Piotr Bagnicki: Teraz będziemy królami zwycięstw

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Podbeskidzie Bielsko-Biała w końcu wygrało ligowe zawody. Mało tego, Górale zaaplikowali rywalowi ze Stalowej Woli aż cztery gole. Na ławce rezerwowych opiekun Podbeskidzia Marcin Brosz posadził czterech piłkarzy, którzy w przeszłości grali w ekstraklasie. Ich wejście pomogło jednak w wywalczeniu trzech punktów.

Piotr Bagnicki to zawodnik obyty w rozgrywkach ligowych. Ostatnio reprezentował barwy Odry Wodzisław Śląski. Wydawało się, że ten piłkarz będzie występował w pierwszym składzie Górali. Tak się jednak nie stało. - Nie tak to sobie wyobrażałem, ale to trener decyduje o składzie. Na razie na boisku nie pojawiam się za dużo, ale zobaczymy jak będzie później. W Stalowej Woli zagrałem jednak nieco więcej niż zwykle - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl napastnik Górali.

Bielszczanie mają bardzo silną kadrę. W Stalowej Woli na rezerwie znaleźli się m.in. Dariusz Kołodziej, Piotr Rocki czy wspomniany wcześniej Bagnicki. To na pewno działa na korzyść całego zespołu. - Po to nasz szkoleniowiec tworzył taką mocną kadrę, aby każdy mógł z powodzeniem zastąpić każdego. Nie ma lepszych, ani gorszych. Wszyscy są tacy sami. Trener przed tym pojedynkiem podkreślał, że mamy bardzo silną ławkę rezerwowych i każdy będzie mógł pomóc drużynie. Nie ma znaczenia czy gra doświadczony zawodnik, czy nowicjusz - dodaje Bagnicki.

Gracze z Bielska-Białej początku sezonu nie zaliczą do udanych. W sześciu potyczkach aż pięć razy Górale dzielili się punktami z rywalem. Dopiero w siódmej serii gier Podbeskidzie rozstrzygnęło zawody na swoją korzyść. - Nie wiem dlaczego tak nam nie szło na początku. Zastanawialiśmy się sami. W szatni dużo rozmawialiśmy o tym. Analizowaliśmy wcześniejsze mecze. Trochę to już było nudne, że co tydzień siadaliśmy i mówiliśmy, że znów nie wyszło. W końcu się udało i myślę, że to już jest jakiś progres. Mam nadzieję, że teraz już ruszymy z tymi zwycięstwami - kontynuuje gracz drużyny prowadzonej przez Marcina Brosza.

O Podbeskidziu mówiło się, że zawodnicy tej ekipy są "królami remisów". W końcu jednak wygrali. - Bardzo dobrze, że tak się stało. Myślę, że teraz będziemy "królami zwycięstw" - twierdzi z uśmiechem Bagnicki. To dopiero pierwsze zwycięstwo ekipy, która ma walczyć o ekstraklasę. - Tu nikt nie ukrywa, że gramy o awans. Taki był cel od początku, który nadal jest i będzie taki sam. Zaczęliśmy słabo i mam nadzieję, że ta zadyszka już nam przeszła i teraz zaczniemy już wygrywać. Mamy mocną kadrę, ale jest kilka zespołów, które będą walczyć o awans i kilka, które będą musiały się bronić przed spadkiem. W tej lidze jest jednak wszystko możliwe, bowiem teoretycznie słabsi nie poddają się i rywalizują jak równy z równym z tymi mocniejszymi ekipami - mówi Bagnicki.

Górale przed meczem ze Stalówką mieli na koncie tylko 7 strzelonych goli, mimo aż ponad 50 sytuacji. Brak precyzji graczy z Bielska-Białej spowodował, że Podbeskidzie nie potrafiło zwyciężyć. - Skuteczność też jest naszą bolączką. Niby teraz strzeliliśmy aż cztery gole, ale dalej jeszcze nie jest to, co powinno być. Rozmawiamy jednak cały czas. Na treningach 9 na 10 sytuacji kończy się bramką. Na meczach chyba przychodzi jakiś stres i nie możemy zdobyć gola. Myślę, że teraz po tym efektownym zwycięstwie na trudnym terenie w Stalowej Woli zaczniemy wygrywać i jakoś to będzie szło do przodu - kończy Piotr Bagnicki.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)