Kolejny tie-break. Jastrzębski Węgiel zagra w finale - relacja z meczu ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Jastrzębski Węgiel

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

O to, która z drużyn zawalczy o złoty medal zadecydować miał piąty mecz. We wtorek w Hali Azoty nie brakowało emocji, podsycone zostały one dodatkowo tym, że spotkanie rozstrzygnęło się w tie-breaku. Więcej zimnej krwi w końcówce zachowali jastrzębianie i to oni cieszyć się mogli ze zwycięstwa.

Wtorkowy mecz był bardzo nerwowy, co dziwić nie może, gdyż stawką pojedynku było wejście do finału Mistrzostw Polski. Początek był bardzo wyrównany, a żadne z zespołów nie był wstanie odskoczyć rywalom. Przed przerwą techniczną Jastrzębski Węgiel zmusił jednak przeciwników do pomyłki, przez co prowadzili już 7:5. Po powrocie na parkiet role się odwróciły, to ZAKSA dyktowała warunki, czego rezultatem był wynik 13:10. Świetny atak Jakuba Jarosza oraz jego pojedynczy blok na Pawle Abramowie doprowadziły do stanu 20:15. Wtedy dla wszystkich stało się jasne, że tego seta wygrają gospodarze. Tak też się stało. Ostatni punkt zdobył niezwykle skuteczny atakujący ZAKSY (25:20).

Od pierwszych piłek drugiej odsłony Jastrzębski Węgiel narzucił rywalom swój sty gry, dzięki czemu wyszli na prowadzenie 7:3. Autowy ataka Banjamina Hardy'ego zmniejszył dystans między z drużynami do dwóch oczek (7:9). ZAKSA nie zamierzała jednak łatwo odpuścić. Kędzierzynianie grali konsekwentnie i stopniowo zbliżali się do przeciwników. Udana akcja Tuomasa Sammelvuo doprowadziła do remisu (14:14). Środkowa i końcowa część seta była bardzo ciekawa i zacięta. Ekipy walczyły bardzo zaciekle i równo. Atak Pawła Abramowa dał jastrzębianom piłkę setową (23:24). Gospodarze starali się przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, jednak akcje Igora Yudina dały jego zespołowi 25. i 26. oczko (24:26).

W trzeciej partii Roberto Santilli zdecydował się zdjąć z boiska średnio spisującego się Bejnamina Hardy'ego. Jego miejsce zajął Sebastian Pęcherz. Pierwsze akcje były bardzo długie, a obie drużyny imponowały świetnymi obronami. Po jednej z długich akcji Tuomas Sammelvuo popisał się blokiem na australijskim atakującym, dzięki czemu jego zespół wyszedł na prowadzenie 3:1. Przy kolejnym ataku Igora Yudina nie zabrakło dyskusji. Sędziowie orzekli, że zaatakowana przez niego piłka wylądowała na aucie, z czym kategorycznie nie zgodził się Paweł Abramow. Jego dyskusje i gesty niezadowolenia zakończyły się kartką pokazaną przez arbitra (7:4). Zdaje się, ze sytuacja ta ustawiła seta do końca. Jastrzębianie starali się zniwelować tę różnice, jednak ZAKSA imponowała skutecznością. Udany atak Michała Ruciaka z drugiej linii dał jego drużynie 23. oczko (23:20). Partię zakończył blok na Pawle Abramowie (25:21).

Czwarta partia mogła zakończyć to spotkanie oraz rywalizację półfinałową. Obie ekipy bardzo dobrze zdawały sobie z tego sprawę, co widać było w ofiarności graczy. Libero popisywali się niesamowitymi obronami, natomiast obaj atakujący zachwycali mocą ataków. Kiwka Michała Ruciaka ustaliła wynik na 7:8. Od tego momentu jastrzębianie zaczęli odjeżdżać przeciwnikom. Po ataku Benjamina Hardy'ego z drugiej linii było już 10:14. ZAKSA robiła wszystko, żeby dogonić rywali, jednak przyjezdni byli nie do zatrzymania. Podopieczni Roberto Santilliego w tym fragmencie spotkania wychodziło wszystko. Atak Pawła Abramowa dał jego ekipie 22. oczko (18:22). Co prawda kędzierzynianie wybronili pierwszą piłkę setową, jednak było to wszystko na co było ich stać. Ostatecznie odsłonę czwartą zakończył błąd serwisowy (20:25).

Po raz czwarty w półfinałowej rywalizacji obu ekip o zwycięstwie przesądzić miał tie-break. ZAKSA i Jastrzębie w ciągu ośmiu dni rozegrały pięć spotkań i 24. sety. Niewątpliwie odbiło się to na zdrowiu i dyspozycji zawodników, którzy coraz częściej łapali się za nogi i rozmasowywali skurcze. Nie można zarzucić żadnej z ekip braku walki czy zaangażowania. Poświecenie ZAKSY najlepiej obrazuje postawa ich atakującego. Jakub Jarosz, mimo skurczów, rzucał się do każdej z piłek. W jednej z akcji serca kibiców zadrżały, gdyż zawodnik wpadł na krzesełka. Na szczęście nic mu się nie stało, jednak i tak musiał opuścić parkiet. Początek partii ułożył się po myśli przyjezdnych. Atak Pawła Abramowa, blok na Tuomasie Sammelvuo i pomyłka Jakuba Jarosza ustawiły przebieg tego seta (5:8). Kędzierzynianie starali się, lecz nie mogli nic poradzić na świetnie grających rywali. PArtię zakończył as serwisowy Patryka Czarnowskiego, co idealnie podsumowało tego tie-breaka (10:15).

ZAKSA i Jastrzębski Węgiel w półfinałach rozegrały pięć spotkań i 24. sety. Jest to dawka, która powaliłaby każdego. Więcej szczęścia i zimnej krwi mieli podopieczni Roberto Santilliego, przez co to oni zawalczą ze Skrą o złoto Mistrzostw Polski. ZAKSIE pozostaje walka o trzecie miejsce z Resovią Rzeszów. Jedno jest pewne. Zanim zespoły zaczną przygotowywać się do dalszej walki będą musiały odpocząć.

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Jastrzębski Węgiel 2:3 (25:21, 24:26, 25:21, 20:25, 10:15)

ZAKSA: Michał Masny, Jurij Gladyr, Tuomas Sammelvuo, Jakub Jarosz, Wojciech Kaźmierczak, Michał Ruciak, Marcin Mierzejewski (libero) oraz Grzegorz Pilarz, Robert Szczerbaniuk, Terence Martin, Dominik Witczak.

Jastrzębski: Grzegorz Łomacz, Adam Nowik, Paweł Abramow, Igor Yudin, Partyk Czarnowski, Benjamin Hardy, Paweł Rusek (libero) oraz Sławomir Master, Sebastian Pęcherz, Pedro Azenha.

Sędziowie: Grzegorz Jacyna (pierwszy), Krzysztof Szmydyński (drugi).

MVP: Igor Yudin.

Wynik rywalizacji (do 3 zwycięstw): 3:2 dla Jastrzębskiego

Źródło artykułu:
Komentarze (0)