Zwycięstwo nie przyszło łatwo - relacja z meczu Gwardia Opole - Viret Zawiercie

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Gwardia Opole wygrała z Viretem Zawiercie 36:28 i umocniła się na fotelu lidera. W sobotę miała jednak trudną przeprawę i do 40. minuty nie mogła być pewna triumfu.

Choć wynik na to nie wskazuje, wygrana opolanom nie przyszło łatwo. Gospodarze mecz rozpoczęli bardzo dobrze. Dzięki obronom Łukasza Romatowskiego oraz udanym kontrom prowadzili już 10:4. Świetną partię rozgrywał Paweł Prokop, który pojawił się w wyjściowym składzie kosztem Pawła Swata. Miał niemal stuprocentową skuteczność ze skrzydła, do przerwy zdobywając aż osiem bramek. - W ostatnich spotkaniach pojawiały się problemy z wykończeniem kontr - komentował drugi szkoleniowiec Gwardii Henryk Zajączkowski. - Dziś nasi szybcy skrzydłowi podeszli do spotkania skoncentrowani i z ich efektywności można być zadowolonym. W I połowie rzucili 14 z 20 bramek, co wystawia im najlepszą ocenę.

Goście pokazali charakter. Mimo że przegrywali 10:16, to nie poddali się. Głównie za sprawą Sergiusza Zagały skrupulatnie odrabiali straty, zmniejszając dystans do jednego trafienia. Na początku II odsłony doprowadzili nawet do remisu 20:20. Ożywili się czterej kibice z Zawiercia, którzy zaczęli wierzyć w triumf swoich pupili.

- Szczypiorniści Viretu, w przeciwieństwie do naszych poprzednich rywali, byli dobrze przygotowani fizycznie - wyjaśniał trener Zajączkowski. - Ponadto dysponowali stosunkowo szeroką ławką, a rezerwowi wnosili wiele do gry. To powodowało, że długo zachowywali siły i dotrzymywali nam kroku. Ich pozycja w tabeli nie jest przypadkiem.

Decydujący okazał się okres między 40. a 51. minutą. W tym czasie przyjezdni nie zdobyli ani jednej bramki, a Sławomira Donosewicza nie potrafili pokonać Miłosz Rupp, S. Zagała i Krystian Nowak. Miejscowi powiększyli przewagę (29:22), rozstrzygając o losach pojedynku. Drużynę z Zawiercia pognębiła czerwona kartka dla Damiana Kaprala, który z rzutu karnego trafił Donosewicza w głowę. Sędziowie uznali to za celowe zagranie i zdyskwalifikowali skrzydłowego Viretu.

Gwardziści do końca kontrolowali mecz, odnosząc ostatecznie dość pewne zwycięstwo. - Przy wysokim prowadzeniu wkradło się w nasze szeregi rozluźnienie - tłumaczył rozgrywający opolan Marceli Migała. - Przeciwnicy nas doszli, ale gdy tylko wzmocniliśmy obronę, to systematycznie budowaliśmy przewagę. Znów naszą silną stroną były kontry. Wygrana cieszy tym bardziej, że przeciwnik postawił trudne warunki.

Gwardia Opole  - Viret CMC Zawiercie 36:28 (20:17)

Gwardia: Romatowski, Donosewicz - Śmieszek 3, Swat 2, Adamczak 3, Knop 6, Szolc 4, Krzyżanowski 5, Kłoda, Kulak 3, Drej 1, Serpina, Migała, Prokop 8, Płócienniczak. Trener Marek Jagielski. Viret: Kowalczyk, Kot - Kapral 1, I. Zagała 3, S. Zagała 8, Pakulski 5, Kijowski 1, Bugaj 2, Kąpa 3, Nowak, Stajno, Biernacki 3, Słodowy 1. Trener Ryszard Jarząbek.

Sędziowie: Grzegorz Christ (Wrocław), Tomasz Christ (Świdnica) Kary: Gwardia - 16 min; Viret - 8 min Widzów: 400

Źródło artykułu: