Klątwa trwa. Pogrom w Brzesku - relacja z meczu Okocimski Brzesko - GKS Katowice

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

GKS Katowice szybko pozbawił Okocimskiego marzeń o odczarowaniu własnego stadionu. Katowiczanie zaaplikowali beniaminkowi aż cztery bramki, przybliżając go do pożegnania z I ligą.

W tym artykule dowiesz się o:

Okocimski Brzesko przystąpił do meczu z siedmioma punktami straty do bezpiecznego, czternastego miejsca w tabeli. Podopieczni Czesława Palika zamierzali przedłużyć realne szanse na utrzymanie i przełamać trwającą ponad rok niemoc na swoim terenie.

Plan pozostał jednak wyłącznie planem, a boiskowa rzeczywistość okazała się dla gospodarzy brutalna. GKS Katowice potrzebował nieco ponad pół godziny, aby znokautować ich trzema ciosami, a cichym bohaterem tego fragmentu był Deniss Rakels. Łotysz kilkakrotnie przedostał się pod bramkę Dawida Mieczkowskiego, w 21. minucie został zatrzymany dopiero faulem Damiana Byrtka. Decyzja arbitra - rzut karny i czerwona kartka dla Byrtka. Wykonanie jedenastki przez Grzegorza Fonfarę - skuteczne.

Prowadzenie podwoił w 30. minucie Janusz Gancarczyk, który skorzystał z prostopadłego podania z głębi pola, minął bramkarza i skierował piłkę do siatki. Katowiczanom było mało. Po trzech minutach wbili trzeciego gola. Konkretnie dokonał tego Krzysztof Wołkowicz, korzystając z błędu defensywy rywali i zamieszania w polu karnym.

Janusz Gancarczyk strzelił pierwszego gola w sezonie
Janusz Gancarczyk strzelił pierwszego gola w sezonie

Gospodarzom nie można było odmówić ambicji, ale w ich poczynaniach brakowało jakości i... odwagi. Na początku dali się zepchnąć na własną połowę i ograniczyli do kontr. Szanse na gola "stwarzali" po małych niefrasobliwościach Łukasza Budziłka, który a to minął się z piłką, a to kopnął ją w jednego z kolegów, nieomal kierując do własnej siatki.

Apetyt katowiczan zwiększał się wraz z upływem minut i został częściowo zaspokojony tuż po przerwie, gdy Adrian Napierała strzałem głową spożytkował dośrodkowanie z rzutu rożnego. Dzieło zniszczenia mogli kontynuować Wołkowicz i Rakels, ale ten pierwszy huknął w słupek, a drugi przegrywał coraz to kolejne pojedynki sam na sam z bramkarzem.

Narada w szatni niewiele zmieniła w grze Okocimskiego. Emocje nieco podniósł Bartosz Flis, którego rajd między trzema obrońcami zatrzymał dopiero Budziłek. Niedokładności, spory, ostre faule... nie przybliżały gospodarzy ani o krok do odwrócenia losów spotkania.

Widowisko przypominało ich niedawne starcie z Zawiszą Bydgoszcz i podobnie jak wówczas honor zespołu uratował Wojciech Wojcieszyński. Pomocnik zamienił na gola rzut karny po faulu Budziłka. Wspomniane uderzenie było ostatnim mocnym akordem widowiska. GKS skutecznie zrewanżował się za porażkę w rundzie jesiennej, a Okocimski jest o krok od spadku. Okocimski Brzesko - GKS Katowice 1:4 (0:3)

0:1 - Grzegorz Fonfara (k.) 21' 0:2 - Janusz Gancarczyk 30' 0:3 - Krzysztof Wołkowicz 33' 0:4 - Adrian Napierała 47' 1:4 - Wojciech Wojcieszyński (k.) 89'

Składy:

Okocimski: Mieczkowski - Wawryka, Byrtek, Kucharski, Wieczorek (46' Niechciał), Darmochwał (90' Pyciak), Wojcieszyński, Koman, Kowalski (55' Cegliński), Flis, Smółka.

GKS: Budziłek - Sadzawicki, Kamiński, Napierała, Chwalibogowski, Fonfara, Cholerzyński, Gancarczyk (61' Radionow), Pitry, Wołkowicz (57' Sobotka), Rakels (78' Szołtys).

Żółte kartki: Wieczorek, Kucharski, Flis (Okocimski) oraz Fonfara, J. Gancarczyk, Budziłek (GKS).

Czerwona kartka: Damian Byrtek (Okocimski) w 21. minucie za faul.

Sędzia: Łukasz Szczech (Warszawa).

Źródło artykułu: