczowe przetarcie przed Igrzyskami Olimpijskimi w Pekinie. Praktycznie żaden z amerykańskich graczy nie miał zbyt wiele czasu na odpoczynek, a mimo to męczące, dalekie podróże w odległe strony świata, zmiana stref czasowych i brak systematycznych treningów wydają się nie mieć żadnego przełożenia na solidną dyspozycję reprezentacji Stanów Zjednoczonych.

Amerykanie od pierwszych spotkań prezentują niezmiennie wysoką formę indywidualną poszczególnych zawodników z Williamem Priddy’m i Claytonem Stanleyem na czele. Na szczególne wyróżnienie zasługuje także doskonała postawa rozgrywającego zespołu Stanów Zjednoczonych – Lloyda Ball’a, który umiejętnie i twórczo prowadzi grę swojej drużyny, inteligentnie kreując różnorodne akcje ofensywne.

Rosjanie w innym rytmie, choć nie mniej efektownie i efektywnie, przechodzą przez fazę grupową Ligi Światowej, powoli włączając do składu swoich kluczowych graczy – Semena Połtawskiego, Wadima Chamuckich i Siergieja Tietiuchina. Dla trenera Władimira Alekno dotychczas rozegrane spotkania były dobrą okazją do sprawdzenia wszystkich niemal zawodników w czasie pojedynków z naprawdę wymagającymi przeciwnikami.

Dla awansu Rosjan do finału Ligi Światowej kluczowe okazały się dwie wygrane z Włochami, w których zaprezentowali się jako zespół grający typowo męską siatkówkę, opartą na sile oraz dynamice zawodników. Na uwagę zasługuje bezkompromisowa postawa Rosjan w polu zagrywki, a agresywne i wręcz atakujące serwisy Wołkowa, Ostapienki czy Połtawskiego wielokrotnie pozwalały uruchomić groźną rosyjską broń – blok. Gry podopiecznych trenera Alekno nie można jednak sprowadzać tylko do silnej zagrywki i bloku, gdyż mają w swoich szeregach zawodników dobrze ułożonych technicznie, którzy potrafią poradzić sobie nawet w mniej typowych sytuacjach na siatce. A gdy do optymalnej formy powróci ich charyzmatyczny i nietuzinkowy rozgrywający Wadim Chamuckich, Rosjanie mogą pokusić się o zdobycie wszystkich trofeów na największych tegorocznych imprezach.

Miniony weekend przyniósł też kilku zespołom spore rozczarowanie, a największymi przegranymi są bez wątpliwości Bułgarzy, którym kolejna przegrana z Finlandią ostatecznie odebrała możliwość gry w Rio de Janeiro.

Trudno jednoznacznie ocenić, z jakiego powodu zespół Martina Stojewa przegrał – i to drugie raz z rzędu – spotkanie ze zdecydowanie niżej notowanymi rywalami. Wprawdzie Bułgarzy dopiero od tygodnia trenują w optymalnym składzie, a ich as atutowy Matej Kazijski właśnie wrócił z wakacyjnych wojaży, ale nawet "z marszu" brązowi medaliści ostatnich mistrzostw świata powinni rozstrzygnąć oba pojedynki z Finami na swoją korzyść. Niewykluczone, iż na wygraną zespołu z Finlandii, oprócz czysto siatkarskich elementów, złożyła się większa odporność psychiczna oraz pełna koncentracja w kluczowych momentach spotkania, brak respektu dla przeciwników oraz autentyczna waleczność zawodników ze Skandynawii, dla których na parkiecie nie było straconych piłek.

Dobrze wspominać minioną rundę Ligi Światowej będą siatkarze Egiptu, którym udało się wygrać jeden mecz z gospodarzami Igrzysk Olimpijskich - reprezentacją Chin. Kolejny sukces zawodnicy Egiptu zawdzięczają znacznej poprawie jakości własnej gry w porównaniu do pierwszego spotkania, a fantastyczna skuteczność w ataku Salaha i Badawy oraz szczelny blok przechyliły szalę zwycięstwa na ich stronę.

Nie można także zapominać, iż o udział w finale w Rio cały czas walczą Serbowie, który rozstrzygnęli na swoją korzyść dwa – wcale nie łatwe – spotkania z Wenezuelą. Ostatnie mecze tej reprezentacji pokazały, iż sztab szkoleniowy serbskiej drużyny, bez niepotrzebnego pośpiechu, ale w niezwykle przemyślany sposób, buduje ostateczny skład zespołu. Serbowie, po rozmaitych transformacjach politycznych, nadspodziewanie łatwo odbudowali wysoką jakość własnej gry, skutecznie włączając do składu młodych, utalentowanych zawodników.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)