Pomocnikowi Górnika stuknęła "setka"

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W meczu z Lechią Gdańsk pomocnik Górnika, Mariusz Przybylski rozegrał setne spotkanie na boiskach najwyższej klasy rozgrywkowej. Doświadczony zawodnik cieszył się z występu, ale też z wyniku meczu.

W opinii wielu Mariusz Przybylski należy do najbardziej niedocenianych zawodników T-Mobile Ekstraklasy. Doświadczony pomocnik Górnika Zabrze na boisku jest facetem od czarnej roboty, wykonującym tytaniczną pracę w środku pola. Nie bez powodu 30-latek należy do piłkarzy, po których trener Adam Nawałka sięgał w tym sezonie najczęściej.

Mariusz Przybylski ma za sobą bardzo udaną rundę jesienną
Mariusz Przybylski ma za sobą bardzo udaną rundę jesienną

Udaną dla siebie rundę jesienną charakterny zawodnik zakończył z bilansem piętnastu występów i dwóch strzelonych bramek. Ostatni mecz z Lechią Gdańsk był dla niego zarazem występem nr 100 na boiskach najwyższej klasy rozgrywkowej. - Koszulkę z numerem 100 otrzymałem już kilka miesięcy temu, kiedy rozegrałem setny mecz w barwach Górnika. Cieszę się z jubileuszu, ale najważniejsze jest dobro drużyny. Najbardziej cieszą trzy punkty i to, że umocniliśmy pozycję w czołówce

- podkreśla zawodnik drużyny z Roosevelta.

W barwach Górnika na boiskach elity zaliczył 75 spotkań. 25 występów zanotował przedtem w Polonii Bytom. "Setkę" meczów w górniczych barwach zaliczył z kolei jeszcze w poprzednim sezonie, wliczając występy na boiskach I ligi i Pucharu Polski.

Dzięki trzem punktom zdobytym w meczu z gdańską drużyną Górnik umocnił się w czołówce ligowej klasyfikacji. - To spotkanie było dla nas ukoronowaniem całej rundy jesiennej. Fajnie, że to się tak skończyło, bo nie zdobywając w tym meczu kompletu punktów, mogliśmy zaprzepaścić ciężką robotę z ostatnich miesięcy - zauważa Przybylski.

W Zabrzu żywa jest nadzieja, że wiosna również będzie należała do Górnika. - Nie ma co daleko wybiegać w przyszłość. Teraz trochę odpoczniemy, a potem będziemy sumiennie pracować w okresie przygotowawczym, żeby móc na wiosnę być w równie dobrej dyspozycji i walczyć o punkty z każdym rywalem. Na boisko wychodzimy po to, by wygrywać i na finiszu sezonu zobaczymy na co nas było tak naprawdę stać - puentuje.

Źródło artykułu: