Podbeskidzie Bielsko-Biała myśli o transferach. "Musimy poszukać wzmocnień i rywalizacji"

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Podbeskidzie Bielsko-Biała przerwę zimową spędzi na ostatnim miejscu w tabeli Ekstraklasy. Władze i sztab szkoleniowy bielskiego klubu myślą o wzmocnieniach, by walka o utrzymanie zakończyła się sukcesem.

Podczas letniego okresu przygotowawczego w Podbeskidziu Bielsko-Biała doszło do kadrowej rewolucji. Zespół został gruntownie odmłodzony, a do drużyny dołączyło kilkunastu nowych zawodników. Górale słabo rozpoczęli sezon, ale z biegiem czasu spisywali się coraz lepiej. Jednak końcówka rundy nie może fanów Podbeskidzia napawać optymizmem. Seria sześciu meczów bez wygranej sprawiła, że ekipa spod Klimczoka spadła na ostatnie miejsce w tabeli.

Po zakończeniu rundy jesiennej włodarze bielskiego klubu rozpoczęli prace nad wzmocnieniem zespołu. - Chcielibyśmy porozmawiać z piłkarzami, którzy tworzą kadrę Podbeskidzia i to oni najpierw dowiedzą się od nas jakie mamy plany. Musi to być zrobione w bardzo ścisłej komunikacji i porozumieniu z ludźmi zarządzającymi klubem. Na tę chwilę nie mogę podać żadnej rzetelnej informacji na ten temat. Czeka nas jeszcze podsumowanie sezonu. Myślę, że po nowym roku ruszymy mocniej - powiedział trener Podbeskidzia Robert Podoliński.

W rundzie jesiennej problemem Podbeskidzia Bielsko-Biała były kontuzje i wąska kadra. W pewnym momencie aż dziewięciu czołowych zawodników leczyło urazy, co odbiło się na wynikach. Trenerowi Górali brakowało wartościowych zmienników, a podstawowi piłkarze byli mocno eksploatowani. - Kontuzje, kartki i wąska ławka rezerwowych były problemem. Przez to na naszej jakości bardzo wyraźnie odbijało się wypadnięcie jednego czy dwóch zawodników - przyznał Podoliński.

W Podbeskidziu nie szykuje się kolejna kadrowa rewolucja, ale kilku piłkarzy, którzy mieli mniej okazji do gry, najprawdopodobniej opuści zespół. Miejsca w podstawowym składzie, mimo ogromnych problemów kadrowych, nie zdołali wywalczyć między innymi Fabian Hiszpański czy Gracjan Horoszkiewicz. Niemal całą rundę z powodu kontuzji stracił Bartosz Jaroch. Trener Górali nie chce się jednak wypowiadać o personaliach.

- Czy wiele musi się zmienić? Przede wszystkim musimy normalnie przepracować okres przygotowawczy. Musimy też na kilku pozycjach poszukać wzmocnień i rywalizacji, bo to był największy problem naszego zespołu. Do tego doszło mnóstwo chorób i kontuzji. Jest nad czym pracować i myślę, że znajdziemy jakieś rozwiązanie - stwierdził Podoliński.

Priorytetem dla Podbeskidzia jest zatrzymanie podstawowych zawodników, którzy w rundzie jesiennej byli czołowymi postaciami bielskiego klubu. - Jeżeli ktokolwiek odszedłby z absolutnego trzonu, to będziemy mieli bardzo duży kłopot. Myślimy o tych samych nazwiskach. To jest zespół młody, który się ogrywa. Trochę punktów porozdawaliśmy, ale jest to drużyna, która powoli będzie coraz bardziej doświadczona i lepsza. Każda wyrwa w tym zespole będzie dla nas dużym problemem - powiedział Podoliński.

Źródło artykułu: