To było absolutnie niepojęte! Tak Lewandowski pobił rekord Muellera

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / S. Mellar/Getty Images  / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
Getty Images / S. Mellar/Getty Images / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
zdjęcie autora artykułu

Dla Roberta Lewandowskiego niemożliwe nie istnieje. Tak śmiało można nazwać pobicie rekordu Gerda Muellera. Dla głównego faworyta plebiscytu FIFA The Best był to jeden z najbardziej spektakularnych sukcesów w 2021 roku.

Sezon 1971/1972. Gerd Mueller, legendarny niemiecki snajper, przechodzi do historii. Kończy rozgrywki Bundesligi z dorobkiem 40. goli na swoim koncie. Przez lata wszyscy byli przekonani, że to rekord na wieki.

Magiczna granica 40. goli miała być nieosiągalna dla żadnego piłkarza w historii.

I wtedy pojawił się Robert Lewandowski, który pomimo przeciwności losu dokonał kolejny raz w swojej karierze czegoś niemożliwego.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiego wejścia na stadion jeszcze nie widzieliście!

Od początku sezonu 2020/2021 "Lewy" kolekcjonował swoje kolejne trafienia Bundeslidze jak na zawołanie. Strzelał gola za golem. Wydawało się, że nic nie może go zatrzymać w drodze po "nieśmiertelność". Aż do czasu. I bynajmniej nie chodzi tutaj o żadną defensywę rywali. Co się wydarzyło?

Wyścig po rekord wyhamował, bowiem feralny okazał mecz el. mistrzostw świata z Andorą. Nasz as opuścił boisko z kontuzją. Czas się zatrzymał, a wynik badań zmroził wszystkich. "Badania kliniczne i obrazowe wykazały uszkodzenie więzadła pobocznego prawego kolana" - podał Polski Związek Piłki Nożnej.

To brzmiało jak wyrok, bo lider Biało-Czerwonej kadry opuścił mecz na Wembley z Anglią. Co więcej. Napastnika Bayernu Monachium czekała kilkutygodniowa przerwa w grze, a licznik bramek w Niemczech zatrzymał się na liczbie 35. Do wyrównania rekordu brakowało mu w tym momencie pięciu trafień, do pobicia sześciu.

Lewandowski opuścił cztery następne spotkania mistrzów Niemiec. Wydawało się, że jest po wszystkim. On jednak nadal wierzył i nie zamierzał się poddawać. Ba! Wrócił do gry głodny jak nigdy. Cel miał jasny - cztery mecz i sześć goli.

I zrobił to! Dokonał tego w niesamowitych okolicznościach. Wyścig trwał bowiem do samego finału sezonu, a konkretnie do ostatnich sekund kończącego rozgrywki pojedynku z FC Augsburg w bramce którego cuda wyczyniał Rafał Gikiewicz.

Gdy wydawało się, że polski bramkarz będzie tym, który zatrzyma Lewandowskiego, ten w końcu znalazł jednak na niego sposób. Upragnioną bramkę numer 41. zdobył w ostatniej akcji meczu. Szacunek tym większy, że do pobicia wyniku Muellera potrzebował zaledwie... 29 występów! To daje nieprawdopodobne 1,41 gola na mecz.

W całej tamtej kampanii Polak zaliczył jedno spotkanie z czterema golami na koncie, czterokrotnie mógł cieszyć się z hat-tricka, a pięciokrotnie z dubletu. Generalnie z 29 występów tylko w czterech nie zdołał przynajmniej raz pokonać bramkarza rywali.

Czy wspomniany rekord pomoże Lewandowskiemu w poniedziałek odebrać statuetkę FIFA The Best? Polak jest faworytem. Jego dokonania nie wymagają dodatkowego komentarza.

Zobacz także: Gdy nie zagłosował na "Lewego", musiał się tłumaczyć telewizji. Tak wygląda praca jurora FIFA The Best To pewne! Będzie głośny powrót do reprezentacji Polski!

Źródło artykułu:
Komentarze (1)
avatar
SportowyEkspert
17.01.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Lewandowski pobił starego, schorowanego, umierającego człowieka a wszyscy temu przyklaskiwali!!! Wstyd i hańba!!!