Jacek Zieliński: Daliśmy się wciągnąć w bijatykę

Zdjęcie okładkowe artykułu: Michał Stańczyk/Cyfrasport/Newspix.pl
Michał Stańczyk/Cyfrasport/Newspix.pl
zdjęcie autora artykułu

- Apetyty mieliśmy większe, ale szanujemy ten punkt, bo w ostatecznym rozrachunku też się może liczyć - mówi po meczu z Koroną Kielce (2:2) trener Cracovii, Jacek Zieliński.

Pasy świetnie rozpoczęły spotkanie, bo już od 3. minuty prowadziły 1:0 po golu Denissa Rakelsa, ale 16 minut później do wyrównania doprowadził Airam Lopez Cabrera, który w 58. minucie zdobył dla kielczan drugiego gola. W 66. minucie Hiszpan miał szansę na skompletowanie hat-tricka, ale jego strzał z "11" obronił Grzegorz Sandomierski. Dzięki tej interwencji Cracovia wstała z kolan i w 79. minucie do wyrównania doprowadził Rakels.

- Chcieliśmy inaczej zakończyć ten rok i były wszelkie dane ku temu, by to zrobić, ale dwa razy daliśmy się skontrować jak dzieci i musieliśmy gonić wynik. Z drugiej strony, kiedy wstaje się z wyniku 1:2 i po rzucie karnym, to trzeba to szanować. Apetyty mieliśmy większe, ale szanujemy ten punkt, bo w ostatecznym rozrachunku też się może liczyć - mówi trener Cracovii, Jacek Zieliński.

Szkoleniowiec Pasów zauważył, że Korona nie dała grać krakowianom w ich stylu, a jego zespołowi nie udało się narzucić rywalowi swoich warunków gry.

- Daliśmy się wciągnąć w grę zaproponowaną przez Koronę. Wciągnęliśmy się w "bijatykę" i nie graliśmy naszej krótkiej gry. Graliśmy jakieś długie podania i piłka wracała do nas jak bumerang. Po rzucie karnym obronionym przez Grześka Sandomierskiego drużyna pokazała charakter i zaczęła grać w piłkę, ale zabrakło nam już czasu - mówi Zieliński.

Źródło artykułu:
Komentarze (3)
avatar
mks89
14.12.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Człowieku nie ośmieszaj się!!! Jak chcesz sobie obejrzeć bijatykę to wybierz się na MMA. Piłka nożna to nie walka. Prawda jest taka, że byliście zdecydowanie słabsi w tym meczu, a dobry ostatni Czytaj całość