Fenomen ławki. Relacja z meczu Polonia Warszawa - Ruch Chorzów

Zdjęcie okładkowe artykułu:  /
/
zdjęcie autora artykułu

W pierwszej połowie meczu pomiędzy Polonią i Ruchem, czyli drużynami, które obok Wisły, Legii i Arki zdobyły po dziesięć punktów, obydwa zespoły więcej uwagi poświęciły taktyce. Wprawdzie na boisku było dużo walki, ale zawodnicy rzadko strzelali. Premierowa odsłona, rozgrywana w trudnym warunkach, koneserów piłki mogła jednak rozczarować.

Optyczna przewaga należała do gospodarzy, którzy stworzyli sobie kilka dobrych pozycji do objęcia prowadzenia. W 29. minucie po groźnym strzale Radosława Majewskiego piłka wyszła na rzut rożny. Po chwili pomocnik Polonii ponownie niecelnie uderzył.

W 36. minucie gospodarze stworzyli sobie najlepsza okazję do zdobycia gola. Po rzucie rożnym pod bramką Krzysztofa Pilarza powstało ogromne zamieszanie. Ostatecznie piłkę przejął na szesnastym metrze Daniel Mąka, który minimalnie przestrzelił.

Niebiescy poważniej bramce Czarnych Koszul zagrozili w tej odsłonie tylko raz. W 6 minucie Piotr Ćwielong trafił w boczną siatkę.

Druga część meczu rozpoczęła się od gola dla gospodarzy. W 50. minucie Filip Ivanovski zagrał z klepki do Radka Mynara, który znakomitym uderzeniem w okienko z 17 metrów wyprowadził Polonię na prowadzenie.

Po stracie gola chorzowianie nie rzucili się do szybkich ataków, co wykorzystali gospodarze. W 68. minucie po fatalnym błędzie obrony Ruchu padła druga bramka dla Czarnych Koszul. Po wrzucie piłki z autu na wysokości pola karnego, Ivanovski zagrał do wprowadzonego chwilę wcześniej Krzysztofa Gajtkowskiego, który z sześciu metrów, przy biernej asyście obrońców Niebieskich, zdobył drugiego gola.

Strata dwóch bramek zupełnie podcięła skrzydła gościom, którzy nie wierzyli, iż mogą w jakikolwiek sposób zagrozić Czarnym Koszulom. W 86. minucie chorzowianie stracili kolejnego gola. Po faulu Wojciecha Grzyba na Marku Sokołowskim sędzia podyktował rzut karny, który pewnie wykorzystał Gajtkowski.

W doliczonym czasie gry kolejną bramkę dla lidera ekstraklasy mógł zdobyć Piotr Piechniak, którego uderzenie z prawej strony pola karnego o pół metra minęło bramkę Pilarza.

Zasłużone zwycięstwo Polonii, która w drugiej części meczu pokazała, że jest zespołem lepszym od chorzowian. Niebiescy dobrze taktycznie zagrali w pierwszej części. W drugiej na murawę wyszedł jakby inny zespół, czego efektem jest wysoka porażka.

Warto dodać, że chorzowianie, wśród których debiutował Grzegorz Goncerz, po raz drugi z rzędu wracają z meczu wyjazdowego z bagażem trzech bramek. Z kolei Polonia, gdzie po raz pierwszy wystąpił Piotr Świerczewski, w trzech ostatnich spotkaniach ligowych zdobyła dziesięć bramek, nie tracąc żadnej.

Należy również wspomnieć, że wysoką wygraną Polonii oglądali tylko fani gospodarzy. Kibice Ruchu nie zostali wpuszczeni na stadion i w 30. minucie zostali odprowadzeni na dworzec PKP. Sposób w jaki w cywilizowanym kraju traktuje się miłośników piłki, którzy kupili bilety i poświęcili cały dzień, aby obejrzeć mecz swojej ukochanej drużyny, pozostawimy bez komentarza.

Polonia Warszawa - Ruch Chorzów 3:0 (0:0)

1:0 - Mynar 53'

2:0 - Gajtkowski 68'

3:0 - Gajtkowski (k.) 86'

Polonia Warszawa: Przyrowski - Mynar (74' Lazarevski), Jodłowiec, Skrzyński, M.Sokołowski, Piechniak, Kozioł, Majewski, Lato, Mąka (65' Gajtkowski), Ivanovski

(83' Ivanovski).

Ruch Chorzów: Pilarz - Jakubowski (67' Goncerz), Baran, Grodzicki (73' Adamski), Nykiel (87' Fabusz), Grzyb, Scherfchen, Nowacki, Brzyski, Zając, Ćwielong.

Żółta kartka: Mąka (Polonia).

Sędzia: Adam Kajzer (Rzeszów).

Widzów: 4500.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)