Akademickie derby dla olsztynian - relacja ze spotkania Indykpol AZS Olsztyn - Tytan AZS Częstochowa

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Po raz pierwszy w tym sezonie rozegrane zostały akademicki derby. Naprzeciwko siebie w 2. kolejce PlusLigi stanęły zespoły z Olsztyna i Częstochowy. Lepsi okazali się ci pierwsi, pokonując przeciwników 3:0. Tym samym Indykpol zdobył pierwsze punkty w lidze i to od razu pełną pulę. Można powiedzieć, że jest to lekka niespodzianka. Trzeba jednak zaznaczyć, że Tytan jednak bardzo pomógł rywalom w zwycięstwie.

Mecz rozpoczął się od błędu Krzysztofa Gierczyńskiego. Pojedynczym blokiem na środkowym Tytana popisał się Piotr Hain. Oba zespoły często grały środkiem. Na jednopunktowe prowadzenie wyprowadził gości Dawid Murek dobrą zagrywką. Po pierwszej przerwie technicznej Indykpol tracił do rywali dwa oczka, jednak dobrze w obronie, a potem w kontrze poradzili sobie olsztynianie (8:8). Z pierwszej piłki zaatakował Fabian Drzyzga i ponownie Tytan miał dwa punkty przewagi. Asem serwisowym popisał się rozgrywający akademików z Olsztyna. Częstochowianie nie radzili sobie w przyjęciu i przez to popełniali błędy. Na prowadzenie 14:11 wyprowadził gospodarzy Igor Yudin. Błędy nie pozwalały podopiecznym Marka Kardosa na dogonienie przeciwnika (17:13). Częstochowianie jednak nie poddawali się i walczyli o każdą piłkę. Indykpol wykorzystywał pomyłki w kontrze AZS-u Częstochowa. Wśród przyjezdnych pierwsze skrzypce grał Dawid Murek. Im bliżej było końca seta, tym więcej pojawiało się pomyłek po obu stronach siatki. Do remisu (22:22) dobrą zagrywką doprowadził Łukasz Wiśniewski. Seta zakończył Metodi Ananiew atakiem z lewego skrzydła.

Od początku drugiej partii dobrze w bloku radził sobie Łukasz Wiśniewski. Gra toczyła się punkt za punkt. Oba zespoły skutecznie grały pojedynczym blokiem. Indykpol miał kłopoty w przyjęciu, ale nadrabiał to atakiem. AZS Częstochowa nadal miał problemy ze skończeniem kontrataków. Rozgrywający gospodarzy często korzystał ze swoich środkowych. Metodi Ananiew mimo, iż niezbyt dobrze radził sobie w przyjęciu to wykorzystywał wszystkie piłki w górze, ale również sprawiał problemy rywalom w polu serwisowym. Na 13:10 wyprowadził swój zespół Dawid Gunia, zatrzymując po raz kolejny Murka. W porównaniu z poprzednim meczem, jaki Indykpol rozgrywał w Rzeszowie, bułgarski przyjmujący tym razem wiódł prym w ataku. Na tablicy wyników widniał remis po dobrych zagrywkach częstochowskiego zespołu. Dobrą zmianę dał Michał Kamiński. Zapowiadała się kolejna, wyrównana końcówka w tym pojedynku. Nieporozumienie po stronie Tytana dało pierwszą piłkę setową w szeregach Olsztyna. Udało się wykorzystać drugiego setbola, a zrobił to tak jak w poprzednim secie Ananiew.

Od mocnego uderzenia rozpoczęli trzecią partię olsztynianie. Podopieczni Tomaso Totolo niesieni dwoma zwycięstwami z poprzednich setów grali bardzo skutecznie. Prowadzili już 6:1. Akademicy z Częstochowy dodatkowo pomagali rywalom, popełniając błędy. Szkoleniowiec Tytana starał się ratować sytuację, wprowadzając zmiany w składzie. Kumulowały się pomyłki częstochowskiej ekipy. Indykpol wykorzystywał wszystkie kontry (10:3). Stopniowo przewaga gospodarzy powiększała się i siatkarze Tomaso Totolo byli blisko zainkasowania pełnej puli punktów. Dobrze radził sobie Wojciech Winnik. Indykpol niemiłosiernie zatrzymywał ataki swoich rywali. Przyjezdni jakby przestali wierzyć w zwycięstwo. Sytuację starał się ratować Wiśniewski na zagrywce. Na nic to się jednak zdało. Ostatni punkt w meczu zdobył debiutujący Piotr Łukasik

Indykpol AZS Olsztyn - Tytan AZS Częstochowa 3:0 (25:23, 25:23, 25:13)

Indykpol AZS Olsztyn: Guillermo Hernan, Igor Yudin, Metodi Ananiew, Dawid Gunia, Paweł Siezieniewski, Piotr Hain, Marcin Mierzejewski (libero) oraz Wojciech Winnik, Mariusz Gaca, Piotr Łukasik

Tytan AZS Częstochowa: Bartosz Janeczek, Wojciech Sobala, Dawid Murek, Fabian Drzyzga, Krzysztof Gierczyński, Łukasz Wiśniewski, Adrian Stańczak (libero) oraz Jakub Oczko, Michał Kamiński, Miłosz Hebda, Michał Kaczyński, Adrian Hunek

MVP: Guillermo Hernan

Źródło artykułu:
Komentarze (0)