Mauro Icardi. Skandalista z La Masii

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Maurizio Lagana / Na zdjęciu: Mauro Icardi (Inter Mediolan)
Getty Images / Maurizio Lagana / Na zdjęciu: Mauro Icardi (Inter Mediolan)
zdjęcie autora artykułu

W najgorszym momencie kibice nazywali go kupą g***a, a mafia groziła połamaniem nóg. W niedzielę, po wygranych derbach z Milanem, znowu wrócił na tron Mediolanu. W środę Mauro Icardi będzie chciał podbić Barcelonę, w której się wychował.

W tym artykule dowiesz się o:

- Walczyłem ze sobą, chciałem uderzyć go za to, co właśnie zrobił. Zacząłem go zgryźliwie obrażać. Ty kupo g***a, popisujesz się przed dzieckiem zgrywając wielkiego człowieka przed resztą Ultrasów - pisze Mauro Icardi w swojej autobiografii "Sempre Avanti" ("Zawsze naprzód").

Był początek lutego 2015 roku. Inter Mediolan do przerwy sensacyjnie przegrywa 0:2 z Sassuolo rozgrywającym dopiero swój drugi sezon w Serie A. Niedługo po rozpoczęciu drugiej połowy trener wpuszcza na boisko Icardiego. Argentyńczyk strzela gola kontaktowego, ale jego Inter przegrał 1:3. Kibice są wściekli. W ich kierunku po meczu podszedł właśnie Icardi i Fredy Guarin. Nie pomogła koszulka rzucona w trybuny, którą ultras wyrwał dziecku i wyrzucił na murawę. A wtedy rusza lawina wyzwisk.

Wróg publiczny

Taki status miał wtedy Mauro Icardi. Nienawiść całej Curva Nord miała skreślić dalszą karierę piłkarza w Interze. A ten szedł w zaparte. - Sprowadzę 100 kryminalistów z Argentyny, którzy zabiją ich na miejscu! - odgrażał się Icardi. Ultrasi z kolei chcieli posunąć się krok dalej. Jak donosił dziennikarz Carlos Monti, sycylijska mafia zaoferowała się Maxi Lopezowi, że połamie Icardiemu nogi. Tak, by nie mógł dalej grać w piłkę.

Dlaczego gangsterzy poszli z tym akurat do Lopeza? Maxi przez długi czas był dobrym przyjacielem Icardiego. Poznali się w Sampdorii, ale poróżniła ich kobieta. Wanda Nara najpierw była żoną Lopeza, od którego odeszła dla... Icardiego, z którym zresztą potem wzięła ślub. Dotychczasowi koledzy stali się największymi wrogami. Przestali sobie podawać ręce na meczach, które ze względu na ich udział nazywano "Wanda derby". Wiadomo, z jakiego powodu.

ZOBACZ WIDEO: Serie A: Genoa zatrzymała Juventus, sensacja w Turynie [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Konflikt odbił się również na pozycji Icardiego w reprezentacji. Jak dotąd w kadrze Argentyny napastnik Interu rozegrał raptem sześć meczów. Dla króla strzelców Serie A zabrakło nawet miejsca w samolocie lecącym z Buenos Aires do Rosji. - Jego czas na adaptację może nie być zbyt krótki, a czasu akurat dużo nie mamy. Nie skreślam go, ale jako selekcjoner muszę wybierać z myślą o naszej dyspozycji na boisku - mówił dyplomatycznie były już selekcjoner, Jorge Sampaoli.

W tym czasie napastnik nie musi się jednak martwić o swoją pozycję w Interze. Po przeciągającej się scysji zdecydował się przeprosić fanów. Im, jak i całej ekipie Nerazzurrich odpłaca się na boisku.

Tak jak w niedzielnych derbach Mediolanu, które długo zanosiły się na remis. W doliczonym czasie gry w polu karnym pojawił się nie kto inny, jak Icardi i strzałem głową uciszył sympatyków Milanu. - Znamy nasz potencjał. Wiemy, że jesteśmy silnym zespołem i możemy konkurować z każdym. Teraz tylko trzeba kontynuować to, co zrobiliśmy w niedzielę - kipiał z entuzjazmu po wygranym starciu.

Tam, gdzie nie doszedł ojciec

- Mauro, musisz odnieść sukces tam, gdzie mi się nie udało. To obowiązek - powtarzał swojemu synowi Juan Icardi. To z jego powodu cała rodzina musiała opuścić Argentynę, kiedy mały Mauro miał osiem lat. Wylądowali na Wyspach Kanaryjskich, gdzie Juan zatrudnił się w restauracji.

Tymczasem jego syn strzelał aż miło. Mauro imponował skutecznością, ku zachwytowi ojca. - To bez znaczenia, gdzie gra. On zawsze zdobywa bramki - cieszył się Juan. Młody Icardi był na tyle dobry, że w 2008 roku trafił do La Masii, istnej wylęgarni talentów dla FC Barcelona.

Już wtedy Mauro wiedział gdzie chce grać - w polu karnym. Doskonalił swoje umiejętności, by pod bramką rywala nie zaskoczyło go żadne zagranie kolegów. Zawsze uparcie doszukiwał się luk między rywalami, by w najlepszym możliwym momencie wcisnąć się w nią i strzelić gola.

Jak pokazał przykład Zlatana Ibrahimovicia, ten styl gry na nic zdawał się w Barcelonie według pomysłu Pepa Guardioli. - Gra bardzo różniła się od tej, jaką preferuję. Zdecydowałem się zamienić hiszpańską piłkę na włoską, bo ta mi odpowiada najbardziej - przyznał po pewnym czasie. Zimą 2011 roku został wypożyczony do młodej Sampy, a po sześciu miesiącach został przejęty przez jej dorosły zespół. Z czasem przekonali go do siebie i skauci Interu. - Pokazał, że piłka nie rodzi się, ani nie umiera w Barcelonie - wyjaśniał Abian Morano, były reprezentant.

W środę Mauro Icardi wróci na stare śmieci. Wprawdzie na Camp Nou nigdy nie zagrał, ale to w końcu dom drużyny, która go wychowała. - Dorosłem tu jako piłkarz. Będzie to dla mnie bardzo emocjonujące - mówił na konferencji prasowej.

FC Barcelona również nie zapomniała o swoim wychowanku. Przed meczem opublikowała na Twitterze kompilację bramek Icardiego z czasów, gdy grał jeszcze dla Blaugrany. Co ciekawe, jedna z nich jest łudząco podobna do tej, którą 25-latek zdobył w ostatnich derbach Mediolanu.

Inter z Icardim jest na fali i na Camp Nou powalczy, by na niej pozostać. Jak dotąd Nerazzurri spisują się w Lidze Mistrzów lepiej niż przyzwoicie. Ekipa z Mediolanu zdążyła już pokonać Tottenham (2:1) i PSV Eindhoven (2:1). Początek meczu Inter - FC Barcelona o godzinie 21:00.

Źródło artykułu: