Śląsk w Hiszpanii chwalony, ale...

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Był moment, w którym piłkarze Śląska fanom zgromadzonym na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan w Sewilli napędzili sporo strachu. Wrocławianie zebrali słowa pochwały, ale też poznali swoje miejsce w szyku.

Gdy piłkarze Śląska Wrocław objęli prowadzenie w meczu z Sevillą FC, to kibice zgromadzeni na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan w Sewilli przecierali oczy ze zdumienia. Wrocławianie grali dobrze, mądrze i chwilę później mieli kolejne znakomite okazje strzeleckie. Niewykorzystane okazje się jednak mszczą i brązowi medaliści mistrzostw Polski zamiast prowadzić 2:0, sami stracili gola. Ostatecznie drużyna Stanislava Levego przegrała 1:4. - W piłce wszystko jest możliwe. Cieszymy się oczywiście z tego, że jesteśmy w bardzo komfortowej sytuacji przed spotkaniem rewanżowym. Już teraz możemy śmiało powiedzieć, że do Polski pojedziemy po zwycięstwo. Wiedzieliśmy jednak, że Śląsk nie przestraszy się nas. Już w spotkaniu z Club Brugge pokazali, że jakościowo prezentują się doskonale. Musieliśmy rozpracować ich styl gry, ale pomimo straty gola, nie załamaliśmy się. Zareagowaliśmy w najlepszy z możliwych sposobów, czyli atakując. Druga połowa pokazała, że zasłużyliśmy na to zwycięstwo - skomentował Ivan Rakitić.

W podobnym tonie wypowiadał się trener drużyny z Andaluzji, Unai Emery. - Wynik jest dla nas bardzo dobry. Okoliczności meczu sprawiły jednak, że do końca musieliśmy być skoncentrowani na sto procent przeciwko rywalowi, którego gra bardzo mi się podobała. Śląsk zmusił nas do sporego wysiłku - zaznaczył trener.

- Ciężko nam było zaakceptować rolę goniącego wynik, ale potem, w dalszej części meczu łatwiej nam się stwarzało sytuacje. Problem polega jednak na tym, że oni mieli dwie sytuacje, a my dziesięć, a i tak daliśmy się zaskoczyć - dodał Emery.

Wrocławianie za swoją grę zebrali też słowa pochwały. - Wszyscy widzieliśmy w jakiej dyspozycji jest Śląsk. Piłkarze tego klubu cieszą się grą w piłkę i dzięki temu stwarzają zagrożenie. W następnym meczu nie możemy pozwolić, żeby tak często dochodzili do sytuacji strzeleckich - podsumował trener drużyny z Sewilli.

Z Sewilli dla portalu SportoweFakty.pl, Artur Długosz

Źródło artykułu:
Komentarze (1)
avatar
GriszaCKM
23.08.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wstydu nie ma, było do przewidzenia. Ale inaczej patrzy się na porażke 4:1 po fajnej walce a inaczej na mecz gdzie sami sobie strzelamy między nogi.