Engel: Syn nie miał nic wspólnego z korupcją

Zdjęcie okładkowe artykułu: TVN Agency /  / Na zdjęciu: Jerzy Engel (z lewej) i Antoni Piechniczek (z prawej)
TVN Agency / / Na zdjęciu: Jerzy Engel (z lewej) i Antoni Piechniczek (z prawej)
zdjęcie autora artykułu

Jerzy Engel prezesem PZPN? Taki scenariusz przed ubiegłorocznymi wyborami wydawał się możliwy. Były szkoleniowiec reprezentacji nie zdecydował się jednak kandydować, dlaczego? - pyta Przegląd Sportowy.

W tym artykule dowiesz się o:

Przed ubiegłorocznymi wyborami na stanowisko szefa Polskiego Związku Piłki Nożnej media donosiły, że Jerzy Engel ma zamiar zgłosić swoją kandydaturę. Teraz były selekcjoner reprezentacji Polski wszystkiemu zaprzecza. - Gdybym chciał, to bym kandydował, a przecież tego nie zrobiłem. Owszem, ludzie ze środowiska trenerskiego prosili mnie, żebym startował. Mówili, że oddadzą na mnie swój głos. Nie zgodziłem się - zapewnia.

Nieoficjalnie mówi się jednak, że plany pokrzyżowało mu zamieszanie wokół syna, któremu prokuratura postawiła zarzuty w związku z aferą korupcyjną w Koronie Kielce. Zresztą jeszcze przed kampanią wyborczą dostało się nie tylko Engelowi. Późniejszy prezes Grzegorz Lato również znalazł się pod ostrzałem mediów. Sprawa dotyczyła rzekomo nieprawidłowości przy transferze piłkarza ze Stali Mielec do ŁKS Łódź. - Faktem jest, że w decydującej rozgrywce praktycznie na każdego kandydata wyciągano jakieś papiery. No i mnie też się oberwało, tyle że pośrednio, bo ucierpiał syn. Za to że zjadł kolację w towarzystwie trzech kolegów - dziwi się związkowy działacz.

Na feralnej kolacji Engel junior miał według prokuratorów zaznajomić Dariusza W. z Andrzejem B. Dzięki temu proceder korupcyjny w kieleckim klubie był w ogóle możliwy. - Mój syn nie miał nic wspólnego korupcją, ręczę za niego. Ktoś mu wyrządził wielką krzywdę. (...) I teraz ten sam człowiek ma zarzut o charakterze korupcyjnym, przy czym nie chodzi o ustawienie meczów, tylko o to, że kogoś z kimś zaznajomił - mówi Engel senior.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)