Wojciech Szczęsny znów miał mało pracy. Obrona Romy coraz trudniejsza do przejścia

Zdjęcie okładkowe artykułu:  / PAP/EPA/ETTORE FERRARI
/ PAP/EPA/ETTORE FERRARI
zdjęcie autora artykułu

W pojedynku z Fiorentiną (4:1) Wojciech Szczęsny nie zachował czystego konta, ale trener Romy może być zadowolony z dyspozycji bramkarza oraz formacji defensywnej Giallorossich.

W tym artykule dowiesz się o:

Odkąd Romę prowadzi Luciano Spalletti, zespół traci niewiele bramek - w 10 spotkaniach Wojciech Szczęsny skapitulował 9-krotnie, a dwa razy w jednym meczu pokonali go tylko piłkarze Realu Madryt w 1/8 finału Ligi Mistrzów.

Co znamienne, nawet przeciwko Królewskim (0:2) ani w konfrontacji z Juventusem (0:1) Szczęsny nie musiał zbyt często interweniować. Rzymianie tworzą ostatnio grającą niemal bezbłędnie linię obrony, którą kieruje Kostas Manolas. Grekowi powoli dorównuje nabierający doświadczenia i ogrania we Włoszech Antonio Ruediger, a duet stoperów wspiera z drugiej linii weteran Seydou Keita.

Dzięki poprawie gry defensywnej Polak w większości meczów się nudzi. Wprawdzie w spotkaniu z Sampdorią (2:1) został jednym z bohaterów zespołu, ponieważ w końcówce popisał się kluczową interwencją, ale już przeciwko Carpi FC (3:1), US Palermo (5:0), Empoli FC (3:1) i Fiorentinie (4:1) nie był zmuszany do wysiłku. W przedostatnim występie miał pecha przy bramce samobójczej Ervina Zukanovicia, z kolei w meczu z Fiołkami pokonał go tylko z karnego Josip Ilicić.

"Nie miał praktycznie nic do roboty i przede wszystkim był obserwatorem" - napisali po piątkowym pojedynku redaktorzy vocegiallorossa.it. "Był czujny i dokładny na początku, kiedy wygrana Romy nie była jeszcze pewna" - dostrzegli dziennikarze calciomercato.it. W związku z brakiem błędów i efektownych parad Szczęsnemu przyznano noty "6" (skala 1-10).

Już we wtorek Polaka czeka trudne zadanie - wyjazdowy pojedynek z Realem Madryt. Choć Hiszpanie ostatnio nie imponują w ataku, to Santiago Bernabeu raczej nieraz przetestują czujność Szczęsnego.

#dziejesiewsporcie: zamieszki na meczu w Grecji

Źródło artykułu:
Komentarze (0)