Polska inauguracja ME 2022 w oparach absurdu. Nie wszystko stracone

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Sebastian Maciejko / Na zdjęciu: Patryk Rombel
WP SportoweFakty / Sebastian Maciejko / Na zdjęciu: Patryk Rombel
zdjęcie autora artykułu

Wykluczenie siedmiu reprezentantów, zamieszanie z testami i... zaledwie jeden trening przed meczem. W takich okolicznościach polscy szczypiorniści przygotowywali się do inauguracji ME 2022. Austriacy nie są jednak przeszkodą nie do przejścia.

Narzekali Francuzi, Serbowie, Islandczycy, teraz przyszła kolej na Polaków i trzeba przyznać, że sztab i zawodnicy jak najbardziej mają prawo wylewać swoje żale. Fazę grupową ME 2022 opuści siedmiu reprezentantów, ale Polacy domagają się ponownego przetestowania piątki z nich. Wszystko wynika z turniejowego bałaganu - po nadzwyczaj długim, kilkunastogodzinnym oczekiwaniu na wyniki testów (w tym z 12 stycznia) okazało się, że trójka członków sztabu i powołany awaryjnie Bartłomiej Bis mają niejednoznaczne wyniki testów. Tylko jeden z trzech testów dał w ich przypadku wynik negatywny.

ZPRP dąży do ujednolicenia zasad i wprowadzenia obligatoryjnych testów PCR. W tej sytuacji zasadne wydaje sprawdzenie też piątki graczy, która po przylocie do Bratysławy miała dodatnie wyniki (Adam Morawski, Kacper Adamski, Piotr Chrapkowski, Jan Czuwara i Damian Przytuła). Wszyscy nie wykazują objawów choroby, związek chciałby przetestować ich raz jeszcze.

Wobec takiego chaosu organizacyjnego i informacyjnego, swego rodzaju przełomem był wyjazd na trening. Kadra dostała pozwolenie na odbycie zajęć na hali, ale nie pojawili się na nich gracze powołani po wykrytych przypadkach koronawirusa (Mikołaj Czapliński, Maciej Zarzycki, Melwin Beckman, Mateusz Zembrzycki i Krzysztof Komarzewski). To i tak duży progres, przed rezultatami testów sztab mógł zarządzić trening... w salce konferencyjnej. Le cabaret, cytując klasyka.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szalony trening Pudzianowskiego. "Gorąco było dziś, -10°C"

Skoro pojawiła się niepewność jutra, to nie ma co ukrywać, że atmosfera w zespole siadła. Nikt nie może być pewnym udziału w inauguracji, skoro z dnia na dzień na izolację trafiło siedmiu Biało-Czerwonych. Jeśli skończy się na tych absencjach, to chociaż tyle dobrego, że uda się zachować trzon reprezentacji z Szymonem Sićką, Michałem Olejniczakiem, Michałem Daszkiem, Kamilem Syprzakiem, Maciejem Gębalą i Arkadiuszem Morytą. Strata któregokolwiek z tych zawodników byłaby ogromnym problemem. Oczywiście, nieobecność Morawskiego czy podstawowego obrońcy Chrapkowskiego to niemały kłopot, ale w składzie pozostali jeszcze ich godni zastępcy.

Na tym trzeba budować optymizm przed starciem z Austrią, niebędącą przecież europejską potęgą. Kadrą pod pewnymi względami trochę podobnie zbudowaną do polskiej. Jej siła opiera się na kilku graczach, wszystkim przewodzi wyraźny lider Nikola Bilyk. Niegdyś cudowne dziecko austriackiej piłki ręcznej, teraz już ukształtowany gracz europejskiego topu. Do THW Kiel trafił przed 20. urodzinami, w barwach Zebr miał świetne momenty. Po poważnej kontuzji kolana jakby na zaciągniętym hamulcu, choć nadal przez jego ręce przechodzi większość akcji.

Świetnie wyglądają też austriackie skrzydła. Sebastian Frimmel zrobił jesienią furorę w Lidze Mistrzów w barwach Picku Szeged; weteran Robert Weber to klasa sama w sobie, był nawet królem strzelców Bundesligi, w Magdeburgu kiedyś snajper co się zowie. Po jego lewej ręce wystąpi kolejny rutyniarz Janko Bozovic, który zjechał z piłką przy boku kawałek świata, teraz zbliża się do końca kariery w niemieckim drugoligowcu z Gummersbach. Młodszą generację reprezentuje mocno zbudowany obrotowy Tobias Wagner z Tuluzy oraz objawienie ostatnich miesięcy Lukas Hutecek. 21-latek kilka miesięcy temu trafił do silnego niemieckiego Lemgo.

Dalej nie jest tak kolorowo, bo chociażby zmiennik Bozovicia Boris Zivković rozczarowywał jesienią w barwach Azotów Puławy, pozostali rezerwowi także świata jeszcze nie zawojowali. Po stronie Austriaków zgranie, do turnieju przystąpią praktycznie bez strat, podczas gdy Patryk Rombel na poczekaniu musiał sklecić kadrę, nijak niemającą się do tej przygotowywanej od miesięcy. Na całe szczęście jeszcze dwa tygodnie temu dowołani regularnie przygotowywali się z kadrą i nie będą traktowani jak ciało obce.

Polska - Austria / 14.01.2022, godz. 20.30

ZOBACZ: ZPRP wystosował pismo do europejskiej federacji Pewne zwycięstwo Szwedów

Źródło artykułu:
Czy Polacy pokonają Austriaków?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (7)
Cypr
14.01.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Mecz z Austrią mieliśmy wygrać, bo to tzw. rywal w naszym zasięgu. Teraz przez covidowe wykluczenia wynik jest wielką niewiadomą, a na pewno ucierpi jakość spotkania.  
avatar
obywatel123
14.01.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
to jest właśnie covid można rozmontować ekipę po za boiskiem. nie trzeba grać.  
avatar
darek1254
14.01.2022
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
maxi 102 gdzie Twój komentarz?....no tak zapomniałem że Ty tylko piszesz o swojej ulubionej i ukochanej Łomży w której pracujesz...pozdrawiam wszystkich fanów Maxi 102  
avatar
Petrochemia
14.01.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Lubimy mieć po górkę, damy rade!  
marek37wawa
14.01.2022
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Trenerze po co ten lamęt, mecz otwarcia, mecz o wszystko, mecz o honor i skończy się gwiazdorstwo