Vuk Sotirović: Nie Ruch, a wiatr wepchnął piłkę do naszej bramki

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Pogoń Szczecin zremisowała drugi mecz z rzędu, przywożąc punkt z wyjazdu do Radzionkowa. Duma Pomorza w dalszym ciągu plasuje się w czubie tabeli i zachowuje szanse na awans do elity.

W tym artykule dowiesz się o:

W ekipie Pogoni Szczecin po meczu z Ruchem Radzionków żal ze straty dwóch oczek z niżej notowanym rywalem mieszał się z radością z podtrzymania passy meczów bez porażki i ugrania cennego punktu na trudnym terenie. - Zawsze każdy punkt trzeba szanować, bo w końcówce mogliśmy równie dobrze przegrać ten mecz - przekonuje Vuk Sotirović, napastnik drużyny z Pomorza.

- Dobrze ten mecz rozpoczęliśmy. Ruch dopiero później zaczął kopać piłkę i w pewnym momencie dostał jakiegoś niewidzialnego wiatru w żagle, który pozwala im wywalczyć korner. Po dośrodkowaniu zawodnik uderza głową, na stadionie zawiało i piłka wpadła do bramki. Bardzo szczęśliwe trafienie dla gospodarzy utrudniło nam znacznie zadanie w tym meczu - przyznaje zawodnik Pogoni.

Serb nie omieszkał wypomnieć złego stanu murawy obiektu przy Narutowicza. - Nie wiem jak to widać z trybun, ale boisko na tym stadionie nie nadaje się do gry w piłkę nożną. Wiadomo, że warunki są równe dla obu drużyn, ale kiedy przyjeżdża drużyna lubiąca grać piłką, to na takim klepisku nic nie da się zrobić. Ciężko jest podać piłkę do partnera stojącego kilka metrów od ciebie, nie mówiąc już o uderzeniu w światło bramki. Zwłaszcza jak kopniesz po ziemi, to piłka skacze i nigdy nie wiadomo gdzie poleci - analizuje Sotirović.

- Mieliśmy kilka dobrych sytuacji na początku, ale kuriozalnie stracona bramka postawiła nas w trudnym położeniu. Podobną bramkę-kuriozum straciliśmy jesienią w Stróżach. Wtedy udało nam się nadgonić wynik na remis i w tym meczu było, na nasze szczęście, podobnie - mówi z wyraźną ulgą gracz szczecińskiej drużyny.

Sotirović był zadowolony z postawy drużyny w drugiej połowie. - Po przerwie udało nam się wreszcie złapać odpowiedni rytm i zacząć grać w piłkę. Nasze akcje kończyły się na 16-20. metrze od bramki Ruchu, ale staraliśmy się zrobić co mogliśmy i myślę, że przede wszystkim musimy szanować ten punkt, a dopiero potem martwić się tym, że nie zdobyliśmy trzech - uważa snajper Portowców.

Pogoń mogła doprowadzić do wyrównania jeszcze w pierwszej połowie, ale stojąc z piłką przed pustą bramką w kulminacyjnym momencie akcji Vuk nie trafił w futbolówkę. - Ta piłka skakała na grudach i podskoczyła tuż przed moją próbą strzału. Jestem na siebie zły, bo już na rozgrzewce taka sytuacja miała miejsce i wtedy mówiłem sobie, że w meczu będę takie piłki przyjmował i uderzał na drugie tempo bramkarza. Adrenalina jednak zrobiła swoje i na boisku zupełnie o tym zapomniałem. To był mój błąd i nie mam nic na swoją obronę. Postaram się zrehabilitować w meczu z Flotą - zapewnia napastnik Dumy Pomorza.

Źródło artykułu:
Komentarze (4)
avatar
Wars
21.04.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Sotirović zacznij strzelać,a nie gadać!!! Pogadasz sobie...jak kilka goli...nastrzelasz!!!  
avatar
DariuszPortowiec
21.04.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
denerwuje mnie ta propaganda sukcesu w Szczecinie po dwóch marnych remisach  
r0dolf
20.04.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
tu akurat masz racje kolego, jemu rzadko udaje sie prawidlowo przyjac pilke, podac czy w ogole trafic w bramke. bieganie i ambicja dla tego jegomoscia to rzecz abstrakcyjna. jak dla mnie poziom Czytaj całość
avatar
Remle
20.04.2012
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
mam wrażenie, że Sotirović ogląda mecze z kosmosu. Przeciez on jest chyba na innych spotkaniach. Niech lepiej powie, że karnego dla Pogoni nie było, bo to co sędzia odgwizdał to był skandal. A Czytaj całość