Wielkie widowisko w Londynie. Cztery gole i mnóstwo emocji w meczu na szczycie

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / Vickie Flores / Na zdjęciu: Piłkarze Chelsea Londyn
PAP/EPA / Vickie Flores / Na zdjęciu: Piłkarze Chelsea Londyn
zdjęcie autora artykułu

Cztery gole obejrzeli kibice na Stamford Bridge. Chelsea po świetnym meczu zremisowała z Liverpoolem 2:2. Gospodarze odrobili dwubramkową stratę, a ozdobą spotkania była fenomenalna bramka zdobyta przez Mateo Kovacicia.

W tym artykule dowiesz się o:

To był mecz z gatunku tych, gdy jeśli ktokolwiek choćby mrugnie, może przeoczyć jakieś ważne wydarzenie. Działo się sporo, ale tego można było się spodziewać, wszak mieliśmy do czynienia z niekwestionowanym hitem tej kolejki.

Piękne bramki, nieprawdopodobne wręcz interwencje bramkarzy, zwroty akcji. Momentami można było odnieść wrażenie, w tym meczu było tyle jakości, że spokojnie można było nimi obdzielić kilka innych spotkań.

Po pół godzinie wydawało się, że Liverpool odniesie stosunkowo łatwe zwycięstwo. Goście przeważali i dość szybko przeszli do konkretów, choć otrzymali nieoczekiwaną pomoc, bo to nieudolna interwencja Trevora Chalobaha sprawiła, że Sadio Mane znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem i bez problemu wpakował piłkę do siatki. Nieco ponad kwadrans później przyjezdni mieli już dwubramkową przewagę, gdy Mohamed Salah popisał się precyzyjnym strzałem w bliższy róg i zaskoczył Edouarda Mendy'ego. Jak pokazała dalsza faza meczu... nie było to takie proste.

ZOBACZ WIDEO: Michał Listkiewicz nie przebierał w słowach. Mocna wypowiedź o Paulo Sousie. "To cyniczny facet"

Bo Mendy w drugiej połowie należał do absolutnie kluczowych zawodników Chelsea. Liverpool wyraźnie zaatakował, ruszył na swojego rywala i tylko kapitalna dyspozycja francuskiego bramkarza sprawiła, że Londyńczycy tego meczu nie przegrali.

A dlaczego Liverpool musiał przycisnąć? Bo przysnął w końcówce pierwszej połowy i dał sobie wbić dwa gole. Najpierw fenomenalny strzał z dwudziestu metrów oddał Mateo Kovacić. W trudnej pozycji idealnie złożył się do woleja i trafił w samo okienko. Z kolei w doliczonym czasie gry w sytuacji sam na sam nie pomylił się Christian Pulisić. Liverpool miał ten mecz pod kontrolą, ale gapiostwo sprawiło, że sytuacja zmieniła się o 180 stopni.

Po przerwie zdecydowanie lepsze wrażenie sprawiali goście. Mieli parę dobrych, wręcz doskonałych okazji, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, jednak na drodze stanął wspomniany Mendy. Błysnął szczególnie w 57. minucie, gdy w tylko sobie znany sposób obronił kapitalne uderzenie Salaha zza pola karnego.

Emocji było całe mnóstwo. W końcówce bliżej wygranej byli gospodarze, potrafili parę razy przedostać się w okolice pola karnego Liverpoolu, ale nie byli w stanie zadać decydującego ciosu. Z perspektywy całego spotkania remis wydaje się zasłużony.

Chelsea FC - Liverpool FC 2:2 (2:2)

0:1 Sadio Mane 9' 0:2 Mohamed Salah 26' 1:2 Mateo Kovacić 42' 2:2 Christian Pulisić 45+1'

Składy:

Chelsea: Edouard Mendy - Trevor Chalobah (70' Jorginho), Thiago Silva, Antonio Ruediger - Cesar Azpilicueta, N'Golo Kante, Mateo Kovacić, Marcos Alonso - Mason Mount, Christian Pulisić, Kai Havertz (79' Callum Hudson-Odoi).

Liverpool: Caoimhín Kelleher - Trent Alexander-Arnold, Ibrahima Konate, Virgil van Dijk, Kostas Tsimikas - Jordan Henderson, Fabinho, James Milner (69' Naby Keita) - Mohamed Salah, Diogo Jota (69' Alex-Oxlade Chamberlain), Sadio Mane (90' Curtis Jones).

Żółte kartki: Pulisić (Chelsea) oraz Mane, Konate (Liverpool).

Sędzia: Anthony Taylor.

CZYTAJ TAKŻE: Z Rakowa do reprezentacji Polski? Trener czeka na ruch PZPN Jest kolejny chętny na objęcie reprezentacji Polski!

Źródło artykułu: