Daniel Mąka rozbił Polonię Bytom - relacja z meczu Polonia Bytom - Polonia Warszawa

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Obie drużyny przystąpiły do meczu w dobrych nastrojach, mając w pamięci wygrane w ostatniej kolejce. Murowanym faworytem jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego była jednak Polonia z Warszawy, która ma w swoich szeregach kilku reprezentantów Polski.

Jednym z grona kadrowiczów jest 20-letni napastnik, Daniel Mąka. Przez ostatni tydzień przebywał on na zgrupowaniu reprezentacji młodzieżowej, a do drużyny dołączył dopiero na dwa dni przed meczem w Bytomiu. Tak długa absencja nie przeszkodziła mu jednak w skompletowaniu klasycznego hat-tricka i zapewnieniu swojej drużynie kompletu punktów.

Początek spotkania toczony był w bardzo dobrym tempie, akcja przenosiła się z jednego pola karnego na drugie. Trener bytomian, Marek Motyka nakazał swoim obrońcom mocno skracać pole gry. Defensywa gospodarzy co chwilę łapała w pułapki ofsajdowe napastników Czarnych Koszul. W ciągu pierwszych 20 minut piłka lądowała trzykrotnie w siatce bramki Michala Peskovicia, ale za każdym razem bramkarzowi niebiesko-czerwonych w sukurs przychodził sędzia liniowy z wysoko uniesioną chorągiewką. W 22. minucie spotkania swoją najlepszą okazję bramkową mieli bytomianie, ale fatalnie ją zmarnowali. W sytuacji sam na sam z Sebastianem Przyrowskim znalazł się kapitan miejscowych, Jacek Trzeciak. Zamiast strzelać, próbował jednak szukać podaniem wbiegającego lewą stroną Huberta Jaromina. Ten dobiegł co prawda do mocno zagranej piłki, ale stać go było jedynie na oddanie strzału w boczną siatkę. A bramka warszawskiego zespołu była wówczas opuszczona... Trzy minuty później znów Trzeciak z Jarominem rozmontowali obronę gości ze stolicy, ale strzał tego drugiego był zbyt lekki i Przyrowski zdążył sparować piłkę na rzut rożny. Gdyby z tych dwóch sytuacji podopieczni Motyki wykorzystali choć jedną, to końcowy rezultat spotkania wyglądałby pewnie zgoła odmiennie.

W 29. minucie pierwszą stuprocentową sytuację mieli przyjezdni. Do podania za plecy bytomskich obrońców doskoczył Krzysztof Gajtkowski i w sytuacji sam na sam z Peskoviciem strzelił metr obok słupka. Dwie minuty później przy linii bocznej boiska Piotr Piechniak sfaulował Jacka Broniewicza. Obaj piłkarze upadli, a obrońca niebiesko-czerwonych sam wymierzył sprawiedliwość, kopiąc leżącego obok Piechniaka. Sędzia Jacek Walczyński po konsultacji z asystentem pokazał Broniewiczowi czerwoną kartkę, a Piechniak za faul ujrzał kartonik koloru żółtego. Od tego momentu gra nie była już tak dobra, jak przez pierwsze pół godziny. Osamotniony w ataku Jaromin nie mógł zbyt wiele wskórać, a goście z Warszawy grali spokojnie, jakby wierząc, że i tak uda im się w Bytomiu wygrać.

W 55. minucie na placu gry pojawił się wspomniany Mąka, który zastąpił Gajtkowskiego. Młody napastnik Czarnych Koszul wniósł w poczynania swojej drużyny wiele ożywienia i na efekty nie trzeba było długo czekać. Świetnie w tym okresie gry bronił jednak Pesković, który skutecznie powstrzymywał ataki przyjezdnych. W 59. minucie słowacki golkiper przeszedł samego siebie, broniąc w odstępie 5 sekund trzy groźne uderzenia (dwa Ivanovskiego i jedno Laty). Pięć minut później musiał jednak skapitulować. Wówczas w zamieszaniu pod jego bramką uderzać przewrotką próbował Filip Ivanovski, ale piłka zamiast do bramki trafiła do niepilnowanego Mąki. Ten nie zastanawiał się długo i z najbliższej odległości zdołał wcisnąć piłkę do siatki. - Szczerze powiedziawszy to myślałem, że w momencie dogrania jestem na pozycji spalonej - powiedział z niedowierzaniem po spotkaniu napastnik Polonii.

W momencie utraty pierwszej bramki Marek Motyka i jego zespół mieli dwa wyjścia: dążyć w dziesiątkę do wyrównania lub nie dopuścić do straty kolejnych bramek. Niebiesko-czerwoni wybrali wariant pierwszy i zostali za to mocno skarceni. W roli egzekutora wystąpił Daniel Mąka, który dwukrotnie nie dał szans Peskoviciowi w sytuacjach sam na sam. W doliczonym czasie gry czwartego gola dołożył jeszcze Szymon Kaźmierowski.

Tak wysoka porażka bytomianom się nie należała. Grając w osłabieniu, podopieczni Motyki byli dla faworyzowanych Czarnych Koszul równorzędnym przeciwnikiem. Warszawianie wykorzystali w końcówce fakt, że gospodarze grając godzinę w osłabieniu, stracili dużo sił i wypunktowali rywala jak rasowy bokser. Warty podkreślenia jest także "trenerski nos" Jacka Zielińskiego. Trener warszawian przy bezbramkowym remisie chciał coś zmienić w grze swojego zespołu i zmienił tak dobrze, że chyba sam był zaskoczony z takich a nie innych efektów.

Polonia Bytom - Polonia Warszawa 0:4 (0:0)

0:1 - Mąka 64'

0:2 - Mąka 87'

0:3 - Mąka 89'

0:4 - Kaźmierowski 90'

Składy:

Polonia Bytom: Pesković - Klepczyński, Owczarek, Broniewicz, Sokolenko - Trzeciak (78' Basta), Grzyb, Bażik, Komorowski - Jaromin (69' Wojsyk), Zieliński (34' Dziółka).

Polonia Warszawa: Przyrowski - Mynar, Jodłowiec, Skrzyński, Sokołowski - Piechniak (76' Kaźmierowski), Kozioł, Majewski (90' Piątek), Lato - Gajtkowski (55' Mąka), Ivanovski.

Żółte kartki: Basta, Jaromin, Grzyb (Polonia B.) oraz Piechniak (Polonia W.).

Czerwona kartka: Broniewicz /32'/ (Polonia B.).

Sędzia: Jacek Walczyński (Lublin).

Widzów: 3500.

Najlepszy piłkarz Polonii B.: Michal Pesković.

Najlepszy piłkarz Polonii W.: Daniel Mąka.

Piłkarz meczu: Daniel Mąka.

Źródło artykułu: