PKO Ekstraklasa. Ogromna przewaga nie wystarczyła. Jagiellonia - Legia na remis

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Bartosz Kapustka
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Bartosz Kapustka
zdjęcie autora artykułu

Wściekły Dariusz Mioduski co raz podrywał się w loży VIP, gdy Legia Warszawa marnowała kolejne prezenty od Jagiellonii Białystok. Ostatecznie mecz 17. kolejki PKO Ekstraklasy skończył się remisem 1:1. Oba gole padły z rzutów karnych.

Z Białegostoku Kuba Cimoszko

W ostatnich latach mecze pomiędzy Jagiellonią Białystok i Legią Warszawa rozgrywane na Podlasiu mocno podgrzewały atmosferę wśród fanów PKO Ekstraklasy. I nic w tym dziwnego, bo często to one ostatecznie decydowały o tytule mistrza Polski. Niestety, w parze z ich wagą rzadko jednak szła atrakcyjność. Najlepiej o tym świadczą zaledwie 4 gole, które padły w siedmiu ostatnich takich starciach.

Jaga do meczu z aktualnymi mistrzami Polski przystąpiła po serii czterech kolejnych zwycięstw u siebie. Serii dość ciekawej, ponieważ trwającej od czasu gry przy pustych trybunach. To spotkanie również było rozgrywane bez udziału widzów, więc kibice gospodarzy mogli oczekiwać przedłużenia passy. Ale boisko szybko pokazało, że na taką możliwość trudno liczyć

Trener Bogdan Zając przed meczem zapewniał, że jego podopiecznych nie trzeba specjalnie motywować przed pierwszym gwizdkiem sędziego. I start spotkania pokazał, że rzeczywiście tak jest. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Jakov Puljić uprzedził interweniującego Cezarego Misztę, po czym został przez niego staranowany. Sędzia Szymon Marciniak początkowo puścił grę, ale po sygnale z wozu VAR i obejrzeniu powtórki na monitorze wskazał na rzut karny. Do piłki podszedł Jesus Imaz i płaskim strzałem tuż przy słupku otworzył wynik.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiego gola nie powstydziłyby się największe gwiazdy futbolu!

Szybko stracona bramka mogła pokrzyżować założenia Legii na ten mecz. Zresztą widać było, że spowodowała sporo nerwowości w jej grze. Najlepiej świadczyło o tym kilka prostych strat w samym zalążku akcji ofensywnych, które starano się wyprowadzić w pierwszych minutach. Z biegiem czasu zarysowywała się jednak jej wyraźna przewaga, a do tego pomocną dłoń wyciągnął rywal. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Błażej Augustyn powalił Tomasa Pekharta i arbiter znowu pokazał "jedenastkę". Niebawem bardzo pewnie wykorzystał ją sam poszkodowany.

Od wyniku 1:1 mecz przebiegał już wyraźnie pod dyktando gości. Swoimi ciągłymi atakami zamknęli gospodarzy na ich połowie, zmuszając do wybijania piłki na oślep. Problem w tym, że sami nie potrafili sforsować ich defensywy. Udało się raz, gdy płaskie zagranie w pole karne trafiło do Pekharta. Ten jednak z kilku metrów huknął w poprzeczkę, a dobitkę ofiarną interwencją zatrzymał Xavier Dziekoński.

Jagiellonia ograniczona pressingiem przeciwnika kompletnie nie istniała. Próby wyprowadzenia akcji krótkimi podaniami zwykle kończyły się prostymi stratami w środku pola, a długie piłki padały łupem obrony lub bramkarza rywali. Chociaż w jednym przypadku było blisko ich oszukania. W końcówce pierwszej części Imaz znalazł się sam przed Misztą, ale ten ekwilibrystyczną interwencją w stylu Artura Boruca zatrzymał strzał.

W drugiej połowie przewaga Legii z każdą minutą była coraz wyraźniejsza, a błędy po stronie Jagiellonii tylko się namnażały. Sytuacje nimi spowodowane nie przynosiły jednak ostatecznie dużego zagrożenia. To doprowadzało niemal do furii siedzącego w loży VIP Dariusza Mioduskiego, który po kolejnych zaprzepaszczonych okazjach nerwowo uderzał w barierkę i rzucał przekleństwami.

Do samego końca Legia ostrzeliwała bramkę Dziekońskiego, lecz nie zdołała go zaskoczyć po raz drugi w tym meczu. Najbliżej był Luquinhas, ale jego strzał z dystansu w 82. minucie zatrzymał się na poprzeczce.

Jagiellonia Białystok - Legia Warszawa 1:1 (1:1) 1:0 - Jesus Imaz (k.) 4' 1:1 - Tomas Pekhart (k.) 18'

Składy:

Jagiellonia Białystok: Xavier Dziekoński - Paweł Olszewski, Bogdan Tiru, Błażej Augustyn, Bojan Nastić (46' Bartłomiej Wdowik) - Ariel Borysiuk, Martin Pospisil (87' Bartosz Kwiecień) - Kris Twardek (70' Maciej Makuszewski), Jesus Imaz, Fiodor Cernych (42' Przemysław Mystkowski) - Jakov Puljić (70' Maciej Bortniczuk)

Legia Warszawa: Miszta - Josip Juranović, Mateusz Wieteska, Artur Jędrzejczyk - Paweł Wszołek, Bartosz Slisz, Andre Martins, Filip Mladenović - Bartosz Kapustka, Tomas Pekhart (85' Rafael Lopes), Luquinhas.

Żółte kartki: Bogdan Tiru, Fiodor Cernych, Błażej Augustyn, Ariel Borysiuk - Cezary Miszta, Artur Jędrzejczyk, Josip Juranović.

Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).

Źródło artykułu:
Czy Legia Warszawa zdobędzie tytuł mistrza Polski w tym sezonie?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (14)
avatar
Białe Legiony
15.02.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
białoruslandy niech idą do cerkwi i dadzą na tacę że nie dostali od Legii 1:4. Czytaj całość
avatar
Henryk Medialny
15.02.2021
Zgłoś do moderacji
0
3
Odpowiedz
Sędziowie i PZPN-nie, jak wam nie wstyd tak ciągnąć tę legię za uszy. Kiedyś się wam za to oberwie.  
avatar
greggg
15.02.2021
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
jak od kilkudziesieciu lat zal mi kibicow legły. na stadionie robia rewlke a co dostaja od zydoskich wlascicieli klubu to.... czerwiec mistrz polski lipiec koniec walki o erupejskie puchary. d Czytaj całość
Gerar
15.02.2021
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
Legia cienizna totalna  
avatar
Robertus Kolakowski
15.02.2021
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Baba Jaga straszy i porawia sie jej gra, a Legia nie jest druzyna na europejskie puchary i tyle. Bo w eliminacjach do europejskich pucharow przeciwnik bedzie tak gryzl trawe jak nasza Jagiellon Czytaj całość