Sabina Włodek: Zgoda to naprawdę niewygodny przeciwnik

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Niedzielny pojedynek był ostatnim 8. kolejki ekstraklasy kobiet. SPR Lublin podejmował na własnym parkiecie zespół z Rudy Śląskiej, który od początku sezonu zaskakuje formą i zaangażowaniem. Mecz, który na dobrą sprawę powinien być spacerkiem, okazał się ciężką przeprawą mistrzyń Polski.

Pierwsza połowa spotkania to dość słaby występ rezerw SPR-u. Szkoleniowiec lublinianek, Grzegorz Gościński wpuścił na parkiet młode i nie ograne zawodniczki, żeby pokazały się z jak najlepszej strony. Niestety po meczu trener nie ukrywał zdenerwowania i przede wszystkim rozczarowania występem młodego pokolenia SPR-u. W drugiej części spotkania zmuszony był wystawić na boisko doświadczoną Sabinę Włodek, która zdobywając 5. bramek poprowadziła zespół do zwycięstwa. -To nie ja jestem od wystawiania notek koleżankom, od tego są trenerzy. Z pewnością będziemy analizowali to spotkanie wspólnie i myślę, że wyciągniemy wnioski - powiedziała po spotkaniu kapitan lubelskiej ekipy, Sabina Włodek.

Obok Sabiny na parkiecie pojawiły się także Małgorzata Majerek oraz Kristina Repelewska, które również całą pierwszą część spotkania przesiedziały na ławce rezerwowych, - My weszłyśmy w drugiej połowie i tak naprawdę też trochę się męczyłyśmy ze Zgodą. Myślałyśmy, że będzie łatwiej ale jest to naprawdę niewygodny przeciwnik. Myślę, że przede wszystkim nie mogłyśmy narzucić własnego stylu gry i dlatego długo się męczyłyśmy - komentuje fakt lubelska skrzydłowa.

Nie da się ukryć, iż gdyby trener podjął inną decyzję, wynik spotkania mógłby być zupełnie inny. Niedzielny pojedynek jeszcze bardziej utwierdził wszystkich, że w lubelskim klubie tak naprawdę gra siedem czy osiem zawodniczek, co z kolei kapitan zespołu tłumaczy w inny sposób, -Ja myślę, że każda z nas, kiedy jest na boisku to wkłada dużo siły w grę i stara się, żeby wyszło jak najlepiej. Chcę przypomnieć, że tak niedawno w meczach pucharowych to nie ja błyszczałam tylko inne zawodniczki. Od tego jest przecież zespół, raz się wygrywa a raz przegrywa.

Źródło artykułu: