El. ME 2020: Houston, dalej mamy problem. Lewa obrona bolączką reprezentacji Polski

Zdjęcie okładkowe artykułu: Newspix / Adam Starszynski / PressFocus  / Na zdjęciu: Arkadiusz Reca (z prawej)
Newspix / Adam Starszynski / PressFocus / Na zdjęciu: Arkadiusz Reca (z prawej)
zdjęcie autora artykułu

Marcowe zgrupowanie nie wystarczyło, by rozwiązać największy problem reprezentacji Polski. Na lewej obronie wciąż nie ma alternatywy dla Macieja Rybusa.

W kontekście lewej obrony reprezentacji nie zmieniło się jedno: wciąż wszyscy czekają na Macieja Rybusa. W obliczu braku nominalnych lewych obrońców to on stał się najlepszym piłkarzem na tej pozycji. W kadrze Adama Nawałki był niezastąpiony: grał w eliminacjach ME 2016, na turniej nie pojechał przez kontuzję, ale za to zagrał na zeszłorocznym mundialu.

Jerzy Brzęczek nie miał jeszcze okazji, by skorzystać z zawodnika Lokomotiwu Moskwa - Rybusa ciągle wykluczały urazy. Podobnie jak przed marcowym zgrupowaniem, kiedy odnowił mu się uraz. Selekcjoner znowu musiał sprawdzić inne rozwiązania na tej problemowej pozycji. Kolejny raz się nie udało: Arkadiusz Reca i Bartosz Bereszyński nie spełnili pokładanych w nich nadziei.

Więcej o kontrakcie

W kontekście Arkadiusza Recy zrobiło się już głośno przed samym meczem z Łotwą. Maciej Szczęsny w studiu TVP powiedział, że Atalanta Bergamo ma z Wisłą Płock umowę: jeśli piłkarz rozegra pięć spotkań w reprezentacji, to nafciarze dostaną od Włochów dodatkowe 500 tysięcy euro. To był o tyle sugestywny komentarz, bo Reca w Atalancie jest bardzo daleko od pierwszego składu, a i tak ma zaufanie selekcjonera. Słowom byłego reprezentanta Polski zaprzeczyły zarówno władze PZPN jak i Wisły Płock.

ZOBACZ WIDEO Reca z asystą przy golu Lewandowskiego. "Cieszę się, że pomogłem w zwycięstwie"

Niedzielna rywalizacja z Łotyszami udowodniła, że selekcjoner nieco na wyrost zaufał swojemu byłemu podopiecznemu z Wisły. Po Recy aż za dobrze było widać brak ogrania w klubie. Grał niepewnie, tracił piłki i często spowalniał akcje, zamiast popychać je do przodu. A na papierze mogło to wyglądać obiecująco, bo on i Kamil Grosicki, z którym współpracował na lewej stronie, to jedni z najszybszych zawodników w reprezentacji.

Zbigniew Boniek niezadowolony z postawy Biało-Czerwonych

Szybko się okazało, że Grosicki przy Recy nie rozwinie swoich skrzydeł. Zawodnikowi Hull City zdarzało się nawet krytykować swojego partnera za nieprecyzyjne zagrania. - Na początku było sporo nerwowości i niedokładnych podań. Może to przez brak minut w Atalancie - tłumaczył Reca po meczu. - Nie wygladało to najlepiej, ale mieliśmy mało czasu żeby się zgrać. Wydaje mi się, że nie było najgorzej bo stworzyliśmy naszą stroną kilka groźnych sytuacji - dodał.

Jednego nie można Recy wypomnieć: z Łotwą na naszej lewej stronie był względny spokój. Większość ataków rywale przeprowadzali na przeciwnej stronie, gdzie poziomem nie odstawał Tomasz Kędziora.

Jednak to asysta przy bramce Roberta Lewandowskiego uratowała bardzo słaby występ Arkadiusza Recy. 23-letni piłkarz w tej akcji nie popełnił żadnego błędu. Przejął piłkę, uciekł rywalowi, spojrzał w pole karne i odpowiednio dośrodkował do wbiegającego kapitana reprezentacji. - Mam nadzieję, że asysta to nowy rozdział - przyznał z nadzieją Reca po spotkaniu.

Miał zagwarantować solidność. Nie wyszło

W czwartkowym meczu z Austrią Brzęczek na tej pozycji sprawdził Bartosza Bereszyńskiego, który dużo lepiej czuje się na prawej obronie. Piłkarz Sampdorii Genua zagrał przyzwoicie, chociaż nie wyrzekł się błędów. A wydawało się, że "Bereś" będzie najlepszym i najpewniejszym zastępcą Rybusa.

Niestety, obrońca nie grał tak pewnie i przebojowo, jak na swojej prawej stronie. W obronie zdarzało się, że uciekali mu rywale. Wtedy ratował się faulem i dawał Austriakom rzuty wolne z niezłych pozycji. Bereszyński doigrał się w 54. minucie, kiedy został ukarany żółtą kartką. Ale najbardziej po głowie mógł zebrać za akcję z końcówki. Nie upilnował Marca Janko, który wszedł za Valentino Lazaro. Na nasze szczęście, doświadczony napastnik przestrzelił, chociaż okazję miał wyśmienitą.

W meczu z Łotwą piłkarz Sampdorii nie miał okazji zagrać. Bereszyńskiego, podobnie jak Jana Bednarka, zaatakowała infekcja, z którą wcześniej zmagało się jeszcze więcej zawodników reprezentacji Polski. Przez to obaj opuścili zgrupowanie już przed niedzielnym spotkaniem na Stadionie Narodowym.

Na szczęście dla Jerzego Brzęczka, Maciej Rybus już wraca do zdrowia. Piłkarz Lokomotiwu Moskwa już trenuje z pierwszym zespołem i niebawem wróci do gry. Selekcjonerowi i kibicom kadry pozostaje trzymać kciuki, by 29-latek utrzymał formę i zdrowie do czerwca. Wtedy Biało-Czerwoni zagrają kolejne mecze eliminacji ME 2020 z Macedonią Północną i Izraelem.

Czytaj też: Dobra passa Wojciecha Szczęsnego. "Każda seria kiedyś się kończy"

Źródło artykułu: