PKO Ekstraklasa. Legia Warszawa. Rafael Lopes: Po koszmarnym wypadku miałem już w życiu nie zagrać w piłkę

Zdjęcie okładkowe artykułu: Newspix / MARCIN SZYMCZYK/FOTOPYK / Na zdjęciu: Rafael Lopes
Newspix / MARCIN SZYMCZYK/FOTOPYK / Na zdjęciu: Rafael Lopes
zdjęcie autora artykułu

- Kiedy miałem 11 lat, zdarzył mi się koszmarny wypadek. Lekarz powiedział, że już nigdy w życiu nie zagram w piłkę. Bóg nade mną czuwa - mówi Rafael Lopes. 18 lat później, po sezonie życia, Portugalczyk przeniósł się z Cracovii do Legii Warszawa.

W tym artykule dowiesz się o:

Transfer Rafaela Lopesa ze zdobywcy Pucharu Polski do mistrza kraju to jeden z najciekawszych ruchów wewnątrz PKO Ekstraklasy w ostatnich latach. 29-latek był w minionym sezonie najlepszym strzelcem Pasów (12), a kończył rozgrywki jako kapitan krakowskiego zespołu. Przed przyjazdem do Polski występował w siedmiu portugalskich klubach i w cypryjskiej Omonii Nikozja, ale nigdzie nie był tak skuteczny jak w drużynie Michała Probierza.

- Jakiś czas temu powiedziałem swojemu agentowi, że w końcu znalazłem swoją ligę i swój kraj. Czuję się tutaj świetnie, zmieniłem trochę moją mentalność i sposób myślenia. Osiągnąłem też nieco inne parametry fizyczne, co na pewno pomogło mi na boisku. Wiem co mam robić zarówno z nogami jak i z głową. Tutaj także ukłon w stronę trenera Probierza, bo to bardzo doświadczony szkoleniowiec, który wiedział, jak wydobyć ze mnie to co najlepsze - przyznaje Lopes w rozmowie z legia.com.

Portugalczyk nie ukrywa, że przenosiny do Legii to spełnienie jego sportowych ambicji. 29-latek zdradził, że warszawski klub zaproponował mu kontrakt tuż po wygranym przez Cracovię Pucharze Polski. Legia skorzystała z niskiej klauzuli odstępnego wpisanej w kontrakt napastnika z Pasami.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ogromny niedźwiedź w szatni. To Rosja

- Pomyślałem wtedy, że to niesamowite. Zastanawiałem się nad wieloma rzeczami, ale zrozumiałem, że całe życie pracowałem na coś takiego - zasuwałem non stop, żeby w końcu pewnego dnia zagrać w wielkim klubie. Towarzyszyło mi więc mnóstwo emocji - po prostu chciałem skończyć negocjacje i podpisać kontrakt - tłumaczy.

Lopes jest osobą mocno wierzącą i w pierwszym wywiadzie po transferze Legii wyjaśnia dlaczego. - Mam ku temu powody. Cała moja rodzina wierzy w Boga, jesteśmy mu wdzięczni za wszystko, co nas spotkało. Kiedy miałem 11 lat zdarzył mi się koszmarny wypadek na rowerze - potwornie, naprawdę potwornie złamałem sobie nogę - zaczyna.

- Tata opowiedział mi o tym dopiero kilka lat temu, ale wtedy doktor zapytał go, czy uprawiam jakiś sport. Ojciec powiedział, że trenuję futbol w lokalnej drużynie, na co lekarz odparł, by rodzice oswoili mnie z myślą, że już nigdy w życiu nie zagram. Myślę sobie o tym i przecież to nie jest tak, że doktor mnie nie lubił. To był dobry fachowiec, miał ogrom wiedzy i doświadczenia żeby postawić taką diagnozę, a na przekór wszystkiemu jestem dziś tu, gdzie jestem - mówi Lopes.

Do Cracovii trafił z Boavisty Porto po najsłabszym sezonie w karierze. W 28 meczach zdobył wtedy tylko trzy bramki. Wpływ na jego formę miały problemy zdrowotne synka. To przez nie w ogóle zdecydował się na odejście z Omonii Nikozja do Boavisty.

- Miał 1,5 roku, gdy doktor stwierdził, że wymaga operacji i zaplanował ją na przyszłą zimę. To był najtrudniejszy czas w moim życiu. Najgorszy rok i najgorszy sezon. Miałem w głowie tyle myśli, że w ogóle nie potrafiłem skupić się na futbolu. Zabieg miał się odbyć w Lizbonie, stąd bardzo często jeździłem po 300 kilometrów w tę i z powrotem. Sam moment operacji to jedna z najgorszych chwil jakie przeżyłem. Potem również nie było łatwo, ale, dzięki Bogu, mały jest już zdrowy w stu procentach - kontynuuje Portugalczyk.

- Ja wierzę w to, że tam na górze ktoś nade mną czuwa. Zanim trafiłem do Cracovii miałem koszmarny sezon. Nie spodziewałem się więc, że jakikolwiek klub będzie mną zainteresowany. Jednak Bóg kolejny raz dał mi szansę - Cracovia wyciągnęła do mnie rękę w momencie, gdy najbardziej tej ręki potrzebowałem. Zawsze zresztą będę jej za to wdzięczny, ale wdzięczny jestem też Bogu, bo po prostu pomógł mi powstać. Piłkarsko byłem już na dnie - teraz wróciłem jednak na dobre i jestem w Legii - kończy nowy zawodnik mistrza Polski.

Czytaj również -> Wisła odpadła z III-ligowcem. "To blamaż" Czytaj również -> Tom Hateley zagra na Cyprze

Źródło artykułu: