Dyrektor Legii wściekły. "To niszczy kilka miesięcy pracy"

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Foto Olimpik/NurPhoto  / Na zdjęciu: Radosław Kucharski
Getty Images / Foto Olimpik/NurPhoto / Na zdjęciu: Radosław Kucharski
zdjęcie autora artykułu

Praca dyrektora sportowego to mierzenie się z szeregiem wyzwań. Jednym z nich jest utrzymanie ruchów transferowych w tajemnicy. To jednak nie zawsze się udaje. - Czasem jestem wk****ony Twitterem - wyjawia Radosław Kucharski, dyrektor sportowy Legii.

Czy ktoś Legię Warszawa lubi, czy też nie, nie da się zaprzeczyć, że ruchy transferowe warszawian wzbudzają zainteresowanie jak mało którego polskiego zespołu.

To jednak stanowi niemały problem dla samego klubu. Czasem bowiem zbyt szybkie przedostanie się informacji o transferze do opinii publicznej może poważnie pokrzyżować plany władz Legii.

W rozmowie z Piotrem Koźmińskim z WP SportoweFakty, przyznał to Radosław Kucharski. Dyrektor sportowy Legionistów nie ukrywał, że momentami aktywność w mediach społecznościowych strasznie go irytuje.

- W letnim okienku z powodu Twittera padły niektóre transfery - wyjawił Kucharski.

- Chodzi dokładnie o Marcela Heistera i Petera Pokornego. Z Mucim zresztą była podobna sytuacja, choć w tym przypadku pomogło jego otoczenie, które stwierdziło, że skoro podaliśmy sobie ręce, ustaliliśmy dla piłkarza ścieżkę rozwoju, to tego się trzymamy. Mimo tego, że na ostatniej prostej pojawiły się większe pieniądze. Ludzie Muciego i on sam dotrzymali jednak danego nam słowa. Choć sam nie angażuję się i nie śledzę Twittera, to czasem jestem, przepraszam za określenie, wk***. Bo to niszczy kilka miesięcy pracy - zdradził nam dyrektor sportowy warszawian.

Jak podkreśla Kucharski, takie "wysypanie się" pojedynczego transferu pociąga za sobą efekt domina, a konsekwencje są dla klubu dużo poważniejsze, niż widać to na pierwszy rzut oka.

- Weźmy przykład Pokornego. Piłkarz był już u nas umówiony na testy medyczne. I nie dość, że nie dotarł, to przy okazji zawaliły się opcje numer 2,3 i 4 na tę pozycję. Bo gdy my czekaliśmy na niego, to piłkarz numer dwa z naszej listy podpisał umowę gdzie indziej, ten trzeci to samo, a czwarty przedłuża w swoim klubie. Na zewnątrz tego nie widać, ale ja to widzę w moim "zeszycie". I po paru miesiącach muszę zaczynać poszukiwania od nowa - powiedział Kucharski.

Całą rozmowę, w której dyrektor sportowy Legii mówi m.in. o przyszłości Josipa Juranovicia czy Luquinhasa przeczytać można TUTAJ.

Czytaj także:  - Ważne informacje o przyszłości Lewandowskiego. Tylko jeden klub może o niego skutecznie zawalczyć!Liga Mistrzów, jakiej nie znaliście. W przyszłym sezonie czeka nas szaleństwo

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kibic skradł show na meczu piłki nożnej

Źródło artykułu: