Czas eksperymentów. Polacy rozpoczynają turniej w Opolu

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Krzysztof Betnerowicz / Na zdjęciu: kadra Polski przed meczem
WP SportoweFakty / Krzysztof Betnerowicz / Na zdjęciu: kadra Polski przed meczem
zdjęcie autora artykułu

Turniej Czterech Narodów w Opolu kolejną okazją do sprawdzenia dublerów. Polscy szczypiorniści zagrają z reprezentacją Japonii, budowaną z myślą o igrzyskach olimpijskich w Tokio. Skład, głównie z powodu urazów, został odświeżony.

Dwudniowy turniej zakończy nieudany 2018 rok, w którym Polacy przegrali awans do MŚ 2019, a jesienią, po kompromitującej porażce w Izraelu, skomplikowali sobie pozornie prostą drogę do ME 2020.

Do Opola przyjechali jeszcze Japończycy, Rumuni i Czesi. Spotkania półfinałowe zaplanowano 28 grudnia, dzień później zwycięzcy zmierzą się w finale, przegrani w meczu o trzecie miejsce.

Lepienie składu

Do dyspozycji Piotra Przybeckiego miała być teoretycznie najsilniejsza kadra w przeciwieństwie do sparingu z Niemcami (12 grudnia, porażka 23:35). Końcówka roku okazała się jednak pechowa, na długie miesiące wypadli Maciej Majdziński, Paweł Genda i Ignacy Bąk, tuż przed wyjazdem na zgrupowanie kontuzja stawu skokowego wyeliminowała Michała Szybę, powołanego po rocznej przerwie. Nie ma sensu ryzykować zdrowia Piotra Chrapkowskiego, który dopiero kilka dni temu wrócił do gry po kontuzji mięśnia łydki, Paweł Krupa leczy uciążliwy uraz rozcięgna podeszwowego, Antoni Łangowski doprowadza nadgarstek do optymalnego stanu.

Debiutu w reprezentacji nie doczeka się Kamil Mokrzki. Zawodnik Gwardii miał być siódmym kandydatem do pozycji środkowego. Uraz kolana uniemożliwił występ przed własną widownią w Stegu Arenie i w jego miejsce wskoczył jeden z najlepszych rozgrywających jesieni w Superligi. Bartoszowi Kowalczykowi od lat przepowiadano przyszłość w reprezentacji, ale przesiadywał na ławce w Puławach. 22-latkowi świetnie zrobiło wypożyczenie do Mielca, gdzie gra naprawdę dużo i skutecznie.

ZOBACZ WIDEO Czy Polska potrzebuje Wilfredo Leona? "To tak, jakby do kadry dołączył Ronaldo lub Messi"

Tylko obsada skrzydłowych jest możliwie najmocniejsza. Wśród bramkarzy wolne dostał Piotr Wyszomirski, nadrabiający w Lemgo czas po kontuzji, kosztem Patryka Walczaka Przybecki jeszcze raz przyjrzy się Pawłowi Salaczowi z Wybrzeża. - To moja decyzja, nie wynikająca z problemów kadrowych. Mogą do nas dołączyć w styczniu przed wylotem na turniej do Hiszpanii - mówił selekcjoner.

Bolączką są rozgrywający. Przybecki - z konieczności - ostatnio powołuje graczy metodą prób i błędów. Na lewym rozegraniu zadebiutują 20-latek z MMTS-u Kwidzyn Damian Przytuła oraz Denis Szczęsny z TUSEM Essen, od urodzenia mieszkający w Niemczech, ale od dawna zgłaszający akces do polskiej kadry. Kadrę uzupełnili niedawny debiutant, 17-letni Michał Olejniczak z SMS-u ZPRP Gdańsk oraz odbudowujący się w Górniku Zabrze Szymon Sićko. Test na środku przejdzie Kowalczyk. Jedynie na prawej stronie względne bogactwo, Paweł Paczkowski i Rafał Przybylski przez ostatnie miesiące byli pierwszymi wyborami. Jako trzeciego awaryjnie ściągnięto Marka Szperę.

Polacy kontra wielki projekt

To tylko towarzyski turniej, ale atmosfera wokół reprezentacji jest - delikatnie ujmując - napięta. Biało-Czerwoni wygrywają ostatnio okazjonalnie, w ciągu 12 miesięcy w meczach o punkty pokonali tylko słabiutkich Kosowian i Cypryjczyków, bilans w sparingach podreperowały zwycięstwa z Czechami i Białorusinami. Dobre wyniki mogłyby choć częściowo odbudować zaufanie, nadszarpnięte po klęsce w Izraelu.

Mecz z Japończykami nie będzie spacerkiem. Z europejskiej perspektywy Azja to wciąż egzotyka w piłce ręcznej, ale już za niecałe dwa lata w Tokio ruszają igrzyska olimpijskie i zespół jest szykowany do walki z najlepszymi na świecie. Trener Dagur Sigurdsson zostawił Niemców dla Japończyków i w pracy z kadrą ma właściwie wszystko, co dusza zapragnie.

Gorzej z potencjałem ludzkim, bo tamtejsi gracze rzadko wyściubiają nos poza ojczyznę. Tylko trójka z nich gra w Europie - Adam Yuki we francuskim Cesson-Rennes, Remi Anri Doi w Chartres, Shinnosuke Tokuda w węgierskim Dabas. Braki nadrabiają szybkością i zwrotnością. Ośmiu Polaków pamięta, jak podczas MŚ 2017 męczyli się z bardzo mobilnymi rywalami, po wymagającym boju wygrali 26:25.

Turniej w Opolu: 

Polska - Japonia / 28.12.2018, godz. 17.30 Czechy - Rumunia / 28.12.2018, godz. 19.30

Źródło artykułu:
Czy Polacy wygrają turniej w Opolu?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (1)
avatar
OpoleArena
28.12.2018
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Przy okazji turnieju pojawił się news że Adam Malcher od nowego sezonu przenosi się do PGE Vive Kielce.... czy w drugą stronę powędruje Paweł Paczkowski ???