PKO Ekstraklasa. Raków w końcu zagrał u siebie. Częstochowa krok od brązu, marzy o srebrze

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Waldemar Deska / Na zdjęciu: Igor Sapała (z piłką)
PAP / Waldemar Deska / Na zdjęciu: Igor Sapała (z piłką)
zdjęcie autora artykułu

Piłkarze Rakowa Częstochowa są o krok od zapewnienia sobie historycznego medalu. Na początek 27. kolejki drużyna prowadzona przez Marka Papszuna 2:0 pokonała Śląsk.

Raków Częstochowa w końcu wrócił na swój stadion. Do ideału obiektowi sporo brakuje, ale wkrótce ma być lepiej.

Gospodarze są o krok od historycznego sukcesu i medalu mistrzostw Polski. Swoje nadzieje na udany finiszu sezonu ma także Śląsk. Jeśli Raków zdobędzie Puchar Polski, wówczas 4. miejsce da prawo gry w pucharach. A wrocławianie wciąż mają szansę na pozycję tuż za podium.

Potyczka w Częstochowie w premierowej odsłonie nie dostarczyła zbyt wielu emocji. Groźnie pod bramką gości było w 20. minucie. Z boku pola karnego mocno uderzył Vladislavs Gutkovskis, Michał Szromnik sparował piłkę na rzut rożny. Dziewięć minut później z rzutu wolnego z ok. 19 metrów uderzył Igor Sapała, jednak tuż obok słupka.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Strzela jak "nowy Messi"

Tylko przez trzy minuty po przerwie czekać trzeba było na gola. Najpierw okazję miał Śląsk, ale w dobrej sytuacji niecelnie uderzył Dino Stiglec. W 48. minucie Fran Tudor wpadł z piłką w pole karne, zagrał dość przypadkowo do Gutkovskisa, a ten odegrał na szesnasty metr do Davida Tijanicia, który strzałem przy słupku pokonał Szromnika.

Po stracie gola wrocławianie zaczęli grać szybciej, jednak to gospodarze powinni podwyższyć prowadzenie. W 63. minucie Gutkovskis zwiódł obrońcę i znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Uderzył ponad Szromnikiem, ale także ponad poprzeczką. Dwie minuty później naprzeciwko bramkarza znalazł się Tijanić. Górą z pojedynku wyszedł Szromnik.

Raków spotkanie miał pod kontrolą, a od 73. minuty grał z przewagą jednego zawodnika. Obrońcom uciekł Jakub Arak. Konrad Poprawa gonił rezerwowego i dwa metry przed polem karnym przewrócił go. Sędzia bez wahania wyrzucił defensora z boiska.

Grając w przewadze Raków na pięć minut przed końcem podwyższył wynik. Ivi Lopez zagrał do Marcin Cebula, który w polu karnym zwiódł Łukasza Bejgera i strzałem z boku pola bramkowego pokonał Szromnika.

Dzięki trzem punktom częstochowianie są o krok od zapewnienia sobie historycznego medalu mistrzostw Polski i gry w europejskich pucharach. Brąz jest niemal pewny, ale srebro coraz bliżej. Z kolei Śląsk trochę zmniejszył swoje szanse na 4. miejsce.

Raków Częstochowa - Śląsk Wrocław 2:0 (0:0) 1:0 - David Tijanić 48' 2:0 - Marcin Cebula 85'

Składy:

Raków Częstochowa: Dominik Holec - Kamil Piątkowski, Andrzej Niewulis, Zoran Arsenić - Fran Tudor, Igor Sapała (46' David Tijanić), Ben Lederman (63' Petr Schwarz), Patryk Kun - Mateusz Wdowiak (71' Ivi Lopez),  Marcin Cebula (87' Piotr Malinowski) - Vladislavs Gutkovskis (71' Jakub Arak).

Śląsk Wrocław: Michał Szromnik - Łukasz Bejger, Konrad Poprawa, Israel Puerto - Patryk Janasik, Szymon Lewkot (60' Rafał Makowski), Krzysztof Mączyński, Dino Stiglec (68' Marcel Zylla) - Robert Pich (81' Bartłomiej Pawłowski), Mateusz Praszelik (60'Waldemar Sobota) - Fabian Piasecki (60'  Erik Exposito).

Żółte kartki: Lederman, Piątkowski (Raków) oraz Piasecki, Puerto (Śląsk).

Czerwona kartka: Poprawa (Śląsk) /73', za faul taktyczny/.

Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).

Czytaj także: Lech Poznań gra ze słabeuszem, ale Maciej Skorża nie kryje obaw Puchar Polski w futsalu. Znamy finalistów. Thriller w Lęborku

Źródło artykułu: