Stadiony z trzema trybunami też mają swój urok - rozmowa z Tadeuszem Dębickim, prezesem spółki "Stadion w Zabrzu"

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

- W Europie jest wiele obiektów, które nie mają domkniętej bryły. Są stadiony z dwoma czy trzema trybunami i też mają swój urok - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Tadeusz Dębicki.

Marcin Ziach: Rok temu był pan jeszcze przekonany, że stadion oddany zostanie w terminie. Rzeczywistość brutalnie zweryfikowała te założenia.

Tadeusz Dębicki: Podpisując umowę wierzyliśmy, że generalny wykonawca wykona inwestycję w terminie. Zapewne Polimex-Mostostal sam w to wierzył, skoro zgodził się na taki, a nie inny czas realizacji budowy. W międzyczasie pojawiło się wiele argumentów, które przemawiały za tym, że jednak w terminie się nie wyrobimy. W jakimś stopniu na pewno trzeba było brać taki scenariusz pod uwagę, bo przy realizacji tak dużych inwestycji zawsze pojawiają się kłopoty.

Co zaważyło nad tym, że jednak trzeba było termin oddania inwestycji przesunąć? -

Musimy mieć na uwadze, że realizujemy bardzo dużą budowę, niesłychanie skomplikowaną. Realizowana jest ona w centrum miasta. W dodatku musimy wybudować wiele przyłączy, których wcześniej nie było w planach. Mam na myśli chociażby przyłącze energetyczne, bo już po rozpoczęciu prac okazało się, że mimo wcześniejszych zapowiedzi zakładu energetycznego nie dysponujemy odpowiednim napięciem, bo w międzyczasie pojawiło się wiele nowych przyłączy prywatnych. Pojawił się też problem z odprowadzaniem wód deszczowych i w tym celu wybudowaliśmy dość duże zbiorniki retencyjne. Z połaci dachowej trzeba będzie bowiem gdzieś tę wodę odprowadzić.

To wszystko spowodowało, że finisz prac trzeba było przesunąć aż o osiem miesięcy? -

Należy pamiętać, że do robót dodatkowych doszło trochę opóźnień i problemów administracyjnych, z którymi się zmagaliśmy. Długo czekaliśmy chociażby na pozwolenie na wycinkę drzew bez którego prace nie mogły ruszyć pełną parą. Usiedliśmy do rozmów z przedstawicielem generalnego wykonawcy i inżynierem kontraktu, który uczestniczy w procesie budowlanym, ale patrzy na wszystko z odpowiednim dystansem. Doszliśmy do konsensusu, że zastosowanie aneksu o przedłużenie prac jest w tym wypadku zasadne. Polimex z pewnością wolałby, żeby ten termin był dłuższy, ale uznaliśmy, że jest on optymalny ku temu, by mieć silne podstawy, że zostanie on dotrzymany.

Polimex-Mostostal Warszawa poniesie odpowiedzialność finansową za opóźnienia?

- Nie, bo zawarta umowa nie umożliwia wnoszenia przez nas tego typu roszczeń. Jeden z paragrafów umożliwia nam dokonanie zmian w umowie, ale dokonaliśmy ich wyłącznie w rubryce dotyczącej terminu oddania inwestycji. Decyzję tę warunkowaliśmy faktem, że zaistniały przesłanki niezależne od generalnego wykonawcy, które uniemożliwiały kontynuowanie prac lub je opóźniały. Potwierdził to inżynier kontraktu, który jest arbitrem we wszelkich tego typu sporach. Nowa umowa zakłada, że inwestycja zostanie oddana do 30 listopada i my wierzymy, że tak będzie.

Jakie w związku z tym konsekwencje - za opóźnienia wynikające wyłącznie z jego winy - poniesie generalny wykonawca?

- Pierwsza, jaka mi się nasuwa, to stałe wynagrodzenie za realizację inwestycji. Prace będą trwały osiem miesięcy dłużej, ale my złotówki więcej z tego tytułu nie zapłacimy i to na wykonawcę spadają dodatkowe koszta związane z pensjami pracowników czy eksploatacją maszyn. W związku z tym marża uzyskana przez wykonawcę będzie mniejsza, ale to już jego problem.

Straty poniesie też spółka "Stadion" i Górnik, który w przypadku awansu do europejskich pucharów nie będzie miał gdzie grać.

- Wiadomo, że jeśli chodzi o straty wynikające głównie z okrojonych przychodów, to dla klubu problem, ale musi jakoś sobie z tym poradzić. Powtórzę raz jeszcze, że nie spotkałem się z dużą inwestycją, która była realizowana bezproblemowo. Zawsze na placu budowy pojawiają się sprawy, które wcześniej trudno było zdiagnozować. My też takie problemy mieliśmy. Infrastruktura jest stara i nie zawsze wszystko było na mapach wyrysowane. Każda taka rzecz powodowała zatrzymanie prac na kilka dni.

Stadion zostanie zakończony w listopadzie, ale w tym roku jednak Górnik Zabrze przy pełnych trybunach nie zagra.

- Koniec listopada to termin, w którym generalny wykonawca zakończy prace budowlane. Potem czeka nas proces odbiorów, które trwają z reguły 2-3 miesiące. Myślę, że w tym terminie uda nam się wszelkie niezbędne pozwolenia otrzymać, by na pierwszy mecz rundy wiosennej sezonu 2013/14 Górnik mógł zagrać przy pełnej widowni.

Wątpliwy jest jednak scenariusz, że na otwarcie I etapu stadionu ruszą prace przy realizacji czwartej trybuny...

- Z różnych względów ciężko jest mi w taki obrót sprawy uwierzyć. Wiadomo, że najbardziej wiążący jest dla nas argument finansowy, który pozwala nam twierdzić, że raczej 1 grudnia realizacja II etapu prac nie ruszy. Nic jednak nie jest przesądzone, bo cały czas o te środki starania czynimy. Miasto, w osobie pani prezydent jest bardzo w te starania zaangażowane. My złożyliśmy wniosek o dotację w ministerstwie i cały czas prowadzimy rozmowy. Dotacja - bez względu w jakiej wysokości by ona nie była - na pewno nam pomoże.

Nie boi się pan, że gra na niedokończonym obiekcie będzie narażać Górnika na śmieszność?

- Nie uważam, że to będzie problem, bo i tak w Zabrzu będzie na ten moment najnowocześniejszy stadion w Polsce, z w pełni funkcjonalnymi trzema trybunami na ponad 24 tys. miejsc. Zresztą warto zauważyć, że w Europie jest wiele obiektów, które nie mają domkniętej bryły. Są stadiony z dwoma czy trzema trybunami i też mają swój urok. Czasami nie mają dłuższej, innym razem krótszej trybuny. Takie rozwiązania często spotykane są też w Polsce. Stadion GKS-u Katowice także miał składać się z czterech niezależnych trybun. Podobnie wyglądała koncepcja na stadion ŁKS-u, gdzie także miały powstać trzy trybuny na kształt litery "U", z możliwością późniejszej zabudowy krótszej trybuny. Taki obiekt naprawdę może całkiem przyzwoicie funkcjonować.

Coraz częściej przy zapowiedziach pojemności stadionu w Zabrzu zapomina się o obecnie istniejącej trybunie zachodniej na 3 tys. miejsc.

- Cały czas rozważamy różne warianty dotyczące tej trybuny. Bierzemy pod uwagę opcję całkowitego wyburzenia części zachodniej tj. trybuny i połączonego z nią budynku klubowego, albo je zostawić, by pełniły one jakąś określoną funkcję. Nie sądzę jednak, że nawet jeśli trybuna zachodnia będzie stała, to kibice będą zainteresowani nabywaniem na nią biletów, kiedy będą mogli oglądać mecze w dużo lepszych warunkach na nowych trybunach.

Sporo zamieszania wywołała też zmiana modelu krzesełek, które zostaną przy Roosevelta zamontowane.

- Zamówienie na uposażenie krzesełek składane jest na zasadach ustawy o zamówieniach publicznych. Urządzenie, które jest w dokumentacji projektowej jest urządzeniem referencyjnym. Nie jest wymogiem, że właśnie ten model krzesełka musi być zamontowany podczas realizacji inwestycji. Dla przykładu, jeśli w dokumentacji wskazane są konkretne wytyczne dotyczące danego sprzętu, konkretnej firmy, a generalny wykonawca zaproponuje montaż sprzętu spełniającego kryteria, ale innej marki - to my nie mamy prawa tego wetować. Jako przedstawiciel inwestora nie możemy wskazać konkretnego znaku towarowego, który ma zostać w trakcie budowy obowiązkowo wykorzystany.

Krzesełka, które pojawią się w Zabrzu spełniają kryteria tych ze Stadionu Narodowego? Pierwotnie miały być one dokładnie takie same.

- Otrzymaliśmy od generalnego wykonawcy dokładną specyfikację dotyczącą krzesełek, jakie mają być u nas zamontowane. Pochyliliśmy się na tą propozycją, dokładnie analizując wszelkie dane. Po owej analizie okazało się, że parametry tych siedzisk są lepsze, a cena niższa. Negocjuje ją generalny wykonawca z dostawcą i my w tych rozmowach nie uczestniczymy. Pewne jest to, że z tytułu przenosin firmy produkującej krzesełka ze Stadionu Narodowego do Brazylii, upierając się przy tym konkretnym modelu krzesełek musielibyśmy zapłacić znacznie więcej niż było to zakładane w kosztorysie inwestorskim. Odległość powodowałaby też, że w przypadku uszkodzenia siedziska musielibyśmy czekać długi okres czasu na sprowadzenie nowego. Oczywiście można jakąś pulę rezerwową gdzieś magazynować, ale też nie jest wskazane, by była ona nie wiadomo jak liczna.

Jakie kryteria stawiały nowe siedziska wyżej od tych pierwotnie proponowanych?

- Przede wszystkim są to krzesełka systemowe, montowane nie pojedynczo, a na belce, co ułatwia nam ich demontaż np. w przypadku imprez organizowanych na płycie stadionu. Zdemontować krzesełka na belce można zdecydowanie szybciej, a w tym przypadku szybciej znaczy po prostu taniej. Do tego można regulować ich rozstaw, montaż podłokietników czy poszycie, które będzie w kolorze białym, niebieskim lub czerwonym, a nie - jak ktoś sugerował - czarnym. Czarne poszycie miały jedynie krzesełka, które sprowadziliśmy w celu przeprowadzenia testów m.in. palności. Badania wykazały, że są one też tańsze w eksploatacji. Możemy dziś stwierdzić jednoznacznie, że krzesełka proponowane przez generalnego wykonawce są bardzo dobre i na zmianie dystrybutora nie ucierpi jakość oglądania widowiska.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)