Klincz w meczu Warty Poznań z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza. Trenerzy znają przyczynę

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: piłkarz drużyny Warta Poznań Milan Corryn (drugi z lewej) oraz Paweł Żyra (z lewej), Bartłomiej Kukułowicz (drugi z prawej) i Sebastian Bonecki (z prawej) z zespołu Bruk-Bet Termalica Niec
PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: piłkarz drużyny Warta Poznań Milan Corryn (drugi z lewej) oraz Paweł Żyra (z lewej), Bartłomiej Kukułowicz (drugi z prawej) i Sebastian Bonecki (z prawej) z zespołu Bruk-Bet Termalica Niec
zdjęcie autora artykułu

Mecz Warty Poznań z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza miał spore znaczenie dla obu drużyn, ale na boisku doszło do klinczu, stąd bezbramkowy remis. Jeden z trenerów wskazał, co zdecydowało o tym wyniku.

- Byliśmy ogromnie zdeterminowani, żeby powalczyć o trzy punkty. Biliśmy się o każdą piłkę i jeśli chodzi o nastawienie do meczu, mogę być zadowolony. Pierwsza połowa była lepsza w naszym wykonaniu i mogliśmy objąć prowadzenie. Znów los się do nas nie uśmiechnął, bo sytuacje na otwarcie wyniku mieli choćby Sebastian Bonecki i Adam Radwański - powiedział Mariusz Lewandowski.

Postronni kibice nie mogli być zadowoleni z jakości widowiska, jednak opiekun beniaminka miał inne spojrzenie. - Rezultat mógłby wskazywać, że brakowało okazji bramkowych, ale one były. Wypracowały je obie drużyny. Ja mogę być usatysfakcjonowany przede wszystkim z postawy w defensywie. Z tym mieliśmy wcześniej problemy, a teraz udało się ich uniknąć. Dobrze broniliśmy się zwłaszcza przy stałych fragmentach dla Warty - dodał Lewandowski.

Szkoleniowiec poznaniaków Piotr Tworek nie rozpaczał z powodu remisu. - To był trudny mecz. Niektóre fragmenty wymykały nam się spod kontroli, lecz nie straciliśmy gola i to najważniejszy pozytyw. Jeśli chodzi o ofensywę, momentami w naszej grze było zbyt dużo emocji. One powodowały, że akcje się nie zazębiały, a wręcz kończyły stratami, co otwierało możliwości przeciwnikowi. Nad tym wciąż musimy pracować, zwłaszcza że w takich spotkaniach o wszystkim może zdecydować jeden gol.

W sobotę w ekipie zielonych zadebiutował, pozyskany pod koniec okienka transferowego z Amiens SC, Jayson Papeau. - Miał nerwowy początek i kilka strat, lecz z upływem czasu brał grę na siebie. W pierwszej połowie oddał dobry strzał, a w drugiej przytomnie rozwiązał sytuację z Mario Rodriguezem. Szkoda, że Tomasz Loska to obronił. Widać u Jaysona potencjał, ale widać też, że póki co jest z drużyną dość krótko. Z każdym tygodniem powinien wyglądać lepiej - ocenił Tworek.

Czytaj także: Zamieszanie wokół Dawida Kownackiego. Zagrał w klubie, choć nie pojechał na kadrę. Znamy przyczynę Robert Lewandowski w tęczowej opasce? Kapitan reprezentacji Polski zajął jasne stanowisko

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bramkarz popełnił błąd. Padł super gol

Źródło artykułu: