Korona - Podbeskidzie: Kielczanie znowu nieskuteczni

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/Piotr Polak
PAP/Piotr Polak
zdjęcie autora artykułu

Kolejny raz potwierdziło się, że Korona nie potrafi grać przed własną publicznością. Mimo dogodnych sytuacji kielczanie tylko zremisowali z defensywnie ustawionym Podbeskidziem Bielsko-Biała.

- Podbeskidzie dało mi szansę zaistnieć i bardzo się z tego cieszę. Pamiętam to, że ktoś wyciągnął do mnie rękę. Zawsze wspominam to z sentymentem - mówił przed sobotnim meczem Marcin Brosz. Mimo dobrych wspomnień z pracy w Bielsku, na boisku taryfy ulgowej nie było. Czekający na domowe zwycięstwo od 19 lipca gospodarze nie zamierzali tracić czasu i szybko ruszyli do ataku.

Początek sugerował, że może coś z tego być. Perwszy bliski wpisania się na listę strzelców był Airam Lopez Cabrera. Mocne uderzenie Hiszpana zatrzymał Emilijus Zubas. Groźnie było również po indywidualnym rajdzie Marcina Cebuli, który został zatrzymany przez ofiarny wślizg obrońcy. Korona miała zdecydowaną przewagę, lecz kibice słusznie mogli pytać: co z tego, skoro nie potrafiła jej udokumentować? Przykładem kolejna sytuacja - z 34. minuty - gdy Vlastimir Jovanović trafił prosto w Zubasa.

Co na to wszystko Podbeskidzie? Zupełnie nie istniało w ataku. Po zeszłotygodniowym zwycięstwie w Łęcznej (2:1) Robert Podoliński z optymizmem podchodził do rywalizacji na Kolporter Arenie, ale też podkreślał, że to nie jego podopieczni są faworytem. Boiskowa rzeczywistość to potwierdziła. Ekipa spod Klimczoka była bezradna w ofensywie, w żaden sposób nie potrafiąc zmusić do pracy Zbigniewa Małkowskiego. I z tego względu remis po pierwszej połowie był jej sukcesem.

W drugiej części drużyna z woj. świętokrzyskiego nie porzuciła swoich zamiarów i nadal dążyła do pokonania bramkarza gości. Problem w tym, że styl w jakim próbowała to uczynić wołał o pomstę do nieba. Schematyczność, brak tempa, zbyt mała liczba celnych strzałów. Można  byłoby tak wyliczać. Wszystko to działało na korzyść Podbeskidzia, którego postawa dawała jasno do zrozumienia, że punkt wywalczony w Kielcach będzie w porządku.

Wyjątkowo senna atmosfera opuściła stadion przy Ściegiennego dopiero w samej końcówce. Wówczas wymarzonej okazji - w tylko sobie znany sposób - nie wykorzystał Michał Przybyła. Niespodziewanie aktywniejsi z przodu przyjezdni chcieli zrobić pożytek z nieporadności przeciwnika. To jednak nie oni w 89. minucie mogli przesądzić o wyniku. Efektowne uderzenie Łukasza Sierpiny fenomenalną poradą powstrzymał Zubas.

Koroniarze nie wygrali po raz piąty z rzędu i znów mocno rozczarowali swoich fanów. Bielszczanie z kolei podtrzymali wyjazdową serię bez porażki.

Korona Kielce - Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:0

Składy:

Korona Kielce: Zbigniew Małkowski - Aleksandrs Fertovs, Radek Dejmek, Maciej Wilusz, Kamil Sylwestrzak - Łukasz Sierpina, Rafał Grzelak, Vlastimir Jovanović, Marcin Cebula (73' Michał Przybyła), Bartłomiej Pawłowski (64' Siergiej Pilipczuk) - Airam Lopez Cabrera (81' Nabil Aankour).

Podbeskidzie Bielsko-Biała: Emilijus Zubas - Adam Pazio, Kristian Kolcak, Krystian Nowak, Adam Mójta - Marek Sokołowski, Mateusz Możdżeń (90+1' Dariusz Kołodziej), Kohei Kato, Jakub Kowalski (81' Frank Adu), Mateusz Szczepaniak - Robert Demjan (61' Adam Deja).

Żółte kartki: Vlastimir Jovanović, Kamil Sylwestrzak (Korona) oraz Krystian Kolcak, Marek Sokołowski, Kahei Kato (Podbeskidzie).

Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce).

Widzów: 5404.

Sebastian Najman z Kielc

[event_poll=52807]

Źródło artykułu:
Komentarze (3)
endriu122
3.10.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Korona wszystkie mecze powinna grać na wyjazdach.  
avatar
wl
3.10.2015
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Podbeskidzie dzisiaj beznadziejne, a Korona? Cóż można powiedzieć. Beznadziejna. Do zostawienie czterech, pięciu piłkarzy. Reszta do zastąpienia przez wychowanków i na to samo wyjdzie. Kieleccy Czytaj całość