Jest najlepsza w Polsce, nie dostała powołania na MŚ. "Słyszę, że się uwsteczniam"

Jest najlepszą zawodniczką w Polsce, osiąga od lat rekordowe wyniki, a mimo to nie znalazła się w kadrze na mistrzostwa świata w podnoszeniu ciężarów. W rozmowie z WP SportoweFakty Weronika Zielińska-Stubińska ujawnia szokujące kulisy.

Mateusz Kozanecki
Mateusz Kozanecki
Weronika Zielińska-Stubińska Facebook / Na zdjęciu: Weronika Zielińska-Stubińska
Weronika Zielińska-Stubińska mimo świetnych wyników nie została powołana do reprezentacji Polski na zbliżające się mistrzostwa świata. To z kolei praktycznie przekreśla szanse zawodniczki na wywalczenie kwalifikacji olimpijskiej.

W mediach społecznościowych zamieściła wpis, w którym w gorzkich słowach ujawnia całą sytuację. W rozmowie z naszym portalem opowiedziała o szczegółach.

Mateusz Kozanecki, WP SportoweFakty: bije pani rekordy i zdobywa tytuły mistrzyni Polski. Mimo to zabrakło pani w kadrze na mistrzostwa świata. Dlaczego?

Weronika Zielińska-Stubińska (mistrzyni Polski w podnoszeniu ciężarów w kategorii do 81 kg): Szczerze? Nie wiem, jak mam to skomentować. Nie mam dobrych relacji z trenerem kadry, ale to nie powinno mieć wpływu na decyzyjność - na zasadzie lubię, nie lubię. W podnoszeniu ciężarów to wynik jest bardzo wymierny, tu nie ma przypadków i tego, jak twierdzi trener kadry, że zdarzyło mi się kilka razy z rzędu zdobyć mistrzostwo Polski.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wzruszające chwile po sukcesie Djokovicia w Paryżu

Przez trenera kadry jestem poniżana, bo sformułowania, że się uwsteczniam, gdy tak naprawdę każdego roku poprawiam wynik w dwuboju, obrażają mnie i moją ciężką pracę. Trener kadry nie szanuje ani mnie, ani mojej trenerki. Nazywa ją kiepskim trenerem i mówi, że z nią nic nie osiągnę.

Wyniki zdecydowanie za panią przemawiają.

Na mistrzostwach Polski seniorów poprawiłam rekordy kraju w rwaniu, podrzucie i dwuboju. Po raz czwarty z rzędu zdobyłam mistrzostwo Polski seniorek w swojej kategorii wagowej i trzeci raz z rzędu jestem najlepszą zawodniczką wśród wszystkich kobiet w Polsce według punktacji Sinclaira i zamiast ze spokojną głową cieszyć się z takich sukcesów, następnego dnia po starcie dowiaduję się, że nie zostałam zgłoszona na mistrzostwa świata, które mają się odbyć we wrześniu.

Czy ktoś uzasadnił tę decyzję?

Po prostu nie zostałam zgłoszona, bo tak zadecydował trener kadry Antoni Czerniak. Zgłoszenia były do 4 czerwca. Co więcej, od nikogo ze związku, ani sztabu szkoleniowego, nie dostałam oficjalnej odpowiedzi na moje pismo, które udostępniłam na mojej stronie na Facebooku. Wysłałam je 12 maja. Nie dostałam też informacji, że zostałam wyrzucona z kadry olimpijskiej i nie zostałam zgłoszona na mistrzostwa. Wszystko odbywa się w tajemnicy przed najważniejszą osobą w tej sytuacji, czyli mną. Z moją trenerką nikt nie kontaktuje się od dobrych kilku miesięcy.

Czy istnieje inna droga uzyskania kwalifikacji olimpijskiej?

Mistrzostwa świata to według regulaminu kwalifikacji olimpijskich obowiązkowa impreza. Nie wiem, czy jest jeszcze możliwość zgłoszenia mojej osoby do startu, ale po cichu bardzo na to liczę. To moje marzenie.

Czy to autonomiczna decyzja trenera kadry narodowej czy też miał w tym swój udział Polski Związek Podnoszenia Ciężarów?

Trener kadry decyduje, kto zostanie powołany na tego typu imprezy sportowe, natomiast zarząd PZPC to zatwierdza.

W swoim wpisie na Facebooku pisze pani, że Ministerstwo Sportu i Turystyki przemawia za tym, aby zrezygnowała pani ze studiów doktoranckich. Dlaczego?

Takie informacje dostałam od trenera kadry w listopadzie 2022 roku, kiedy nie miałam możliwości przyjechania na całe zgrupowanie, tylko na połowę, ponieważ miałam zaliczenia i zajęcia w Szkole Doktorskiej. Wtedy wysłałam oficjalne zwolnienie do trenera kadry.

Odpowiedział, że dobrze, ale od następnego roku muszę zrezygnować ze szkoły, bo pani Alicja (nazwiska nie podał) z ministerstwa sportu mówi, że jeżeli chcę być w kadrze olimpijskiej, to muszę wybrać albo jedno, albo drugie. Z niedowierzaniem pytałam wtedy prezesa PZPC, czy to prawda, ale był wtedy na Malcie i powiedział, że jak wróci, to zorientuje się w sytuacji. Do tej pory nie mam odpowiedzi.

Jak wobec takiej sytuacji prezentuje się pani kalendarz startów? Czy jest w ogóle szansa na pani udział w zawodach międzynarodowych?

Na ten moment mam zaplanowany start 24 czerwca w Akademickich Mistrzostwach Polski. Następnie miały być mistrzostwa świata we wrześniu, a w grudniu Puchar Świata. W lutym 2024 z kolei mistrzostwa Europy i na koniec - jako ostatnia impreza kwalifikacyjna do igrzysk - Puchar Świata w kwietniu.

Nie wiem czy jest szansa na jakieś starty międzynarodowe na ten moment, ponieważ jeżeli nie będę miała możliwości startu na mistrzostwach świata, to już nie ma również szansy na walkę o kwalifikację olimpijską, a to moje największe marzenie.

Ponadto jeżeli dalej trenerem kadry będzie ten człowiek, który prowadzi ją teraz, to nie liczyłabym na powołanie mojej osoby. Chyba że tutaj decydujące zdanie będzie miało Ministerstwo Sportu i Turystyki oraz Polski Komitet Olimpijski. Mam nadzieję, że jeszcze komuś zależy na godnym reprezentowaniu naszego kraju na arenie międzynarodowej i że będą to robić najlepsi.

Wspominała pani również o problemach ze zdrowiem (zawodniczka przeszła zabieg wyjęcia śruby ze stawu skokowego - dop. MK). Czy w tej kwestii jest już wszystko w porządku?

Tak, ze zdrowiem już jest dobrze. Pokazują to wyniki, które uzyskałam na mistrzostwach Polski seniorów w Gdańsku.

*O komentarz do całej sprawy poprosiliśmy też Polski Związek Podnoszenia Ciężarów. Prezes Waldemar Gospodarek nie chciał odnosić się do tej sytuacji, ale zgodnie z jego zapowiedziami, opublikowano oficjalne oświadczenie - więcej TUTAJ.

Mateusz Kozanecki, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
Martyna Czyrniańska: Sezon w Turcji będzie pełen wyzwań
Polka zdyskwalifikowana przez tysięczne sekundy. Trener zabrał głos

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×