Jacek Zieliński miał "nosa". "To był strzał w dziesiątkę"

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: Jacek Zieliński
PAP / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: Jacek Zieliński
zdjęcie autora artykułu

Cracovia wygrała w pierwszym meczu po powrocie do klubu Jacka Zielińskiego 1:0 z Rakowem Częstochowa. Kluczowa była zmiana przeprowadzona przez szkoleniowca po nieco ponad godzinie.

Jacek Zieliński nie czekał z przeprowadzeniem zmian w trudnym dla Cracovii meczu. Pierwsza była przed przerwą, druga przed zmianą stron, a następne dwie po nieco ponad godzinie. Jednym z zawodników, wprowadzonych z ławki rezerwowych, był Otar Kakabadze. To on pięknym uderzeniem zza pola karnego zapewnił Pasom komplet punktów.

- Wprowadzenie Kakabadze było strzałem w dziesiątkę. Od początku był on w moim planie przewidzianym na mecz. Nie wystąpił w podstawowym składzie, ponieważ dwa spotkania w reprezentacji, a także podróż z Tbilisi, przez Monachium, do Krakowa, nadszarpnęły jego siły. Dlatego wszedł na podmęczonego przeciwnika. W moim zamyśle Kakabadze będzie grać ważną rolę - mówił Jacek Zieliński na konferencji prasowej.

- Cieszę się z debiutu okraszonego zwycięstwem. Zostało ono wywalczone w nerwowych i dramatycznych okolicznościach. Przez całą pierwszą połowę i na początku drugiej mocno cierpieliśmy, ponieważ nie byliśmy w stanie zrealizować przedmeczowych założeń. Dopiero roszady odmieniły zespół, a zmiennicy dali naprawdę dużo dobrego. Bramka Kakabadze będzie kandydować do bramki sezonu - dodał szkoleniowiec Cracovii.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niesamowity pocisk! Bramkarz stał jak zamurowany

Zieliński zdecydował się na wprowadzenie do podstawowego składu bramkarza Karola Niemczyckiego. - Lukas Hrosso był chory przez osiem dni i dopiero w piątek wyszedł na trening. Z kolei Karol wyglądał bardzo dobrze. Potrzeba jakiejś uczciwości trenerskiej, nie chciałem zaburzać hierarchii. Karol stanął na wysokości zadania i cieszę się, że mam dwóch bardzo dobrych fachowców w kadrze - tłumaczył trener.

Raków Częstochowa zagrał "na zero" z przodu identycznie jak w poprzedzającym przerwę reprezentacyjną - zremisowanym meczu z Pogonią Szczecin. Wicemistrzowi Polski brakowało wykończenia, choć optycznie przeważał.

- Nie był to wyjątkowo trudny mecz, mimo to przegraliśmy i w szatni panowało duże rozczarowanie. Straciliśmy koncentrację w drugiej połowie, przez co wdaliśmy się w kopaninę i piękne uderzenie zdecydowało o porażce - mówił Marek Papszun, trener Rakowa. - Musimy dźwignąć ten wynik i w kolejnych meczach grać skuteczniej. Mieliśmy problem z dograniem ostatniego podania.

Czytaj także: Mocny powrót Jacka Zielińskiego. Gol jego zmiennika zachwycił Czytaj także: Śląsk Wrocław nie przetrwał w twierdzy Pogoni Szczecin

Źródło artykułu: