Zyski dopiero w fazie grupowej - rozmowa z Arkadiuszem Kasprzakiem, wiceprezesem Lecha Poznań

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Wiceprezes Lecha Arkadiusz Kasprzak opowiedział portalowi SportoweFakty.pl o swoich odczuciach po meczu z Żetysu, a także kosztach udziału w Lidze Europejskiej.

W tym artykule dowiesz się o:

Szymon Mierzyński: W czwartkowy wieczór pewnie spadł panu kamień z serca. Wszystko wskazuje na to, że nie dojdzie do powtórki z meczów Wisły z Karabachem i Jagiellonii z Irtyszem...

Arkadiusz Kasprzak: Rzeczywiście, dobry start w Lidze Europejskiej był dla nas bardzo ważny i w tym kontekście możemy odetchnąć, choć pamiętajmy, że to jest dwumecz i czeka nas jeszcze rewanż. Zależało nam, by wypracować zaliczkę. Dzięki temu pojedziemy do Tałdykorganu w lepszej sytuacji wyjściowej.

Można już być spokojnym o awans?

- Nie wiadomo jakie warunki zastaniemy na miejscu. Trzeba się liczyć z upałem. Poza tym to taki rejon, że zawsze może nas spotkać jakieś zaskoczenie.

Podobał się panu występ Lecha w czwartkowej potyczce?

- Za pierwszą połowę pochwaliłbym raczej zespół z Kazachstanu. My w tym fragmencie mieliśmy jeszcze trochę problemów. Natomiast w drugiej części byliśmy już lepiej zorganizowani i dominowaliśmy bezdyskusyjnie.

2:0 to może nie jest wynik marzeń, ale daje pewien spokój...

- Myślę, że o spokoju moglibyśmy mówić w przypadku zwycięstwa różnicą trzech albo czterech goli. Będziemy jeszcze musieli zapracować na awans.

W meczu potencjalnych rywali Kolejorza Chazar Lenkoran zremisował z JK Nomme Kalju 2:2. Być może uda się więc uniknąć następnej dalekiej wyprawy i w II rundzie polecicie do Estonii.

- Z punktu widzenia logistycznego byłoby to dla nas dużo korzystniejsze rozwiązanie. Nie ukrywam, że bardzo bym sobie tego życzył.

Przed starciem z Żetysu sporo mówiło się kosztach. Jak duże są te obciążenia?

- Trzeba sobie zdawać sprawę, że wydatki sięgają nawet kilkuset tysięcy euro. Dużo pieniędzy pochłania przelot, a do tego dochodzą koszty zakwaterowania i pobytu. Wyprawa do Kazachstanu to bardzo poważna operacja logistyczna.

Jak daleko trzeba zajść, by udział w Lidze Europejskiej zaczął generować zyski, a nie straty?

- Musimy się znaleźć w fazie grupowej. Czeka nas więc długa droga, czyli pokonanie aż czterech przeciwników.

Czy za przechodzenie kolejnych faz eliminacji UEFA przyznaje jakieś premie?

- Tak, ale mają one charakter symboliczny. Na pewno nie pokrywają kosztów związanych z przelotem, zakwaterowaniem itd. Można je traktować jako dodatki.

Lech jest rozstawiony we wszystkich rundach kwalifikacyjnych. Pod względem sportowym to duży plus, ale marketingowo już niekoniecznie, bo rywale nie są zbyt atrakcyjni...

- To dotyczy bardziej pierwszej i drugiej rundy. Gdy awansujemy do trzeciej, to myślę, że powinno być już trochę lepiej. Przede wszystkim liczymy na to, że w późniejszych etapach trafimy na przeciwników typowo europejskich i nie będzie już konieczności organizowania dalekich wyjazdów.

Źródło artykułu:
Komentarze (3)
arekPL
20.08.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
......no to zysków nie ma , raczej straty związane choćby z przelotami. P.S. faktycznie "głęboka Azja " w rozgrywkach piłki europejskiej to jakaś paranoja !  
avatar
Wars
16.07.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jak nie chcecie w następnych latach grać puchary w AZJI to wystarczy żebyście wy i inne nasze drużyny wygrywały swoje mecze pucharowe!!!! To będzie zaczynać nie od pierwszej, a od trzeciej rund Czytaj całość
avatar
X-Rat
11.07.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
W ogóle UEFA powinna coś z tym zrobić przecież to paranoja aby lecieć na mecz 6000 km , przecież to już głęboka Azja!!! Jeszcze trochę i Europa będzie grać z Bangladeszem to jakiś absurd.