Tomasz Kuchar po wypadku na Słowacji. "Polskim kierowcom wydaje się, że są nieśmiertelni"

- Polscy kierowcy są nieśmiertelni, czują się jak uczestnicy gry komputerowej - mówi po wypadku na Słowacji Tomasz Kuchar, były znakomity kierowca rajdowy, który dziś propaguje bezpieczną jazdę.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
Wypadek na Słowacji Facebook / słowacka policja / Wypadek na Słowacji
W niedzielę, 30 września, trzej Polacy ścigali się porsche, ferrari i mercedesem w okolicy Dolnego Kubina. Na drodze z jednym pasem w każdą stronę i z wąskim poboczem, nie zważając na zakaz, wyprzedzali w kolumnie inne samochody, znacznie przekraczając dozwoloną prędkość. Kiedy podczas jednego z takich manewrów na przeciw nich znalazła się skoda fabia, tylko jadący jako pierwszy mercedes wrócił na swój pas - ferrari nie zdążyło się schować, a zamykające kolumnę porsche uderzyło czołowo w fabię. Zginął 57-letni kierowca skody, ciężko ranna została jego 50-letnia żona, a ucierpiał też 21-letni syn pary.

Marcin L. był poszukiwany. Ruszyła zbiórka na rodzinę zmarłego Słowaka

Słowacka policja udostępniła film, na którym widać bezmyślność polskich kierowców. Tomasz Kuchar, były znakomity kierowca rajdowy, wielokrotny mistrz Polski i uczestnik rajdowych mistrzostw świata (WRC), który dziś propaguje bezpieczną jazdę, jest wstrząśnięty tym, co zobaczył na nagraniu.
- Liczba i kaliber błędów popełnionych przez "bohaterów" filmu są zatrważające. Nadmierna prędkość, wyprzedzanie na zakręcie, zbyt małe odstępy pomiędzy pojazdami, katastrofalne reakcje na kryzysowa sytuację… Nie ma sensu wymieniać więcej przewinień. Efekt wszyscy znamy - zginął niewinny człowiek - mówi nam Kuchar, który prowadzi Akademię Bezpiecznej Jazdy i ośrodek doskonalenia techniki jazdy (Driveland).

- Dramat polega na tym, że nie jest to odosobniony przypadek. Tylko podczas dzisiejszej podróży po drogach północnej Polski na własne oczy widziałem sytuacje, które mogły skończyć się bardzo podobnie. Moim "faworytem" został kierowca busa, który w ciemnościach wyprzedzał kolejne samochody na zakręcie i podwójnej ciągłej, nie mając żadnej pewności, czy nie jedzie nikt z przeciwka. Włosy stawały mi dęba! - grzmi Kuchar.

ZOBACZ WIDEO Krzysztof Hołowczyc o sytuacji Roberta Kubicy: To może być dla niego szansa

42-latek ubolewa nad wyszkoleniem polskich kierowców i ich niską świadomością.

- Wydarzenia ze Słowacji chciałbym skomentować nie jako kierowca rajdowy, ale jako właściciel akademii bezpiecznej jazdy i ośrodka doskonalenia techniki jazdy. To inicjatywy, dzięki którym mam dobry obraz tego, co reprezentują polscy kierowcy. Do większości z nich trudno mieć pretensje, ponieważ kursy nauki jazdy przygotowują jedynie do egzaminu, rzadko do odpowiedzialnego korzystania z samochodu. Świeżo upieczony polski kierowca nie wie, co to jest jazda bezpieczna. Nie brakuje niestety prawdziwych piratów drogowych, często młodych ludzi w super furach, popełniających kardynalne błędy podczas brawurowych, bardzo ryzykownych podróży. Wydaje im się, że nie obowiązują ich przepisy ruchu drogowego, prawa fizyki, zasady bezpiecznej jazdy. Są nieśmiertelni, czują się jak uczestnicy gry komputerowej - twierdzi Kuchar.

Tragiczny wypadek na Słowacji. Kaucję za kierowcę wpłaciła macocha

- Podstawowym problemem przeciętnego polskiego kierowcy jest kompletny brak świadomości, czym może skończyć się nieodpowiedzialna jazda samochodem. Rozpędzona masa 1,5-2 ton podlega prostym, ale bezwzględnym prawom fizyki. Kontrolę nad samochodem stracić można bardzo łatwo, odzyskać ją potrafią nieliczni, dlatego potrzebne są szkolenia - mówi nasz rozmówca, dodając: - Nie po to, żeby kierowcy podnosili swoje umiejętności w prowadzeniu samochodu - mają się nauczyć, jak unikać zagrożeń i awaryjnych sytuacji na drodze, takich jak poślizgi czy awaryjne hamowania, mają nabrać pokory do możliwości samochodu i własnych umiejętności, maja poznać zasady działania systemów bezpieczeństwa i ich ograniczeń. Po kursie powinni jeździć wolniej dzięki lekcji pokory, jakiej udzielili im instruktorzy.

Co zdaniem Kuchara należy zrobić, by polscy kierowcy zachowywali się na drogach rozważniej? - Mamy już przepisy nakładające na młodych kierowców obowiązek przejścia tzw. kursów z zagrożeń w ruchu drogowym. Niestety, wciąż nie weszły one w życie. To droga lepsza od sankcji, które też są potrzebne, jednak nie załatwią palących problemów. Odkąd obowiązują przepisy umożliwiające zatrzymanie prawa jazdy kierowcom szarżującym na drogach w obrębie obszaru zabudowanego w miejscach tych zrobiło się spokojniej. Może trzeba to rozciągnąć na pozostałe drogi? Nie będą wówczas czuli się tak bezkarnie ci, którym zdarza się podróżować z prędkościami grubo powyżej dwustu kilometrów na godzinę.

Czy Polacy są dobrymi kierowcami?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×