Ivan Runje broni Ireneusza Mamrota. "Trener robi wszystko, co w jego mocy"

Zdjęcie okładkowe artykułu: Newspix / ŁUKASZ GROCHALA/CYFRASPORT / Na zdjęciu: Ivan Runje
Newspix / ŁUKASZ GROCHALA/CYFRASPORT / Na zdjęciu: Ivan Runje
zdjęcie autora artykułu

- Pracujemy mocno na treningach, jest rotacja, rozmawiamy. A w meczach my i tak rozczarowujemy - powiedział Ivan Runje po porażce (1:3) Jagiellonii z Koroną. - Może jak przyjdzie ta pierwsza wygrana, to ciśnienie z nas zejdzie - dodał.

Jagiellonia Białystok nie wygrała już 4. meczu z rzędu w Lotto Ekstraklasie. W 26. kolejce nie potrafiła poradzić sobie z Koroną Kielce, przegrywając na własnym stadionie 1:3 (0:2). - Trudno teraz jednoznacznie powiedzieć, co było powodem takiego wyniku - mówił Ivan Runje po ostatnim gwizdku sędziego.

- W pierwszej połowie gramy bez żadnej agresji, nie umiemy stworzyć żadnej sytuacji, a sami tracimy gole jak dzieci. Nie ma nas ani w ofensywie, ani w defensywie. Co prawda dużo się zmieniło w drugiej połowie, bo ruszyliśmy mocniej na nich. W końcówce chcieliśmy powalczyć o remis, pomógł nam trochę przypadek i gol, po tym jak piłka odbiła się od słupka. Ale oni nas groźnie kontrowali, mieli z 5 takich sytuacji - oceniał Chorwat.

Lider obrony Jagi nie krył, że trener Ireneusz Mamrot poświęcił ostatnio dużo czasu na poprawę mankamentów w grze swojej drużyny. - Przez cały ostatni tydzień mieliśmy z 25 odpraw. Rozmawialiśmy ze sobą i byliśmy pewni, że wszystko się zmieni i pójdzie w dobrym kierunku. Tymczasem po raz kolejny okazało się, że nic z tego i zagraliśmy równie słabo jak w poprzednich 5 spotkaniach - tłumaczył. - Trener robi wszystko, co w jego mocy: pracujemy mocno na treningach, jest rotacja, rozmawiamy. A w meczach i tak rozczarowujemy - dodawał Runje.

28-latek zauważył, że w zespole wciąż szwankuje multum rzeczy. - Może za bardzo chcemy, za mocno się nastawiamy? Brakuje dokładności, pewności siebie. Walczymy, próbujemy, ale przeciwnicy wykorzystują nasze błędy z zabójczą skutecznością. A kiedy pada bramka, wszystko się sypie - wyliczał.

ZOBACZ WIDEO Sampdoria zdemolowała Sassuolo! Karol Linetty z golem i asystą! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Postawa białostoczan sprawiła, że wyczerpała się cierpliwość ich kibiców. Podczas sobotniego starcia, schodzących na przerwę piłkarzy żegnały przeraźliwe gwizdy. - To chyba pierwszy raz odkąd tu jestem. Ja ich jednak rozumiem, bo teraz jest nasz słabszy okres. (...) Nie dziwię im się, skoro płacą za bilety, a muszą oglądać tę żenadę. Akceptuję ich zachowanie, ale chciałbym zapewnić, że to nie jest tak, iż nam się nie chce. Po prostu teraz mamy taki moment, że wybitnie nam nie idzie. Musimy jednak wierzyć, że karta się odwróci. Zrobimy wszystko, by tak było - zapewniał Runje. => TUTAJ WIĘCEJ

- Możemy tylko czekać aż to wszystko się skończy. Chociaż nie wiem kiedy... Może jak przyjdzie pierwsza wygrana, to ciśnienie z nas zejdzie i wszystko puści? Nie ma sensu jednak płakać, trzeba wziąć się w garść. Jest jeszcze dużo meczów, trzeba utrzymać miejsce w najlepszej ósemce. Chociaż to nie będzie łatwe, bo mamy trudny terminarz. Ale musimy walczyć, bo tylko to nam zostało - zakończył wychowanek NK Mosor.

Źródło artykułu: