Wiecznie drudzy chcą wreszcie być pierwsi. Tigres UANL przed szansą zapisania się w historii

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Colin McPhedran/MB Media / Na zdjęciu: piłkarze Tigres UANL
Getty Images / Colin McPhedran/MB Media / Na zdjęciu: piłkarze Tigres UANL
zdjęcie autora artykułu

Cztery przegrane finały w ostatnich pięciu latach. Nie ma chyba w ostatnim czasie bardziej pechowej drużyny niż Tigres UANL. Teraz jednak, drużyna prowadzona przez supersnajpera - Andre-Pierre'a Gignaca, może powetować sobie wszystkie klęski.

Lipiec 2015. Wicekról strzelców Ligue 1, mający na koncie 21 bramek w całym sezonie, 29-letni Andre-Pierre Gignac, pomimo atrakcyjnych ofert z Europy, decyduje się odejść do Meksyku. Fracuskie media pytają otwarcie: "Dlaczego decyduje się na wygnanie?".

Gignac jednak świetnie odnalazł się w tej egzotycznej lidze. Do dziś jest gwiazdą drużyny Tigres UANL, z którą już w czwartkowy wieczór może zapisać się w historii tamtejszego futbolu.

Przerwana klątwa

Nieszczęśliwców na miarę Tigres UANL w ostatnich latach można szukać w światowym futbolu ze świecą. Tamtejsi kibice mieli pełne prawo wręcz ociekać frustracją.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: można oglądać w nieskończoność. Piękny gol Roberta Lewandowskiego na treningu

Rok 2016? Przegrana w finale Ligi Mistrzów CONCACAF z Club America. Rok 2017? Przegrana w finale Ligi Mistrzów CONCACAF z CF Pachuca. Rok 2019? Przegrana w finale Ligi Mistrzów CONCACAF z CF Monterrey. Jakby tego było mało, to w 2015 roku w Copa Libertadores zajęli..., a jakże, drugie miejsce.

- Byliśmy gotowi na osiągnięcie tego etapu. Dotarliśmy do niego, ale nam się nie udało. Jesteśmy bardzo smutni, ponieważ to jedno z tych osiągnięć, o które nieustannie zabiegamy - mówił po przegranym finale w 2019 roku Ricardo Ferretti, trener Tigres.

Pasmo nieszczęść udało się przerwać dopiero pod koniec zeszłego roku. "Tygrysy" wreszcie mogły wznieść upragniony puchar, choć przez pewien czas kibice mogli obawiać się deja vu. Piątego z kolei. W finale to bowiem Los Angeles FC pierwsze objęło prowadzenie po golu Diego Rossiego. Kilka minut później Meksykanie wyrównali, a wynik, w 84. minucie ustalił niezawodny Andre-Pierre Gignac.

- Po trzech porażkach, niemal z rzędu, myślę, że ten klub na to zasłużył - mówił Gignac cytowany przez "L'Equipe". - Dziś wreszcie zdobywamy międzynarodowy tytuł. Zawsze chciałem go zdobyć, nawet, jeżeli niektórzy mówią, że nie warto. Warto. Warto jechać na Klubowe Mistrzostwa Świata, warto grać przeciwko najlepszym drużynom z każdego kontynentu. Dziś kolej na Tygrysy - mówił Francuz.

Szansa na zapisanie się w historii

Klub Tigres UANL został założony w 1960 roku. To wówczas studenci Universidad Autónoma de Nuevo León przejęli niejako schedę po zespole "Los Jabortos", który po trzech latach istnienia, zniknął z futbolowej mapy z powodu problemów finansowych.

Studenci jednak także mieli problemy, by spiąć budżet. Stąd, po dwóch latach zdecydowano się odsprzedać klub grupie osób związanych z przemysłem. Ostatecznie, w 1967 roku zespół oficjalnie zadebiutował w profesjonalnej lidze, pokonując 4:0 Ciudad Madero FC.

W najwyższej klasie rozgrywkowej "Tygrysy" debiutowały w 1974 rok. Od tamtej pory siedmiokrotnie sięgały po mistrzostwo kraju, jednak prawdziwy rozkwit nastąpił dopiero w ostatniej dekadzie, w której udało się zdobyć pięć tytułów.

Teraz przed zawodnikami szansa na napisanie historii. Tigres już dziś przebiło osiągnięcie jakiegokolwiek klubu ze strefy CONCACAF. Dotychczas nikt z Ameryki Północnej nie dotarł aż do finału Klubowych  Mistrzostw Świata. O awansie przesądziła wygrana 1:0 z faworyzowanym Palmeiras Sao Paulo.

- Przybyliśmy, aby przejść do historii w Klubowych Mistrzostwach Świata i jesteśmy bardzo dumni z tego, co już osiągnęliśmy - powiedział Andre-Pierre Gignac po wyeliminowaniu brazylijskiego giganta.

W 20-letniej historii rozgrywek, w finałach byli przedstawiciele Europy, Ameryki Południowej, Azji, a nawet Afryki. Ameryka Północna musiała jednak czekać aż do 2021 roku.

Pojedynek supernapastników 

O tym, że w Bayernie Monachium pierwsze skrzypce gra Robert Lewandowski nie trzeba nikogo uświadamiać. Polak jest w morderczej formie, polując na kolejne strzeleckie rekordy.

W Tigres podobną rolę odgrywa trzy lata starszy Andre-Pierre Gignac. Jego, zaskakujący wybór pięć lat temu, okazał się strzałem w dziesiątkę. Francuz w Meksyku bardzo szybko stał się pierwszoplanową postacią. Do tej pory w barwach Tigres rozegrał 246 spotkań, w których strzelił 147 bramek i zanotował 35 asyst. Mimo wieku, nie zwalnia tempa. To on swoimi bramkami zapewnił drużynie najpierw awans do półfinału, a następnie finału.

Teraz przed nim być może największe wyzwanie w karierze - doprowadzić swój zespól do klubowego mistrzostwa świata. W tym pomóc może mu chociażby Carlos Salcedo. Meksykański obrońca doskonale zna smak wydarcia pucharu z rąk Bayernu. W 2018 roku, wraz z Eintrachtem Frankfurt pokonał Bawarczyków w finale Pucharu Niemiec.

Czy i tym razem mu się to uda? Wszystko wyjaśni się już w czwartkowy wieczór. Początek spotkania zaplanowano na 19:00. Transmisja dostępna będzie w TVP Sport.

Czytaj także: - Legendarny Gerd Mueller lepszy od Roberta Lewandowskiego? "Dziś strzeliłby dwa razy więcej goli"Fortuna Puchar Polski. ŁKS Łódź - Legia Warszawa. Czesław Michniewicz: Powinniśmy szybciej wykorzystać okazje

Źródło artykułu:
Komentarze (0)