Zbigniew Boniek: Michel Platini ma problem z dwoma milionami, bo nie jest biznesmenem. Wiele osób chce się go pozbyć

Zdjęcie okładkowe artykułu:  /
/
zdjęcie autora artykułu

- Kiedy łączymy ze sobą "komisja", "etyka" i "FIFA", chce mi się śmiać - mówi Zbigniew Boniek w rozmowie z francuskim dziennikem "L'Equipe".

W tym artykule dowiesz się o:

Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej wziął w obronę swojego przyjaciela, Michela Platiniego. Francuz zgłosił swoją kandydaturę na prezesa FIFA, ale na początku października został zawieszony przez jej Komisję Etyki. Prezesowi europejskiej federacji piłkarskiej grozi nawet dożywotnia dyskwalifikacja. Został oskarżony o przyjęcie dwóch milionów franków szwajcarskich.

- Czy gdyby on kręcił z Seppem Blatterem, to wtedy zgłosiłby swoją kandydaturę? Przyjął pieniądze, bo wykonał konkretną pracę. Problemem Michela jest to, że on nie jest człowiekiem biznesu. Powinien być bardziej czujny, jeśli chodzi o przelew tych dwóch milionów. To idealna suma, żeby zniszczyć jego wizerunek. Nie mówilibyśmy o tym, gdyby chodziło o 50 czy 100 tysięcy euro - tłumaczy Zbigniew Boniek, który nadal zamierza bronić Platiniego. - Znamy się 35 lat. Byłem przy nim i będę. Nieważne, co by się miało stać. Na dobre i na złe - dodał prezes PZPN.

Zdaniem Bońka Platini to wręcz reformator, który mógłby pomóc światowej federacji. - Dla mnie on może zmienić FIFA, tak jak to robił w UEFA. Kiedy stanął na jej czele, toczyła się wojna klubów, były problemy między związkami. Dlatego powtarzałem często Michelowi: jesteś prezesem UEFA, a UEFA to jest piłka nożna. FIFA to polityka. A tam, gdzie jest polityka, jest wojna i smród. On sądził, że jego pozycja pozwoli oczyścić FIFA, ale dziś wielu ludzi chce zniszczyć jego kandydaturę - nie ma wątpliwości Boniek.

- FIFA to nie jest monarchia. Proszę sobie wyobrazić, że wraca pan za 20 lat do Warszawy i spotyka mnie w tym samym biurze, kaszlącego, opierającego się o laskę. Trzeba reformować FIFA, zmienić reguły rządów i to jak najwcześniej. FIFA jest bardzo bogata, nadal przyciąga wiele pieniędzy. Niebezpieczne jest to, że mechanizmy kontroli są tak słabe - diagnozuje polski działacz.

Źródło artykułu: