Niemcy? To nie będzie zwykły mecz - rozmowa z Andrzejem Rojewskim, rozgrywającym reprezentacji Polski

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

- W Katowicach zobaczyliśmy, że jest w nas potencjał, aby dalej iść do góry. Stać nas na pokonanie faworytów - mówi rozgrywający reprezentacji Polski, Andrzej Rojewski.

Doświadczony zawodnik jest nadzieją biało-czerwonych. Nie ostatnią, ale jedną z większych. Rojewski w koszulce z orzełkiem na piersi zaliczył tylko cztery mecze, już teraz trudno uciec jednak od wrażenia, że włączenie go do zespołu było strzałem w dziesiątkę. Prawe rozegranie - jeszcze kilka miesięcy temu uchodzące za piętę Achillesową naszej drużyny - dziś wydaje się jednym z największych polskich atutów. [ad=rectangle] 29-latek to zawodnik wszechstronny. I dogra, i rzuci. Atuty znane z Bundesligi potwierdza w turnieju Christmas Cup. Katowickie popisy to jego pierwsze w życiu występy przed polską publicznością. Rojewski za grudniowy turniej zbiera pozytywne recenzje, choć na parkiet wybiega po morderczej serii spotkań ligowych. Wcześniej w klubie w ciągu miesiąca rozgrywa osiem meczów.

Rojewski ma w życiorysie kilka występów pod niemiecką banderą. Jego powołanie do drużyny narodowej wzbudza więc emocje skrajne. Doświadczony zawodnik na sympatię kibiców i kolegów z zespołu pracuje jednak szybko i skutecznie. - Nie miał problemów z wdrożeniem się w zespół. Jest teraz jednym z nas i wszyscy mamy jeden, wspólny cel - podkreśla Kamil Syprzak.

W ciągu ostatnich dwóch miesięcy z Rojewskim rozmawiamy kilka razy. Zawsze wypowiada się spokojnie i chętnie. Jego polszczyzna imponuje, choć od małego mieszka za zachodnią granicą. Są u nas w kraju piłkarscy trenerzy, którzy języka z powodzeniem mogliby się od niego uczyć.

Ułożony, kulturalny. Sprawia niezwykle pozytywne wrażenie. Daleko mu do mruka, choć w jednym z wywiadów żartobliwie miano to przypisuje mu Bartosz Jurecki. Nie ma w sobie nic z farbowanego lisa na miarę kadry futbolistów. Podczas spotkania z mediami w Warszawie, w dniu wylotu kadry do Oviedo, jest rozchwytywany. Więcej czasu na rozmowach spędzają tylko gwiazdy pierwszego planu.

Kamil Kołsut: Michael Biegler ogłosił, że znalazłeś się w ścisłej kadrze biało-czerwonych na mistrzostwa świata. Gratulacje muszą spływać lawinowo.

Andrzej Rojewski: Oczywiście, bliscy złożyli mi już gratulacje. Wszyscy bardzo się cieszą, że jadę na tę imprezę i życzą, abym wrócił z niej zdrowy, przywożąc do domu jak najwięcej sukcesów.

Andrzej Rojewski zagra w biało-czerwonych barwach na MŚ
Andrzej Rojewski zagra w biało-czerwonych barwach na MŚ

Wszystko przebiegło zgodnie z planem. Już w momencie, kiedy dostałeś pierwsze powołanie do reprezentacji Polski trudno było uciec od przekonania, że miejsce w samolocie do Kataru masz gwarantowane. Zaskoczenia nie było.

- Cóż, wszyscy w mojej rodzinie mieli taką nadzieję. Gdybym nie znalazł się w kadrze, pewnie byliby zaskoczeni. Pamiętajmy jednak, że do Kataru lecimy w osiemnastoosobowym składzie. Kadra jest szeroka. Każdy zawodnik będzie drużynie potrzebny. Na temat mojej roli w zespole z trenerem jeszcze nie rozmawiałem. Dużo zależeć będzie zarówno od rodzaju przeciwnika, jak i od dyspozycji dnia oraz przebiegu samego meczu.

Za tobą mecze towarzyskie z Tunezją i turniej w Katowicach. Jak dużo jeszcze brakuje, żebyś mógł z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że dobrze rozumiesz się na parkiecie z kolegami?

- Trudno powiedzieć. Na pewno zrobiliśmy sporo kroków do przodu. Napięcie ze mnie zeszło. Wszystkie mecze były dla mnie bardzo wartościowe, podobnie jak i treningi podczas zgrupowania w Płocku. Teraz czeka nas jeszcze turniej w Oviedo. Te spotkania też będą bardzo istotne.

Poza parkietem także wszystko udało się już ułożyć?

- Nie ma żadnych problemów. Wszystko dobrze się układa. Nie brakuje żartów, dużo na sobie siedzimy i spędzamy razem sporo czasu (śmiech). Jest wesoło.

Kończący Christmas Cup mecz z Węgrami zaowocował bardzo dużą liczbą pochwał płynących w twoim kierunku. Pozytywnie ocenili cię zarówno kibice, jak i eksperci. Dotarły do ciebie te sygnały, czy raczej nie śledzisz na bieżąco medialnego przekazu?

- Raczej tego nie śledzę. Moi rodzice oglądali mecze i czytali trochę na ich temat w internecie. Dla mnie najistotniejsze jest zwycięstwo drużyny, indywidualne oceny nie znaczą tak dużo. Mieliśmy okazję się ograć, na parkiecie funkcjonowaliśmy coraz lepiej i sami zobaczyliśmy też, że jest w nas potencjał, aby dalej iść do góry.

Debiut przed polską publicznością był stresujący?

- Na pewno trochę napięcia było. Wszystko wypadło jednak bardzo pozytywnie. Katowicki Spodek to specjalna hala, bardzo głośna i przyjemna. Znam takie obiekty z Bundesligi. Tym razem trybuny licznie zapełnili Polacy. Było naprawdę przyjemnie. Fajnie, że to zaliczyłem.

Do rozpoczęcia mistrzostw świata pozostał tydzień. Czujecie jeszcze w nogach trudy okresu przygotowawczego?

- Zmęczenie na pewno jest, ale to naturalne. Musimy trochę popracować, żeby osiągnąć wyższą formę. Jej szczyt ma przypaść na turniej w Katarze.

Udział w światowym czempionacie rozpoczniecie od starcia z Niemcami. Zarówno dla ciebie, jak i dla reszty zespołu będzie to wydarzenie wyjątkowe.

- Na pewno nie będzie to zwykły mecz. Ja od lat występuję w Bundeslidze, kiedy już jednak spotkanie się rozpocznie, natychmiast o tym zapomnę. Będzie się liczyć tylko i wyłącznie zwycięstwo Polski.

Doświadczony zawodnik jest już częścią polskiej drużyny
Doświadczony zawodnik jest już częścią polskiej drużyny

Pierwszy mecz zwykle ustawia turniej. Albo tłamsi, albo wybija do góry.

- Start zawsze jest bardzo ważny. Pamiętajmy jednak, że ewentualne niepowodzenie w pierwszym meczu nie jest jeszcze końcem całego turnieju.

Z jakimi nadziejami lecimy do Kataru?

- Mamy bardzo ciężką grupę, można powiedzieć europejską. Najpierw musimy powalczyć o jak najlepszy wynik w pierwszej fazie, aby zapewnić sobie dobrą pozycję wyjściową przed kolejną rundą. Tam już nie będzie słabych rywali, a o wszystkim może decydować dyspozycja dnia.

Chorwacja, Hiszpania, Dania i Francja od lat należą do ścisłego grona faworytów każdego kolejnego wielkiego turnieju. Teraz będzie podobnie?

- Ta czwórka zawsze była bardzo mocna. Zobaczymy, czy w tym roku będzie tak samo. Turniej może się różnie ułożyć. W Katarze zagra wiele silnych drużyn i przy dobrym dniu będą one w stanie tych faworytów pokonać. Nas też na to stać.

Źródło artykułu: