Czy będą dwa polskie zespoły w półfinałach CEV Cup? - przed spotkaniem ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - VfB Friedrichshafen

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W najbliższą środę ZAKSA Kędzierzyn-Koźle rozegra mecz ostatniej szansy w Pucharze CEV. Podopieczni Krzysztofa Stelmacha w ramach rundy Challenge podejmować będą niemieckie VfB Friedrichshafen. Po ubiegłotygodniowej porażce w Niemczech 1:3 środowi gospodarze, aby pozostać w rywalizacji, musieliby zwyciężyć w całym spotkaniu oraz złotym secie.

Pytanie o formę kędzierzynian staje się już pytaniem retorycznym, bowiem mało kto jest gotów podjąć się oceny ich aktualnej dyspozycji. Podopieczni Krzysztofa Stelmacha mają przebłyski lepszej gry, po czym dryfują w dół. Wydaje się, że przed meczem z VfB są właśnie w jednym ze wspomnianych "dołów". W PlusLidze porażka na własnym parkiecie z Tytanem AZS-em Częstochową 1:3 oraz wymęczony zwycięski tie-break w Warszawie nie budują imponującego wyniku.

Do serii słabszych wyników ZAKSY doliczyć należy środową przegraną 1:3 w Friedrichshafen. Siatkarze pod wodzą trenera Stelmacha słabo zagrali zwłaszcza przyjęciu, popełniając sporo błędów, co znacznie utrudniało rozgrywanie skutecznych akcji Pawłowi Zagumnemu. Z przyjęciem zagrywki rywali nie radzili sobie kolejno Michał Ruciak, Tine Urnaut, ani doskonale znający niemiecki zespół Brazylijczyk Idi. - Dziękuję kibicom za wspaniałe przyjęcie ale wolałbym, żeby na mnie gwizdali a mój obecny zespół wygrał mecz - mówił po zakończeniu pojedynku grający w barwach ZAKSY, były przyjmujący VfB, Idi.

Choć uwadze nie może ujść też dobra postawa niemieckiej ekipy. Kluczową postacią po stronie Mistrzów Niemiec okazał się rezerwowy atakujący z Estonii, Oliver Venno. Trener Stelian Moculescu postawił na Estończyka i działanie "z zaskoczenia" co okazało się doskonałym posunięciem taktycznym. Ponad to na pochwały zasłużył niemiecki blok. Nie sposób nie wspomnieć też o dobrych zawodach w wykonaniu rozgrywającego Lucasa Tichacka, który dobrze spisywał się nie tylko pod siatką, ale i w polu zagrywki. - Dobrze zagrywaliśmy i to był klucz do naszego zwycięstwa bo Paweł Zagumny jest bardzo dobrym rozgrywającym i potrafi zgubić każdy blok. A w środę miał słabe przyjęcie i nie mógł pokazać wszystkich swoich umiejętności. Wierzę ze wygramy również rewanż i nie trzeba będzie grac żadnego "złotego seta" - szukał przyczyn zwycięstwa, Tichacek.

W środę w kędzierzyńskich szeregach ponownie nie wystąpi kontuzjowany Jurii Gladyr. Jednak i VfB nie ominęły problemy, na uraz narzeka Marcus Bohme, jego występ w Kędzierzynie-Koźlu stoi pod znakiem zapytania.

Pomimo przegranej i złej pozycji wyjściowej w szeregach polskiej drużyny nie brakuje optymizmu. Jak podkreślał prezes Kazimierz Pietrzyk awans byłby dla polskiego klubu dużym sukcesem, dodał także że bardzo liczy na gorący doping kibiców. Sympatycy kędzierzyńskiej ekipy liczą, że powtórzy się historia sprzed ośmiu lat, kiedy w rywalizacji z VfB ówczesny Mostostal przegrał 1:3, po czym w rewanżu zwyciężył 3:1 i małymi punktami wywalczył przepustkę do kolejnej rundy.

Początek spotkania ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - VfB Friedrichshafen zaplanowano na godzinę 18:00.

Źródło artykułu: