Puchar CEV: Lekko, łatwo i przyjemnie - relacja ze spotkania ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Aris Marmouris Thessaloniki

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle rozpoczęła w środę drugą rundę Pucharu CEV. Rywalem byli Grecy z Salonik i okazali się bardzo łatwym przeciwnikiem. Być może brak chęci do gry spowodowany był problemami finansowymi ligi greckiej, która aktualnie zawiesiła rozgrywki. Kędzierzynianie wygrali bez straty seta, dominując na boisku od początku do końca.

ZAKSA rozpoczęła spotkanie bez Pawła Zagumnego. Na rozegraniu pojawił się Tomislav Smuc. Natomiast zespół z Salonik przyjechał bez serbskiego libero Marko Samardzica. Kędzierzynianie rozpoczęli udanie od trzypunktowego prowadzenia. Dwa bloki z rzędu na Michale Ruciaku pozwoliły Grekom zmniejszyć straty do wyniku 5:6. Jednak zaraz po przerwie technicznej ZAKSA wykorzystała kontratak na 10:7, a grecki trener poprosił o czas. Na niewiele się to zdało, bowiem po chwili na zagrywkę poszedł środkowy ZAKSY Jurij Gladyr i rozpoczął swój festiwal. Dołożył do dorobku swoich kolegów trzy z rzędu asy serwisowe i przewaga gospodarzy rosła. W następnej akcji Sirianis Hernandez, zawodnik znany z występów w Jadarze Radom, przyjął jego zagrywkę na drugą stronę, a dzieła dopełnił Patryk Czarnowski. Nic nie pomogła kolejna przerwa, bowiem w kolejnej akcji został zablokowany Michael Sarikeisoglou. Gladyr pomylił się na zagrywce dopiero przy wyniku 19:12. Grecy w końcówce seta pogubili się już całkowicie. Co chwila nadziewali się na blok. Kolejnego asa dołożył Jakub Jarosz, a ostatni atak należał do Michała Ruciaka.

Druga partia nie zaczęła się już tak dobrze. Kędzierzynianie szybko stracili trzy punkty. Wzięli się jednak od razu za odrabianie tych strat. Dzięki przechodzącej zagrywce Ruciaka i atakowi Czarnowskiego odrobiony został jeden punkt. Jarosz zablokował Sarikeisogliu w pojedynkę i dał zespołowi remis 9:9. Zespół z Salonik ponownie zaczął się gubić. Świetna zagrywka i blok gospodarzy nie pozwalały gościom rozwinąć skrzydeł. Szybko zrobiło się 11:9, a potem 14:10 dla ZAKSY. Grecy nie znaleźli w tym secie żadnego lekarstwa na znakomicie prezentującą się ZAKSĘ. W roli głównej w dalszym ciągu była zagrywka i to w zasadzie wszystkich zawodników. Przewaga miejscowych rosła, a trener Krzysztof Stelmach postanowił dać odpocząć Jaroszowi, wprowadzając Dominika Witczaka. Długa seria trudnych serwisów Ruciaka pozwoliła na wypracowanie ogromnej, 10-punktowej przewagi jego drużyny. Kiedy w końcu się pomylił, dostał chwilę na odpoczynek, bowiem w jego miejsce wszedł Brazylijczyk Idi. Ostatnia akcja tego seta stanowiła jego podsumowanie - była to oczywiście również źle przyjęta zagrywka przez przyjmujących gości.

Kędzierzynianie nie zwalniali tempa i w secie trzecim. Na boisku pozostali Idi i Witczak. Gladyr już na początku zaserwował asa. Grecy popełniali kolejne błędy w ataku i ZAKSA szybko odskoczyła na 7:3. Po pierwszej przerwie technicznej goście zbliżyli się wprawdzie na dwa punkty, ale słabo dysponowani Grecy sami byli dla siebie wrogiem, ciągle atakując a to w antenkę, a to w aut. Przewaga kędzierzynian ponownie zaczęła wzrastać. Przy stanie 13:7 Czarnowskiego zmienił Wojciech Kaźmierczak. Tomislav Smuc zaserwował asa, zwiększając przewagę gospodarzy. Grecy wyglądali na bezradnych i pozbawionych chęci do walki. Zupełnie nie radzili sobie z przyjęciem, a co za tym idzie, nie byli w stanie skończyć pierwszych ataków. Na boisku widać było różnicę klas, a druga część tej partii przebiegła zupełnie bez historii. Seta zakończył atakiem ze środka Patryk Czarnowski.

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Aris Marmouris Thessaloniki 3:0 (25:15, 25:14, 25:10)

ZAKSA: Jarosz, Smuc, Gladyr, Czarnowski, Ruciak, Urnaut, Gacek (libero) oraz Witczak, Idi

Aris: Sarikeisogliu, Tzelati, Roumeliotis, Hernandez, Terzis, Takouridis, Kapsampelis (libero) oraz Kiossis, Kontodiannis

Źródło artykułu: