Nie ma paniki w Lechii. Zespoły z Lotto Ekstraklasy nie lubią grać z gdańszczanami

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: Piotr Stokowiec
WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: Piotr Stokowiec
zdjęcie autora artykułu

Mimo ostatnich słabszych wyników Lechii, Piotr Stokowiec pozostaje optymistą. Trener gdańskiej drużyny stwierdził, że inne drużyny nie lubią grać z jego zespołem, jednak jak podkreślił, czasem trzeba przełknąć gorzką pigułkę.

W pierwszej fazie sezonu Lechia Gdańsk była najlepszym zespołem ligi. Obecnie zespół ten nieco spuścił z tonu. - Pracujemy tak samo, dbając o nasze standardy i jakość pracy. Nasza gra, szczególnie w ofensywie przyniosła nam wiele sytuacji bramkowych i pozwala stworzyć fajne widowiska. Ostatnio nie poszedł za tym wynik sportowy, ale musimy być nastawieni pozytywnie. Lechię ogląda się coraz lepiej, stwarza widowisko, zdobywa bramki - powiedział Piotr Stokowiec. - Wynik, to wypadkowa wielu rzeczy. Ostatni tydzień, to był dla nas roller coaster. Poradziliśmy sobie w Pucharze Polski, wcześniej był bardzo energetyczny mecz z Zagłębiem i słabiej zagraliśmy w Płocku, czego nie ma co ukrywać. Wrzesień obfitował w wiele wydarzeń. Zaczynamy nowy miesiąc meczem z Zagłębiem Sosnowiec i panujemy nad tym, co się dzieje. Nie mam przesłanek, by w drużynie było szczególnie źle. Czasami trzeba przełknąć gorzką pigułkę, ale wierzę że sprostamy oczekiwaniom kibiców - dodał trener Lechii. Czasami sztaby szkoleniowe muszą wprowadzać w drużynie zmiany, z myślą o bliższej lub dalszej przyszłości. - Nie odpuszczaliśmy zawodnikom w żadnym okresie i mikrocykle były bardzo mocne. Myślimy o całym sezonie i o czasie do 20 grudnia. Obserwując ostatnie wyniki fizyczne, niektórzy zaliczyli spadki, ale nie wszyscy występowali w pierwszym składzie. Wchodzą nowi zawodnicy i w niektórych trzeba zainwestować, by byli gotowi w kolejnych etapach na to, by wspomóc drużynę. Trzymamy się standardów i jakości pracy, co przyniesie efekt. Wierzę w to, że Lechia będzie wygrywać, a my będziemy stwarzać widowiska. Nikt nie lubi grać z Lechią, bo jesteśmy różnorodni. Chcemy ustabilizować formę, ale nie jest o to łatwo - przyznał Stokowiec.

ZOBACZ WIDEO: Serie A: Juventus triumfuje w meczu na szczycie! Ronaldo dogrywał zamiast strzelać [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

W sobotę piłkarze Lechii Gdańsk zmierzą się z Zagłębiem Sosnowiec, które dotychczas wygrało tylko jeden mecz i zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli. - Niezależnie od przeciwnika, nasze nastawienie musi być takie same. Nie ma tu łatwych spotkań i przekonało się o tym pięć drużyn z Lotto Ekstraklasy grających w Pucharze Polski. My się trzymamy swojego planu taktycznego, nastawienia. Do wszystkiego podchodzimy z pokorą. Nie chcemy sprawić zawodu kibicom. Trzymanie się swojego planu sprawia, że każde spotkanie jest wyjątkowe - ocenił trener drużyny znad morza, która obecnie plasuje się na trzecim miejscu w ligowej tabeli. W ocenie szkoleniowca, Zagłębie jeszcze nie pokazało swojej prawdziwej twarzy. - To drużyna nieobliczalna, która nie pokazała jeszcze wszystkich swoich walorów. To dobrze przygotowany zespół, który w parametrach fizycznych jest w ścisłej czołówce, ale póki co nie szło to w parze z wynikiem. Nie zapominajmy, że za nami dopiero 10 kolejek. Nie zlekceważymy rywala i pracujemy na różnych płaszczyznach, by nie popełnić takiego błędu. Chcemy jednak przejąć kontrolę nad meczem i poprowadzić go według swojego scenariusza - zapowiedział. Jeszcze niedawno o Lechii mówiło się dużo w kontekście problemów finansowych. Czy obecnie praca w Gdańsku jest stabilna? - Żyjemy w ciekawych czasach i każdy klub co miesiąc ma jakieś trudności. Nie wszystko się ujawnia, natomiast wiemy jakie były u nas pozaboiskowe i inne kłopoty. Nie chcę rozmawiać o problemach finansowych, bo trener nie jest odpowiednią osobą do tego. Ostatnio otrzymaliśmy jednak zaległe premie z poprzedniego sezonu i tamten sezon został zamknięty na każdym poziomie. Lechia w tym temacie nie odstaje i zasługuje na to, by być w czubie tabeli - podsumował Piotr Stokowiec.

Źródło artykułu: