Miroslav Bożok: Zero z tyłu jest fajne

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Po raz pierwszy w sezonie [tag=566]Górnik Łęczna[/tag] zachował czyste konto i podzielił się punktami z Jagiellonią. Remis spowodował, że beniaminek zajmuje 12. miejsce w tabeli.

Zielono-czarni są niepokonani na własnym stadionie w tych rozgrywkach. Apetyty kibiców rozbudziły dwa efektowne zwycięstwa - 5:2 z Zawiszą Bydgoszcz i 4:2 z Pogonią Szczecin. W poniedziałek fani musieli jednak zadowolić się bezbramkowym remisem. - Strzelaliśmy troszkę bramek. Teraz też były sytuacje, ale zabrakło nam albo szczęścia, albo koncentracji - w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl zauważa Miroslav Bożok. [ad=rectangle] Górnik solidnie zagrał w defensywie, przez co Jagiellonia nie miała wielu okazji do zdobycia bramki. W ataku zaś brakowało łęcznianom precyzji, choć często zmuszali Bartłomieja Drągowskiego do interwencji. - Gdybyśmy szukali pozytywów, to na pewno zero z tyłu jest fajne. Zabrakło, żebyśmy do tego coś strzelili. W drugiej połowie Jagiellonia troszkę się cofnęła i nie zostawiła nam za dużo miejsca - ocenia 29-letni słowacki skrzydłowy.

Bożok był niezwykle aktywny w ofensywie i tuż po przerwie zdobył gola, lecz sędzia go nie uznał. Słowak dopadł do piłki odbitej przez Drągowskiego po strzale Filipa Burkhardta i skierował ją do siatki, ale arbiter zasygnalizował spalonego. - Muszę to zobaczyć w telewizji, ale na boisku odczuwałem, że raczej byłem na spalonym - nie ukrywa Bożok.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)