Lech - Górnik: poznaniacy ośmieszeni na własnym stadionie! Drużyna Adama Nawałki tkwi w zapaści

Zdjęcie okładkowe artykułu: Newspix / Paweł Jaskółka / Na zdjęciu: piłkarze Górnika Zabrze
Newspix / Paweł Jaskółka / Na zdjęciu: piłkarze Górnika Zabrze
zdjęcie autora artykułu

Obraz nędzy i rozpaczy - tylko tak można podsumować grę Lecha w meczu Górnikiem Zabrze. Poznaniacy doznali kompromitacji i przy akompaniamencie przeraźliwych gwizdów polegli 0:3.

W tym artykule dowiesz się o:

Mimo fatalnej gry i porażki w Legnicy (2:3), trener Adam Nawałka trzymał fason i zapowiadał, że choć toczył z zawodnikami indywidualne rozmowy, żadnych kar stosować nie zamierza. Słowa nie do końca dotrzymał, o czym świadczyła nieobecność w osiemnastce Kamila Jóźwiaka. Młody skrzydłowy w poprzednim spotkaniu został zdjęty z boiska już w pierwszej połowie, a przeciwko ekipie z Górnego Śląska nie zagrał w ogóle.

Pierwszy kwadrans wyglądał dość obiecująco i mógł zwiastować całkiem niezłe widowisko. W Lechu aktywny na lewym skrzydle był Piotr Tomasik, ale brakowało mu precyzji przy dośrodkowaniach. Po drugiej stronie boiska dwoił się i troił Maciej Makuszewski, jednak z trzech jego prób groźna była tylko jedna - soczysty strzał sprzed pola karnego, po którym z kłopotami interweniował Martin Chudy.

Mimo tych szans, trudno było mówić o przewadze poznaniaków, bo Górnik całkiem nieźle się odgryzał. Prowadzić mógł już w 12. minucie, gdy wyszedł z bardzo groźną kontrą. Nie zatrzymał jej nieporadnie interweniujący Darko Jevtić, lecz wszystko zepsuł w polu karnym Giannis Mystakidis, który niedokładnie zagrywał w kierunku Waleriana Gwilii i gospodarzy uratował Robert Gumny.

ZOBACZ WIDEO Comarch sponsorem francuskiego klubu

Co się odwlecze, to nie uciecze. Tuż przed przerwą zabrzanie skontrowali raz jeszcze i tym razem dopięli swego, choć znów pomogli im rywale. To była cała sekwencja błędów poznańskiej defensywy. Nikola Vujadinović nie przeciął prostopadłego podania Mystakidisa do Jesusa Jimeneza, ten uniknął spalonego dzięki złamaniu linii przez Thomasa Rogne, potem efektownie odegrał piętą do Igora Angulo, a snajper Górnika z zimną krwią wykorzystał sytuację sam na sam z Jasminem Buriciem.

Obrona Kolejorza się ośmieszyła, a miejscowi kibice zaczęli gwizdać jeszcze zanim sędzia wysłał zawodników na przerwę. Poziom frustracji w stolicy Wielkopolski sięga wyżyn, a lechici od dłuższego czasu nie robią nic, co mogłoby wlać w serca ich kibiców choć odrobinę optymizmu.

Po przerwie ekipa Adama Nawałki ruszyła do przodu, grała jednak chaotycznie i nie potrafiła wykorzystać nawet fragmentu, w którym Górnik się wystraszył i wszystkie akcje gospodarzy przerywał wybiciami byle dalej od własnej bramki. Podopieczni Marcina Brosza szybko jednak zauważyli, że tak kurczowe pilnowanie skromnego prowadzenia nie ma sensu i mogą sobie pozwolić na zdecydowanie więcej. Efekt? Świetna okazja Angulo, którego strzał obronił Burić, tyle że chwilę potem był rzut rożny, przy którym poznaniacy raz jeszcze dali "popis" jak nie powinno się bronić. Piłkę zgrywał niekryty Angulo i do siatki z bliska wpakował ją również niekryty Boris Sekulić. W kluczowym momencie pilnowanie rywala odpuścił Maciej Gajos, zaś Vujadinović, który był najbliżej strzelca, tylko wymachiwał rękami. To nie był koniec komediowych zagrań stopera z Czarnogóry, bo dzieło zwieńczył przepuszczając między nogami piłkę kopniętą przez Angulo. Zmylony Burić nie zdążył doskoczyć do krótkiego rogu i skapitulował po raz trzeci.

Niewiele oczekiwano w piątek po Lechu, ale klęska 0:3 to przekroczenie kolejnej granicy. Taki jest jednak obecny obraz poznańskiego zespołu - obraz wszechobecnego chaosu i bezradności w każdej formacji. Zabrzanie wcale nie rozegrali w stolicy Wielkopolski idealnego meczu, znali jednak wszystkie słabości przeciwnika i potrafili je umiejętnie wykorzystać. Dzięki temu mają 27 pkt. - o trzy więcej niż znajdująca się w strefie spadkowej Wisła Płock. "Kolejorz" zaś pozostaje na 6. pozycji i wszystko wskazuje na to, że zamiast atakować podium, na razie musi się skupić na walce o udział w grupie mistrzowskiej.

Lech Poznań - Górnik Zabrze 0:3 (0:1) 0:1 - Igor Angulo 41' 0:2 - Boris Sekulić 67' 0:3 - Igor Angulo 86'

Składy:

Lech Poznań: Jasmin Burić - Robert Gumny, Thomas Rogne, Nikola Vujadinović, Piotr Tomasik, Maciej Makuszewski (89' Tymoteusz Klupś), Maciej Gajos, Pedro Tiba, Joao Amaral, Darko Jevtić (68' Łukasz Trałka), Christian Gytkjaer (68' Timur Żamaletdinow).

Górnik Zabrze: Martin Chudy - Boris Sekulić, Przemysław Wiśniewski, Dani Suarez, Adrian Gryszkiewicz, Mateusz Matras, Giannis Mystakidis (56' Adam Arnarson), Walerian Gwilia (74' Szymon Matuszek), Szymon Żurkowski, Jesus Jimenez (83' Kamil Zapolnik), Igor Angulo.

Żółte kartki: Łukasz Trałka (Lech Poznań) oraz Mateusz Matras, Jesus Jimenez, Dani Suarez (Górnik Zabrze).

Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń).

Widzów: 9881.

Źródło artykułu:
Czy Lech awansuje do grupy mistrzowskiej?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (12)
Piotr Olszewski
27.03.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nawalka na to wszystko zaplanowane. Czekajcie i zobaczycie.  
avatar
karamba
16.03.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
A może panowie z WP by tak chętniej pisali o Pucharze Polski jak to legia pięknie przegrała a nie nawijacie od dwóch dni o LECHU bo specjalnie jakoś o tej wpadce tak nie męczyliście  
avatar
krytyk65
16.03.2019
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
Media, tj. "eksperci" Polsatu zrobiły z Nawałki polskiego Murinio. W kadrze nie zrobił nic i w Lechu nie zrobi nic. Jest po prostu byłym miernym piłkarzem, do trenera to mu jeszcze dużo brakuj Czytaj całość
avatar
Łukasz Bies
16.03.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
jaka sensacja normalny mecz tylko górnik....  
avatar
Mieczyslaw Adamczyk
16.03.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Niema obrony niema drużyny, stare jak piłka nożna!!!!!