Udovicić cieszy się, że odszedł z Lechii. "Nie rozumiem wielu decyzji"

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu:  Żarko Udovicić
WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: Żarko Udovicić
zdjęcie autora artykułu

Latem Żarko Udovicić przestał być piłkarzem Lechii Gdańsk i na zasadzie wolnego transferu przeniósł się do Rakowa Częstochowa, z którym lada moment rozpocznie walkę w eliminacjach do europejskich pucharów.

Nie od dziś wiadomo, że Żarko Udovicić nie cieszył się w ostatnim czasie dużym zaufaniem trenera Piotra Stokowca i m.in. dlatego gdański klub nie zdecydował się na prolongowanie umowy.

- Nasze relacje były normalne. Nie mieliśmy zbyt wielu rozmów. Na dzisiaj nie rozumiem jednak wielu decyzji i nie znam odpowiedzi na wiele pytań, które mnie nurtowały. Próbowaliśmy rozmawiać, ale to były zwykłe pogawędki trenera z zawodnikiem - tak skwitował swój pobyt w Lechii Udovicić w rozmowie z "Piłką Nożną".

Dla serbskiego skrzydłowego, który w sezonie 2020/21 rozegrał w barwach Lechii szesnaście spotkań we wszystkich rozgrywkach, jest to sportowy awans. Przechodzi z siódmej drużyny do wicemistrza Polski.

- Były jakieś propozycje, ale pierwsza oferta przyszła z Częstochowy. Nie zastanawiałem się zbyt długo. Raków pytał o mnie już jakiś czas temu, szybko się dogadaliśmy, trener przedstawił wizję co do mojej osoby i podpisałem kontrakt. Zanotowałem kolejny sportowy awans. Przyszedłem do Polski do pierwszej ligi, wywalczyłem awans z Zagłębiem Sosnowiec do Ekstraklasy. Później trafiłem do Lechii, która była świeżo po zdobyciu Pucharu Polski, a teraz przeszedłem do zespołu, który wywalczył to samo trofeum i został wicemistrzem kraju. W Gdańsku były trudne momenty. Jestem świadomy, gdzie byłem pół roku temu, ale teraz wróciłem do żywych, będę walczył w europejskich pucharach. Nie wahałem się nawet przez sekundę. Kiedy pojawiła się możliwość transferu do Rakowa, od razu chciałem tu trafić - tłumaczy Udovicić.

Niemniej, transfer jest dość zaskakujący i nieoczywisty. Wicemistrz Polski sięga po 32-letniego zawodnika, który w ubiegłych rozgrywkach przebywał na boisku w sumie przez nieco ponad 600 minut.

- Widziałem już takie opinie, że Raków robi dziwny ruch. Ja nie byłem zdziwiony. Wiem, że trener Marek Papszun mnie zna, wie na co mnie stać, jakie mam możliwości i ma na mnie plan. Dla mnie było ważne, aby wyjść z czarnej dziury, w której kilka miesięcy temu się znalazłem. Najpierw chciałem w ogóle wejść na boisko, później chciałem wywalczyć pierwszy skład. Po prawie pięciu miesiącach przerwy pojawiłem się w meczu z Wisłą Kraków i strzeliłem gola. Później dostałem kilka minut z Pogonią i wskoczyłem do jedenastki na starcie z Zagłębiem, w którym też wpisałem się na listę strzelców. Wtedy już wiedziałem, że wszystko będzie dobrze. Pokazałem niektórym osobom, że z moim zdrowiem i formą wszystko jest w porządku - podsumował.

Przypomnijmy, że Raków rozpocznie zmagania w eliminacjach do Ligi Konferencji Europy od drugiej rundy, a jego rywalem będzie lepszy z pary Suduva Marijampole / Valmiera FC.

CZYTAJ TAKŻE: "Duńczycy mogą to wykorzystać przeciwko nim". Dziennikarz o możliwości sensacji Ranking wstydu. Czy może być jeszcze gorzej?

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kobiety nie strzelają pięknych goli? Po tym nagraniu zmienisz zdanie

Źródło artykułu: