Mistrzostwa Świata U-20. Na nich warto zwrócić uwagę - potencjalne gwiazdy młodzieżowego mundialu

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images /  / Na zdjęciu: Ezequiel Barco
Getty Images / / Na zdjęciu: Ezequiel Barco
zdjęcie autora artykułu

Mistrzostwa Świata U-20, których XXII edycja odbędzie się w Polsce, to istny talent show. Przedstawiamy 10 potencjalnych gwiazd turnieju. Wśród nich są francuski Donnarumma, polski De Ligt, meksykański Messi czy syn afrykańskiej legendy.

Sebastian Walukiewicz (Polska, rocznik 2000)

Siłą reprezentacji Polski ma być gra defensywna, którą kierował będzie Sebastian Walukiewicz. Gdyby postronny obserwator Lotto Ekstraklasy nie wiedział, ile obrońca Pogoni Szczecin ma lat, na pewno nie uwierzyłby, że 19. Jest zbudowany jak dojrzały atleta, gra jak doświadczony rutyniarz, a przy tym charyzmy mogą mu pozazdrościć starsi koledzy. Polski Matthijs de Ligt.

Walukiewicz wyróżnia się też na tle innych uczestników MŚ U-20 2019. W turnieju udział weźmie niewielu zawodników, którzy byli już bohaterami transferu do jednej z czołowych ligi Europy - Cagliari Calcio już w styczniu zapewniło sobie pozyskanie 19-latka za 5 mln euro.

W polskiej kadrze warto też zwrócić uwagę na bramkarza Radosława Majeckiego z Legii Warszawa czy pomocników Mateusza Bogusza z Leeds United i Tomasza Makowskiego z Lechii Gdańsk.

Timothy Weah (Stany Zjednoczone, 2000)

Napastnik reprezentacji USA ma najbardziej znane w świecie piłki nazwisko spośród wszystkich uczestników młodzieżowego mundialu. To w końcu syn George'a Weaha - jednego z najlepszych napastników ostatniej dekady lat 90., pierwszego nieeuropejskiego laureata Złotej Piłki "France Football" (1995) i prezydenta Liberii.

Czytaj również -> Od Maradony do Messiego - MŚ U-20 to wylęgarnia gwiazd

Tim przyszedł na świat w Nowym Jorku i dlatego reprezentuje dziś USA. Karierę też zaczynał za Oceanem, ale w 2014 roku przeniósł się do Paris Saint-Germain. Jako 17-latek podpisał z PSG zawodowy kontrakt, a rok później zadebiutował w pierwszej drużynie PSG. W sezonie 2018/2019 strzelił dla niego pierwsze gole, a wiosnę spędził na wypożyczeniu do Celtiku Glasgow, więc może sobie zapisać w CV i mistrzostwo Francji, i mistrzostwo Szkocji 2019.

Ma już na koncie 8 występów w pierwszej reprezentacji Stanów Zjednoczonych.

ZOBACZ WIDEO Druga połowa #12: Historyczny sukces Piasta Gliwice, Legia bez mistrzostwa Polski [cały odcinek]

Alban Lafont (Francja, 1999)

Francuz z Fiorentiny nazywany jest "włoskim Gianluigim Donnarummą". Jest rówieśnikiem bramkarza Milanu i w równie młodym wieku zaczął grać regularnie w Ligue 1. Występował jednak w znacznie mniej medialnym klubie, bo w Toulouse FC, dlatego było o nim zdecydowanie ciszej.

Czytaj również -> Jacek Magiera: Reguła pięciu palców

A dziś ma 20 lat i na koncie 133 mecze w Ligue 1 i Serie A. Do Włoch przeniósł się w zeszłym roku, stając się przekleństwem Bartłomieja Drągowskiego. Młody Francuz nie wpuścił Polaka do bramki i "Drago" kolejne pół roku spędził na ławce rezerwowych. Wypożyczenie do Empoli dobrze mu zrobiło, ale Lafont to trzeci golkiper Fiorentiny, z którym Drągowski przegrał rywalizację.

Lafont to nie jedyna wschodząca gwiazda futbolu w reprezentacji Francji. Duet stoperów Trójkolorowych stanowią Evan N'Dicka z Eintrachtu Frankfurt i Dan-Axel Zagadou z Borussii Dortmund. Zadatki na gwiazdę turnieju ma też skrzydłowy Moussa Diaby z PSG.

Diego Lainez (Meksyk, 2000)

Młodziutki skrzydłowy jest jednym z odkryć sezonu hiszpańskiej ekstraklasy. W styczniu przeniósł się do Betisu Sewilla z CF America za 14 mln euro i szybko przystosował się do nowych warunków.

Błyskotliwy, świetny technicznie i szybko myślący Meksykanin idealnie wpasował się w Betis, który pod skrzydłami Quique Setiena grał zjawiskowy futbol. Ochrzczenie go "meksykańskim Messim" jest oczywiście na wyrost, ale podobieństwa w grze Argentyńczyka i Laineza są widoczne gołym okiem.

Cucho Hernandez (Kolumbia, 1999)

Na niego uważać muszą Sebastian Walukiewicz i spółka. Kolumbijczyk, podobnie jak Diego Lainez, był jednym z objawień minionego sezonu LaLiga. Na wypożyczeniu z Watford do Hueski strzelił cztery gole, a przy trzech asystował.

Czytaj również -> Kim są rywale Polaków?

Nie jest to zbyt imponujący bilans, ale za to Hernandez ma na rozkładzie Barcelonę, Real Madryt, Villarreal i Valencię. I jest jednym z nielicznych zawodników w historii hiszpańskiej ekstraklasy, którzy w jednym sezonie strzelili gola zarówno na Camp Nou, jak i na Bernabeu.

Gedson Fernades (Portugalia, 1999)

Środkowy pomocnik Benfiki Lizbona, który podąża śladem Renato Sanchesa - odkrycia Euro 2016. Występują na tej samej pozycji i tak jak starszy o dwa lata rodak Gedson przebojem wdarł się do "11" Benfiki. Zdążył też zadebiutować w kadrze A.

Czytaj również -> Janusz Dobrowolski wspomina MŚ U-20 1983

Gedson świetnie operuje piłką, jest dostojnie grającą "8", która równie dobrze czuje się w kreacji co w destrukcji i twardej walki się nie boi. Wiosną grał mniej niż jesienią, przez co największe europejskie kluby nieco straciły nim zainteresowanie, ale w Polsce 20-latek może wzniecić je na nowo.

Ezequiel Barco (Argentyna, 1999)

W grudniu 2017 roku, jako 18-latek, był jednym z bohaterów finału Copa Sudamericana, w którym jego Independiente Buenos Aires pokonał Flamengo Rio de Janeiro. Kilka tygodni później przeniósł się do Atlanty United za 13 mln euro, zostając najdroższym piłkarzem w historii Major League Soccer - jego rekord dopiero rok później pobił Gonzalo Martinez.

W pierwszym sezonie w MLS nieco zawiódł, strzelając tylko cztery gole i notując dwie asysty, ale po ośmiu meczach rozgrywek 2019 już ma identyczne statystyki. Świetny drybler, którego nie sposób upilnować na skrzydle.

Leonardo Campana (Ekwador, 2000)

Dopiero 24 lipca skończy 19 lat, ale już ma na koncie tytuł króla strzelców młodzieżowych mistrzostw Ameryki Południowej - w 9 meczach zdobył 6 bramek - i dwa występy w pierwszej reprezentacji Ekwadoru.

Nie jest klasyczną "9" - lubi brać udział w grze, kreować akcje i atakować z głębi pola. Na razie występuje w ekwadorskiej Barcelonie Guayaquil, ale jego transfer do Europy jest tylko kwestią czasu. Od jego występu na MŚ U-20 2019 zależy to, dokąd trafi.

Sarpreet Singh (Nowa Zelandia, 1999)

Nowozelandczyk hinduskiego pochodzenia to jeden z najbardziej obiecujących piłkarzy Hyunday A-League. Lewonożny pomocnik to jeden z tych zawodników, któremu większą radość sprawia asysta niż gol. Świetnie czuje się, tworząc sytuacje kolegom z zespołu, a ma do tego duże predyspozycje.

W minionym sezonie zaliczył 8 asyst, a sam zdobył 5 bramek - to bardzo dobry wynik, biorąc pod uwagę, że grał w ligowym średniaku: Wellington Phoenix. Wraz z Filipem Kurtą, Michałem Kopczyńskim i znanym z Jagiellonii Białystok Cillianem Sheridanem. A dorobek lewonożnego rozgrywającego w pierwszej reprezentacji Nowej Zelandii to gol i trzy asysty w czterech meczach.

Erling Braut Haaland (Norwegia, 1999)

Zbieżność nazwisk z dawnym obrońcą reprezentacji Norwegii, Leeds United i Manchesteru City Alfem-Ingem Haalandem nie jest przypadkowa. Erling Bratu odziedziczył po ojcu posturę (191 cm wzrostu), ale gra w ataku i jest jednym z kandydatów na króla strzelców MŚ U-20 2019.

Od sierpnia ubiegłego roku jest zawodnikiem Red Bulla Salzburg, dla którego rozegrał na razie tylko pięć spotkań, zdobywając jedną bramkę. Wcześniej jednak, jako zawodnik Molde FK, pokazał, że wie, gdzie stoi bramka. W 50 występach dla tego klubu zdobył 20 goli, a przy 6 asystował - nieźle jak na 18-latka.

Do kadry U-20 wskoczył już po wygranych barażach z Anglią, ale szybko stał się pierwszym wyborem Pala Arne Johansena, jeśli chodzi o obsadę pozycji numer 9. I w dwóch pierwszych meczach strzelił po golu.

Źródło artykułu: