Pjongczang 2018. Monika Hojnisz: Przy czystym strzelaniu kibice mogliby oczekiwać, że będę wyżej
Monika Hojnisz była jedyną reprezentantką Polski w biegu masowym. Biathlonistka zajęła 15. miejsce, choć była jedną z dwóch bezbłędnych na strzelnicy zawodniczek w całej stawce. W biegu osiągnęła dopiero dwudziesty czas.
Hojnisz była bezbłędna na strzelnicy, ale słaby czas biegu sprawił, że ostatecznie zajęła 15. miejsce. - Cieszę się przede wszystkim z mojego strzelania. Nie było to dla mnie łatwe, mimo że tak to wyglądało. Trochę walczyłam ze sobą na strzelaniu, ale mimo tego cieszę się, że udało mi się to opanować - skomentowała.
- Cieszyłam się, że mogę wystąpić w tym biegu, byłam zmotywowana. Poczułam stres przed startem, wiedziałam, że to Top 30, nie ma nikogo przypadkowego. Były same mocne zawodniczki i było z kim walczyć. Wiedziałam, że muszę skupić się głównie na strzelaniu, bo w tej konkurencji jest to bardzo istotne. Jak widać chodzić po trasie też nie można, bo zawodniczki mają taki power, że trzeba się trzymać w kupie i to pomaga. Biegowo wypadłam trochę gorzej, stąd to 15. miejsce, bo przy czterech zerach może kibice oczekiwaliby, że będę trochę wyżej - zastanawiała się.
Polka nie zaliczała kolejnych prób na strzelnicy błyskawicznie. - Jest taki moment, że zawodnik czuje, że to nie ta chwila, żeby nacisnąć spust i trzeba przeczekać. Wiem, że czasami pochopnie to robiłam i stąd brały się pudła. Cieszę się, że tym razem udało mi się to opanować i skończyło się to tak, jak skończyło, kosztem dłuższego strzelania - wyjaśniła.
Biathlonistkom została ostatnia konkurencja - bieg sztafetowy. - Może nie czuję się największa wygraną. Mam świadomość, że w naszej kadrze osiągnęłam na igrzyskach najlepszy rezultat. Nie ukrywam, że w dalszym ciągu ja i moje koleżanki liczymy na sztafetę, ale tylko tak po cichu, bo zawsze jest kładziona taka presja. Nie jest nam łatwo, ale to nasz ostatni start i bardzo chcemy osiągnąć dobry wynik - podkreśliła Hojnisz. - Będziemy szczęśliwe, jak będzie Top 6, a przeszczęśliwe, jeśli będzie trójka - dodała.
Polki od samego początku zmagań w Pjongczangu narzekają na swoją postawę biegową, dając do zrozumienia, że chodzi o smarowanie nart. - Nie chciałabym się o tym w negatywny sposób wypowiadać. Wierzę, że nasz serwis robi wszystko, co w ich nocy, żeby narty dobrze jechały. Nic im nie zarzucam. Bywają lepsze i gorsze dni, każdy pracuje na 100 procent. Tak samo, jak oni starają się nam posmarować narty, tak samo i my pracujemy na trasie. Nie mamy do siebie żalu. W dzisiejszym świecie wiemy, jak bardzo ważną rolę odgrywa sprzęt i jak wiele można zyskać lub stracić - wyjawiła Hojnisz. - Tym razem narty były przyzwoite. Ostatnio podczas biegu indywidualnego byłam bardzo zadowolona, od razu czułam się lepiej, stąd dobry wynik - dodała.
- Jest to trudny temat, nie jest to na pewno łatwe dla nas mówić o takich rzeczach, ale taka jest prawda. Im lepsza zawodniczka, tym dostaje narty z lepszej półki. na starcie już trzeba się z tym liczyć. Też miałam takie momenty, kiedy biegłam z najlepszymi zawodniczkami i mogłam z nimi biec łeb w łeb, nie jest to z góry przesądzone - powiedziała.
Bieg sztafetowy zaplanowano na 22 lutego, Biało-Czerwone mają więc czas, by przygotować się do tego startu.
Michał Bugno z Pjongczangu
Współpraca: Dominika Pawlik