Piłkarz Widzewa: Mój Boże, pomóż nam!

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Szóstej porażki w tym sezonie, a czwartej w ciągu ostatnich pięciu spotkań, doznali gracze Widzewa Łódź, którzy musieli uznać wyższość Legii Warszawa. Widzewiacy po tym spotkaniu byli załamani.

W tym artykule dowiesz się o:

Podopieczni Radosława Mroczkowskiego udanie rozpoczęli tegoroczne zmagania, zdobywając w pierwszych pięciu kolejkach trzynaście punktów (cztery zwycięstwa i jeden remis), dzięki czemu liderowali tabeli T-Mobile Ekstraklasy. Jednak w szóstej serii gier znaleźli swojego pierwszego pogromcę - Polonię Warszawa i od tego meczu zaczęli zdobywać coraz mniej punktów. Po meczu w stolicy przegrali z Pogonią Szczecin, a w następnej kolejce rzutem na taśmę pokonali Piast Gliwice. Było to ostatnie zwycięstwo czerwono-biało-czerwonych.

W ostatnich pięciu kolejkach łodzianie zdobyli raptem jeden punkt, remisując z Jagiellonia Białystok, a pozostałe cztery spotkania przegrali. Co jest powodem słabej postawy widzewiaków w ostatnich tygodniach? Na to pytanie nie potrafią odpowiedzieć sami zawodnicy. Niektórzy z widzewiaków starają się tłumaczyć brakiem szczęścia, a jeszcze inni odmawiają komentarza.

Jak trwoga to do Boga - mówi staropolskie powiedzenie. Z takiego założenia wyszedł jeden z kluczowych graczy Widzewa, który na swoim profilu na Facebook.com napisał: - Mój Boże, pomóż nam. Pięć spotkań: jeden remis i cztery porażki :( :( - czytamy na profilu Brazylijczyka Alexa Bruno.

Czy wołanie do Boga pomoże czterokrotnym mistrzom Polski znów poczuć smak zwycięstwa? O tym przekonamy się w sobotę, kiedy Widzew podejmie Koronę Kielce.

Alex Bruno w akcji
Alex Bruno w akcji
Źródło artykułu:
Komentarze (0)