Vladimir Čedić: Problem tkwi w motywacji - nie jesteśmy przecież słabi!

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Drużyna Indykpolu AZS UWM Olsztyn spadła po ostatniej kolejce na ostatnie miejsce w ligowej tabeli. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest odniesiona w środę porażka z teamem AZS Politechniki Warszawskiej. To już nie pierwsza klęska Akademików z Olsztyna na wyjeździe. Co, zdaniem nowego środkowego zespołu z Warmii i Mazur - Vladimira Čedicia - jest bolączką olsztyńskiej ekipy?

Olsztyńscy podopieczni Mariusza Sordyla po raz kolejny nie popisali się w meczu wyjazdowym. Po sześciu kolejkach PlusLigi Akademicy mają na swoim koncie tylko pięć oczek, co plasuje ich na samym dole ligowej tabeli. - Przegrana w meczu z Politechniką mocno skomplikowała naszą sytuację w lidze. Już po sześciu kolejkach jesteśmy zależni nie tylko od nas samych, ale też od rezultatów innych potyczek. Znajdujemy się z tego powodu w niewygodnej pozycji, a co gorsza - nie gramy tak, jak powinniśmy - nie krył rozczarowania w rozmowie z portalem Sportowefakty.pl nowy środkowy Indykpolu AZS - Vladimir Čedić.

- Musimy dawać z siebie maksimum naszych możliwości i umiejętności. Trudno jest mi powiedzieć, w czym tkwi nasz problem... Może w niewystarczającej motywacji? - zastanawiał się tuż po odniesieniu przykrej dla jego zespołu porażki 0:3. - Naprawdę mocno się staramy, aby w każdym kolejnym starciu wypaść jak najlepiej. Atmosfera w drużynie także jest dobra - wyliczał argumenty świadczące na korzyść drużyny z Warmii i Mazur. - W jednym meczu gramy jednak bardzo dobrze, w kolejnym natomiast ponosimy wysoką porażkę... Nie wróży to dobrze na przyszłość - musimy bardziej się dopingować w szatni przed kolejnymi konfrontacjami, pobudzać do walki - próbował szukać alternatywnych rozwiązań dla polepszenia dyspozycji swojej i swoich kolegów. - Nie możemy przecież powiedzieć, że jesteśmy słabymi zawodnikami! W naszych szeregach są bowiem reprezentanci swoich krajów - przykładowo kadrowiczem Francji jest Samuel Tuia - dodał stanowczo.

- Mamy więc naprawdę fajną ekipę, w której szwankuje po prostu mentalność. Gdyby nieco głębiej przeanalizować przyczyny ostatnich porażek, można by wysnuć następujący wniosek - jeśli już na starcie stracimy w premierowej partii kilka oczek i rywale uciekną nam na pewien dystans, automatycznie zwieszamy głowy i zbyt szybko się poddajemy. To właśnie nasza bolączka - wyznał w rozmowie z naszym portalem olsztyński środkowy. Jednocześnie zaprzeczył, jakoby pewną regułą stały się klęski olsztynian w potyczkach rozgrywanych na wyjeździe. - Nasze wyniki są potwierdzeniem tezy o lepszej dyspozycji w meczach rozgrywanych we własnej hali i słabszej grze w pojedynkach wyjazdowych. Nie jest to jednak racjonalne wytłumaczenie porażek w Kędzierzynie, Bydgoszczy, Kielcach i Warszawie - podkreślił. - Trzeba mimo to przyznać, że nasi kibice dopingują nas do jeszcze większej walki. Jednak nie uważam, by taka była zasada - zwycięstwo u siebie i klęska u rywala. Przecież każdy zespół gra systemem dom - wyjazd - przypomniał.

Warto w tym miejscu zaznaczyć, iż Inżynierowie byli w środowym starciu zwyczajnie lepsi i nawet znaczna poprawa gry podopiecznych Mariusza Sordyla mogłaby nie wystarczyć do wydarcia im trzypunktowej wiktorii. - Zespół AZS Politechniki Warszawskiej wydaje się być bardzo silny. Jest to mój pierwszy rok w polskiej lidze i muszę przyznać, że wszystko stoi tu na wysokim poziomie - także team ze stolicy - wychwalał PlusLigę i AZS Politechnikę Vladimir Čedić. - Ma on w swoich szeregach reprezentanta Polski - Zbigniewa Bartmana. Uważam, że wysokimi umiejętnościami może się też pochwalić warszawski rozgrywający - Maikel Salas. Generalnie stołeczną drużynę tworzą zarówno młodzi, jak i doświadczeni siatkarze, co stanowi niewątpliwie ich atut - wyznał portalowi SportoweFakty.pl.

Źródło artykułu: