Franciszek Smuda: Jak zespół poczuje, że prezes się wtrąca, to lepiej już pakować ręczniki

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

- Jak zespół poczuje, że jest ciśnienie na trenera i trener musi robić, jak prezes chce, to lepiej od razu ręczniki pakować i odjazd! - mówi trener Wisły Kraków [tag=2732]Franciszek Smuda[/tag].

W ostatnim czasie na powierzchnię wypłynęły informacje o tym, że trenerzy Cracovii, Jagiellonii Białystok i Lechii Gdańsk nie mają wolnej ręki w decydowaniu o składzie swoich zespołów. Pasy to najbardziej jaskrawy przykład - w końcu prezes Janusz Filipiak otwarcie przyznał po spotkaniu z Jagiellonią (1:0), że - co było wcześniej tajemnicą poliszynela - lubi wywierać nacisk na zatrudnionych w Cracovii trenerów. Wojciech Stawowy stawił temu opór i między innymi dlatego prezes Filipiak zganił go za to w mediach.

- Nie miałem takich prezesów w karierze trenerskiej, żeby któryś się wtrącał. W Widzewie może Grajewski coś chciał czasem słowo powiedzieć, ale zaraz w czapę było i spokój. Nie było szans na to! - mówi w swoim stylu Smuda.

- Jeśli trener będzie miał takie ciśnienie, że musi liczyć, że ma wystawić tego albo wystawić tamtego, to nigdy nie będzie ładu. A jeszcze jak zespół poczuje, że jest takie ciśnienie na trenera i trener musi robić, jak prezes chce, to lepiej od razu ręczniki pakować i odjazd! Wtedy to nie ma sensu - podkreśla "Franz", który w ekstraklasie pracuje już 21 lat, a najwyższym szczeblu trenował Stal Mielec, Widzew Łódź, Legię Warszawa, Odrę Wodzisław Śląski, Zagłębie Lubin i Lecha Poznań.

Smuda chwali w tym kontekście właściciela Wisły Bogusława Cupiała, który w kontraście do Filipiaka, wielu udziałowców Jagiellonii czy nowych władz Lechii, obdarza swoich szkoleniowców zaufaniem: - Pod tym względem to prezes fantastyczny. On jasno mówi: jak bierze trenera to po to, żeby trener tym rządził i trener ma wiedzieć, kogo wystawić, kogo kupić. Pod tym względem zawsze był taki sam. Nigdy, nigdy, nigdy się nie wtrącał. Jestem przekonany o tym, że ktokolwiek był u niego w Wiśle trenerem, to nie miał z tym problemu.

Były selekcjoner reprezentacji Polski ma jednak z Cupiałem inny "problem"... - Samo utrzymanie to - jak to prezes mówi - wstyd. Drugie miejsce to według niego porażka. To samo mówił prawie 20 lat temu i to samo mówi teraz. Dla prezesa liczy się tylko mistrzostwo i to też się nie zmieniło przez te lata. Wisła to nie jest klub, który ma się tylko utrzymać w lidze. Wisła musi osiągać sukcesy. Prezes zmienił się tylko pod tym względem, że już lepiej się zna - uśmiecha się Smuda.

Źródło artykułu: