PGNiG Superliga: pogromcy potęg. Górnik Zabrze odprawił Azoty Puławy!

Zdjęcie okładkowe artykułu: Newspix / Adam Starszynski / Na zdjęciu: Mateusz Kornecki (NMC Górnik Zabrze)
Newspix / Adam Starszynski / Na zdjęciu: Mateusz Kornecki (NMC Górnik Zabrze)
zdjęcie autora artykułu

Hit kolejki nie zawiódł. NMC Górnik Zabrze stoczył pasjonującą batalię z Azotami Puławy i odhaczył na swojej liście kolejną potęgę. W poprzedniej kolejce pokonał Orlen Wisłę Płock.

Wszyscy spodziewali się dokładnie takiego spotkania. Wypisz, wymaluj, powtórka sprzed roku. Nieustanna wymiana ciosów, popisy bramkarzy i temperatura bliska wrzenia.

Wszystko albo nic

Trener gospodarzy Rastislav Trtik znowu podjął maksymalne ryzyko. Od pierwszej akcji wycofywał golkipera i grał siódemką w ataku. Azoty pewnie doskonale wiedziały o rozwiązaniach Górnika, przecież Czech tą taktyką zaskoczył Wisłę w Płocku, ale puławianie niespecjalnie potrafili sobie z nią poradzić. Bartosz Jurecki rotował obrońcami, prawie każde rozwiązanie kończyło się tak samo - bez widocznej poprawy.

Zabrzanie do oporu korzystali z obrotowych. A to Jurij Gromyko, a to Marek Daćko urywali się spod opieki. Własnie Gromyko wyprowadził Górników na prowadzenie 7:5 i Jurecki musiał zganić swoich zawodników.

Trtik przygotował coś specjalnego także na własnej połowie. Oczywiście dla nikogo nie było zaskoczeniem, że Rafał Gliński i Michał Adamuszek wychodzili wyżej do rywali, ale plastyczne ustawienie było Azotom zupełnie nie w smak. Rzadko kiedy rzucali z czystych pozycji. A nawet gdy dochodzili do idealnej sytuacji, to czaił się na nich Mateusz Kornecki. Specjalista od spraw beznadziejnych.

Reklama Superligi

Kibice Azotów mogli być zaniepokojeni po pierwszej połowie. Marko Panić zapomniał amunicji z Puław, tylko Ante Kaleb poważnie zagrażał rzutem z dystansu. Górnicy - poza jednym przestojem i stratą czterech bramek z rzędu - grali naprawdę dobrze, niemal nie gubili piłek, do perfekcji opracowali dogrania do koła.

Nadzieje przywrócił nie kto inny jak Wadim Bogdanow. Rosjanin, jeden z najlepszych specjalistów w lidze i chyba wciąż niedoceniany bramkarz, rozgrzał się po przerwie i na kilka minut zamknął drogę do siatki. Odpowiadali Jerko Matulić, obudził się Panić i... wyrwał zabrzan z letargu.

Wyrównał Iso Sluijters i rozgorzała bitwa, podsycana dopingiem z trybun.

Powrót z zaświatów

W tym meczu było wszystko. Także spektakularny, wręcz filmowy powrót. Martin Galia dwa tygodnie temu wrócił do treningów po wielomiesięcznej rehabilitacji kolana. Dla niejednego 39-latka diagnoza "zerwanie więzadeł krzyżowych w kolanie" oznaczałaby koniec kariery. Czech nie poddał się, wrócił w wielkim stylu, choć według ostatnich meldunków z Zabrza miał jeszcze czekać na występ. Znalazł się w składzie, wyszedł na karnego i odbił rzut Matulicia.

Galia nie zdecydował o losach meczu, bo do końca został jeszcze kawał czasu, a Paweł Podsiadło próbował podciągnąć kolegów. Zrobiło się piekielnie gorąco. W pozornie prostych sytuacjach nogi ważyły kilkadziesiąt kilogramów więcej. Daćko potrafił - z przymusu - odpalić aż z 11. metra, by niedługo później zaprzepaścić okazję sam na sam z Bogdanowem.

Nerwy udzielały się wszystkim, nawet rutyniarze z Azotów podarowali gole Iso Sluijtersowi. Brązowi medaliści Superligi znaleźli się w gigantycznych tarapatach, przegrywali 22:25.

Bij lidera!

Koniec emocji? Gdzieżby. Puławianie jeszcze się podnieśli, Bogdanow trafił do pustej bramki i zrobiło się 26:25. Gospodarze nie wypuścili szansy z rąk, Aleksandr Buszkow dostał kapitalne podanie od Michała Adamuszka, po chwili zwycięstwo przypieczętował Sluijters. A ostatnia interwencja Korneckiego idealnie podsumowała spotkanie.

Górnik, pogromca potęg.

PGNiG Superliga, 7. kolejka:

NMC Górnik Zabrze - KS Azoty Puławy 28:25 (15:13)

Górnik: Kornecki (14/36 - 39 proc.), Galia (1/1), Zapora (0/1) - Buszkow 5, Daćko 5, Sluijters 5, Gromyko 4, Bąk 3/1, Tomczak 3, Czuwara 1, Gluch 1, Sićko 1, Adamuszek, Gliński, Gogola, Tatarincew Karne: 1/2 Kary: 10 min. (Tatarincew, Adamuszek - po 4 min., Czuwara - 2 min.)

Azoty: Bogdanow (13/41 - 32 proc.) - Matulić 6/2, Kaleb 4, Panić 4, Podsiadło 3, Grzelak 2, Masłowski 2, Prce 1, Rogulski 1, Titow 1, Kasprzak, Gumiński, Seroka Karne: 2/3 Kary: 10 min. (Skrabania, Seroka, Prce, Grzelak, Matulić - po 2 min.)

ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: MMTS postraszył PGE VIVE w pierwszej połowie. Nie zabrakło efektownych akcji [WIDEO]

Źródło artykułu:
Czy jesteś zaskoczony/a zwycięstwem Górnika?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (16)
avatar
HANDBALL ZABRZE
15.10.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Zabrze jest słabe !!!I wszyscy nas leją. To nie my gramy dobry mecz ,tylko przeciwnik słabo? Nie mówię że zrobimy jakieś miejsce w tym sezonie!!!Ale póki co gramy ...  
avatar
kuba859
14.10.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
To jest bardzo zła wiadomość dla Płocka, wygląda na to, że Zabrze to bardzo gorący teren i Płock może zaliczyć kolejną wpadkę w tym sezonie grając tam. No i nie zapominajmy, że Puławy to też mo Czytaj całość
avatar
hrabiaTepes
14.10.2018
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Piękny mecz! A to co wyprawiali bramkarze było niesamowite. Moim skromnym zdaniem przeważyło to, że o ile Bogdanow był fantastyczny to Kornecki był idealny i te 3 piłki więcej dały Górnkowi wyg Czytaj całość
avatar
LPUUU
14.10.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Prce po wczorajszym meczu powinien na kolanach wracać do Puław. Przedłużenie kontraktu z nim to był jak narazie błąd, statystyki procentowe ma fatalne. Może odpali na playoffy ale boję się że j Czytaj całość
avatar
LPUUU
14.10.2018
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Gratulacje dla Górnika który był wczoraj lepszy, my dobrze zagraliśmy może przez 6 minut, po przerwie. Wielki Szacunek dla ludzi Z Zabrza jak zawsze zresztą potrafią się zachować zajebisc***. C Czytaj całość