Awer Mabil i Thomas Deng. Uchodźcy z Sudanu Południowego, nadzieje australijskiej piłki nożnej

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Tom Dulat / Na zdjęciu: Awer Mabil
Getty Images / Tom Dulat / Na zdjęciu: Awer Mabil
zdjęcie autora artykułu

Dwie butelki, robiące za słupki od bramki, i zwinięte w kulkę skarpety, pełniące rolę piłki. Tak przygodę z futbolem zaczynał Awer Mabil - uchodźca z Sudanu, który swój debiut w reprezentacji Australii uczcił golem z Kuwejtem (4:0).

88. minuta spotkania Kuwejt - Australia. Awer Mabil otrzymuje piłkę w polu karnym i płaskim strzałem pokonuje bramkarza rywali. Po chwili wpada w objęcia Thomasa Denga. Dwaj przyjaciele - uchodźcy z Sudanu Południowego, mają swój wielki dzień. - Miał tyle radości wiedząc, że uczynił swój kraj dumnym - powie matka Mabila w "ABC News" zaraz po meczu. Ona jako jedna z niewielu wie, ile trzeba było poświęcić, by obaj chłopcy byli tu, gdzie są.

Gdy Mabil był mały, nie miał na ścianie plakatów Ronaldo i Messiego. Nie miał nawet swojego pokoju, bo o tym w ośrodku dla uchodźców w kenijskiej Kakumie można było tylko pomarzyć. Ale posiadał inne marzenie - że kiedyś to wszystko się zmieni. I że z pomocą futbolu wyrwie swoją rodzinę do lepszego świata. - Odkąd zaczął chodzić, zawsze kochał piłkę nożną - wspomina mama piłkarza. Jej syn futbolu uczył się pośrodku afrykańskich baraków i lepianek. - Nie było sprzętu do gry, ale radził sobie za pomocą skarpet i butelek - opowiada pani Agot Atem, która wychowywała go sama. - Mimo to nie poddawała się. Ona i krewni, starali się, by Awer i jego rodzeństwo mieli lepsze życie i przyszłość - mówi wujek Mabila, Peter.

Cała rodzina uciekła z Sudanu Południowego do Kenii jeszcze przed narodzinami przyszłego reprezentanta "Socceroos". Kiedy ten miał 11 lat, udało się im zaś wyjechać do Australii, gdzie uzyskali azyl. Osiedlili się w Andrews Farm, na północ od Adelajdy. Tam Mabil spotkał Thomasa Denga. Młodszy o trzy lata chłopiec także był uciekinierem, który podobną drogę przebył dwa lata wcześniej. Zaprzyjaźnili się. Razem spędzali czas. - Chodziliśmy do tej samej szkoły. Graliśmy również w tym samym klubie, zwanym Playford - opowiadał po poniedziałkowym spotkaniu Deng.

ZOBACZ WIDEO Lewandowski o Lidze Narodów: Nie wiem o co chodzi. Dla mnie to nie są mecze o coś

Ich drogi rozeszły się po kilku latach, kiedy Mabil trafił do akademii australijskiej federacji (SA NTC), a później podpisał kontrakt z Adelaide United. Młodszy z dwójki wyjechał w tym czasie do Melbourne, gdzie przez mniejsze drużyny przebił się do największego tam Victory. W 2015 roku spotkali się jednak ponownie - w reprezentacji U-20. A wkrótce obaj wyjechali do Europy: Mabil przeszedł do duńskiego FC Midtjylland, Denga kilka miesięcy później wypożyczyło PSV Eindhoven. Udało się tylko pierwszemu, drugi po roku wrócił do Australii. Niemniej obaj dobrze wyszli na wyjeździe.

Doczekali się też debiutu w reprezentacji. 15 października 2018 roku był ich wielkim dniem. - Powiedziałem mu już przed meczem, że zdobędzie bramkę. Jestem bardzo szczęśliwy, że to się udało - powiedział Deng. - Marzenia się spełniają - dodał Mabil.

Źródło artykułu: